Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z bardzo chorą Oliwką mieszkają w... chlewie

Katarzyna Borek 0 68 324 88 37 [email protected]
"Szukam pomocy dla moich podopiecznych, państwa Marty i Romana Świejkowskich i ich córeczki Oliwi. Mają poważny problem związany z mieszkaniem" - napisała do nas kurator rodzinna.

Pani Marta: od wielu lat ma na padaczkę. Kilka, kilkanaście ataków dziennie. Leczy się u neurologa, bierze leki. Jest w trzecim miesiącu ciąży. Ma rentę.

Pan Roman: nie umie sobie załatwić sobie renty. Choruje na astmę oskrzelową. Jest bardzo pracowity, zaradny. Nie może podjąć stałej pracy, bo musi opiekować się żoną i córeczką. 11-miesięczna Oliwka też ma padaczkę, dodatkowo lekarze podejrzewają u niej astmę.

Rodzina mieszka w Raculi pod Zieloną Górą - w poniemieckim chlewiku, który bywał też kurnikiem. To dwa pomieszczenia. Jedno bez okna, robi za składzik. Drugi "pokój" to jednocześnie sypialnia, dziecinny i telewizyjny. Od ściany do ściany miejsca tyle, co na wyciągnięcie nogi. Kaloryferów nie ma. Ciepło idzie z kuchni, od pieca opalanego drewnem.

W oknach są kolorowe rolety. I wszędzie jest czyściutko, poukładane jak w pudełeczku.

- Zaraz po ślubie, pięć lat temu to śmieci widłami stąd wynosiliśmy, bo do połowy ścian leżały - wspomina pan Roman. - Zrobiliśmy dach, ale wciąż przecieka. Co dwa tygodnie odmalowuję sufit… To taka nierówna walka: ja maluję, grzyb wychodzi i tak w kółko.

Ciepli, serdeczni ludzie

TAK MOŻESZ POMÓC

Państwo Świejkowscy potrzebują:
* Mieszkania - do czasu, gdy otrzymają je od gminy.
* Nawilżacza powietrza dla Oliwki.
* Praktycznej pomocy w uzyskaniu renty dla pana Romana - on sam nie wie, jak się poruszać po świecie przepisów i instytucji
* Pan Roman bardzo chciałby też pracować - dorywczą, bo musi opiekować się swoimi dziewczynami. Może jednak sprzątać, pomagać przy domu i w ogrodzie. Kiedyś szkolił się na stolarza i całkiem nieźle mu szło. Mówi, że ma rower i bez problemu może dojeżdżać do Zielonej Góry.

Jeśli możesz pomóc, pisz na adres [email protected] lub dzwoń 0 68 324 88 37.

Rodzina musi systematycznie korzystać z pomocy społecznej, bo miesięcznie ma na życie 380 złotych.

- Nie jest źle. Drewna do pieca sam szukam. Puszki zbieram, to trochę grosza też wpadnie - opowiada pan Roman. - Rowerem do Zielonej Góry po jedzenie do tańszego sklepu jeżdżę. Jak dobrze przycisnę, w 20 minut w jedną stronę obrócę. Muszę się spieszyć, bo Marta ma te ataki padaczki. Nie można jej samej z Oliwką zostawiać.

- Nie wiem, kiedy będzie atak. Po prostu tracę przytomność i lecę, gdzie stoją - dopowiada pani Marta. - Potem jestem taka zmęczona, że muszę leżeć. Teraz tym bardziej dbam o siebie, że przecież w ciąży jestem.

- Nie ukrywam, chcielibyśmy zostawić to dziecko - mówi pan Roman. Ale i on, i ja wiemy, że na tych kilku zawilgoconych metrach raczej się nie da.
- Może jednak pozwolą. Może nie zabiorą do adopcji - przekonuje sama siebie pani Marta.

- Proszę się tak nie denerwować. Mamy sześć miesięcy, by jakieś mieszkanie załatwić. To nie jest tak, że od razu dziecko zabieramy - uspokaja ją kurator rodzinna Dorota Hajewska-Kycia. To właśnie ona zwróciła się do nas z prośbą o pomoc rodzinie Świejkowskich. Są upośledzeni umysłowo w stopniu lekkim, po szkole specjalnej.

- Tworzą ciepły, serdeczny związek - opowiada kurator. - Nigdy jeszcze nie miałam podopiecznych tak pracowitych i tak kochających swoje dziecko. Zdają sobie sprawę z własnych ograniczeń. Oliwkę początkowo oddali do adopcji. Ale pani Marta dosłownie wyła z tęsknoty. Schudła, co chwilę miała ataki. Nigdy nie widziałam, by ktoś tak walczył o odzyskanie praw do dziecka.

Jest tylko ich troje

- Nasi bliscy zapewniali na piśmie, że nam pomogą, wesprą, podpowiedzą… - pan Roman wspomina batalię o Oliwkę. Po miesiącu wróciła do nich.

- Nigdy nie żałowałam, że tak właśnie się stało. Jest dopilnowana, wychuchana, ukochana. Jak największy skarb - dorzuca kurator.

- …tyle że obiecana pomoc krewnych pozostała na papierze - ciągnie pan Roman. - Jesteśmy sami. Ja, Marta, Oliwka i ten chlewik.

- Warunki mieszkaniowe powodują nasilenie wszystkich chorób rodziny. Tym bardziej nie są odpowiednie dla dzieci - komentuje Dorota Hajewska-Kycia. Podjęłam już działania w sprawie, ale nie przyniosą one skutku - przynajmniej na razie.

- Nie mam mieszkań socjalnych. Chcę je budować, ale mieszkańcy kolejnych wsi protestują przeciwko "takiemu" sąsiedztwu. Najchętniej widzieliby je na Księżycu… - rozkłada ręce wójt gminy Zielona Góra Mariusz Zalewski. - Ja ten budynek socjalny w końcu gdzieś wybuduję, ale to może potrwać. A co teraz? Obiecuję, że mamy państwa Świejkowskich na szczególnej uwadze. Może uda się dać im mieszkanie z gminy w 2010 roku.

Dziecko państwa Marty i Romana urodzi się za sześć miesięcy…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska