I czy na pewno powinniśmy obchodzić ją teraz czy raczej w czerwcu?
Wiceprezydent Wioleta Haręźlak, w imieniu urzędu miasta już zaprosiła radnych na obchody 63. rocznicy wyzwolenia Zielonej Góry. 14 lutego o 13.00 pod pomnikiem na Placu Bohaterów ma się odbyć uroczyste zgromadzenie mieszkańców miasta. Z wystąpieniem okolicznościowym, złożeniem wiązanek. Potem uroczystość ma się przenieść do biblioteki wojewódzkiej, w której będzie zobaczyć m.in. wystawę "Zielona Góra - to, co ważne".
- Ważne jest to, by nie przekłamywać prawdy! 14 lutego nie powinniśmy obchodzić żadnego miejskiego święta, bo nam, Polakom nic do tego dnia - mówi z oburzeniem Jacek Budziński. Historyk i radny miejski, który już dostał oficjalne zaproszenie na uroczystość. I nie rozumie, dlaczego odbywa się ona w lutym. Przecież przejęcie władzy w Zielonej Górze przez polską administrację nastąpiło dopiero 6 czerwca 1945 roku.
- W mojej ocenie 14 lutego to święto nie tyle zielonogórskie, co komunistyczne. Bo wprowadziła je władza poprzedniego ustroju, która chciała na siłę stworzyć własne, polskie rozdziały wojennej historii miasta. A przecież do czerwca 1945 roku tu był dziki zachód, a nie żadna Polska - uważa Budziński.
Właśnie z tych powodów był inicjatorem podjęcia uchwały o świętowaniu 6 czerwca. Dopiął tyle, że tego dnia obchodzimy "święto powrotu Zielonej Góry do macierzy". Ale władza miejska woli celebrować w lutym.
Punkt widzenia
BIAŁE PRZEŚCIERADŁA
Od stycznia do maja 1945 roku ulicami ówczesnej Zielonej Góry maszerowały kolumny niemieckich jeńców. Niemcy z miasta wycofali się z miasta 13 lutego, paląc urzędowe akta. Dzień później do miasta wkroczyła Armia Czerwona, której podlegała Wojsko Polskie. Artylerzysta Władysław Korzeniewski wspominał, że po wkroczeniu miasto było prawie wymarłe. I bardzo białe od wywieszonych w oknach prześcieradeł.
Pełnomocnik rządu na okręg Dolnego Śląska - pod który administracyjnie i historycznie podlegała Zielona Góra - 4 czerwca 1945 roku mianował Jana Klementowskiego pełnomocnikiem na obwód zielonogórski. Od 6 czerwca zaczął działalność zarząd miejski wraz z burmistrzem Tomaszem Sobkowiakiem. Od końca czerwca nastąpiły przymusowe wysiedlenia ludności niemieckiej za Nysę, dokonywane przez Rosjan. Na miejsce Niemców zaczęli napływać polscy repatrianci z kresów wschodnich.
- Generalnie historycy, a i to nie zawsze, zgodni są co do faktów. Kłopoty zaczynają się, gdy przechodzą do procesu interpretacji zdarzeń - tłumaczy p.o. kierownika gabinetu prezydenta Janusza Kubickiego, Tomasz Nesterowicz.
- Określenie wkroczenia, zdobycia Zielonej Góry przez wojska radzieckie mianem wyzwolenia związane jest tylko i wyłącznie z faktem, że obchodzimy to jako uroczystość, do której mamy określone nastawienie emocjonalne.
Nesterowicz zastrzega, że określanie nazwa jakiegoś zdarzenia zależy tylko i wyłącznie od punktu, z którego dokonuje się jego oceny. Przecież Niemcy mieszkający w ówczesnej Zielonej Górze 14. 02. 1945 r. określaliby mianem zagrabienia...
- Mówienie o wyzwoleniu przez wojska radzieckie jest także nawiązaniem do świadomości historycznej zielonogórzan, a przynajmniej ich starszej części, którzy właśnie tak określają to, co wówczas się zdarzyło - mówi Nesterowicz. - Trudno rozgraniczyć, gdzie zaczyna się obiektywizm historyczny, a gdzie polityka.
Marny epizod
Co wydarzyło się więc w Zielonej Górze 14 lutego 1945 roku? To było zdobycie, wyzwoleniem, a może...
- Z historycznego punktu widzenia to było zajęcie. Niemieckiego miasta przez wojska sowieckie - uważa Budziński.
- Jest to pewien dylemat formalny. Ale na całym świecie mówi się o wyzwalaniu miast, nie wchodząc w niuanse znaczeniowe - rozważa dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej Andrzej Toczewski. - Wyzwolenie to dzień, termin zdobycia czegoś. Tak się przyjęło w historii wojskowości. Tego nie zmieni żadna wola czy czyjaś niechęć do symbolu.
Zresztą zdaniem Toczewskiego (niezależnie jak nazwać lutowy dzień 1945 roku) zdarzenie sprowadza się do miejscowości, a nie idei. Żeby nikogo nie urazić - choć nie wie, dlaczego miałoby to komuś przeszkadzać - można mówi, że Zielona Góra została zajęta. W jej przypadku to rzeczywiście jak najbardziej prawidłowe określenie. Trafnie oddające to, co się wydarzyło w mieście 63 lata temu.
- Wojska sowieckie wkroczyły do Zielonej Góry bez żadnych większych problemów - ciągnie swoją opowieść Toczewski. Nie było dramatycznych, długotrwałych walk czy strat w ludziach. Bo i po co? Ani dla Niemców, ani dla Rosjan miasto nie było strategicznym punktem militarnym. To i jego zajęcie stało się marnym epizodzikiem w historii II wojny światowej. Sowieci okrążyli Zieloną Górę z dwóch stron. I wystrzeli z dwa pociski...
Od ulicy Wrocławskiej wyszedł wtedy ku nim ówczesny proboszcz, ksiądz Gottwald. Napotkanemu pierwszemu sowieckiemu patrolowi przekazał, że Zielona Góra nie będzie się bronić. Że się poddaje. I tak gładko i niemal bezboleśnie (nie licząc potyczki pod Raculą) sowieci wkroczyli do miasta. Wjechali, pojechali dalej.
- Była feta. Spalili kilka domów, bo zaprószyli ogień. Władzę przejął komendant radziecki, który urzędował tu, w muzeum. W piwnicach urządzono areszt NKWD - kończy Toczewski.
- Z opisu wydarzeń widać, że w sensie formalnym to rzeczywiście było zajęcie. Ale wojska frontowe nie wiedziały, czy tu będzie kiedyś Polska czy Niemcy, dlatego odpada argument, że tego dnia zaczęła się nowa okupacja, tym razem w wydaniu sowieckim.
Plus minus
W ogóle ten dzień ma szczęście do kontrowersji. Długo były nawet wokół samej daty. Przez wiele lat podawano, że to zajęcie, zdobycie czy też wyzwolenie - niech każdy wybierze co mu pasuje - odbyło się... No właśnie.
Różnice w podawanych datach wynosiły plus minus trzy tygodnie w obie strony. Potem przez lata za dzień wyzwolenia przyjmowano dzień 15 lutego. Skąd się wziął? Powiedzenie mówi, że każdemu zamieszaniu winni są zawsze cykliści i dziennikarze.
W tym wypadku niechcąco była to jednak frontowa gazeta Sowietów "Czerwona gwiazda". Jej reporter jeździł i pisał reportaże ze zdobywanych miast. Czego tam w nich nie było... Bohaterskie czyny mnożyły się przecież na potrzeby propagandy.
Gazeta z opisem zielonogórskich zdarzeń ukazała się 15.02. 1945 r. W ślad za nią szły komunikaty wojskowe. Autorzy tej suchej relacji zapomnieli, że gazetę trzeba wydrukować i przyjęli, że donosi o wydarzeniach w czasie teraźniejszym.
- Długo pokutowało, że wyzwolenie miasta odbyło się 15 lutego, ale udało nam się to odkręcić - mówi Toczewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?