Stojąca wśród łanów kwitnącej facylii wiertnia w podnowosolskim Chełmku wygląda jak z reklamy naftowego potentata. Mimo że nie o naftę tutaj chodzi, wieży towarzyszą wielkie emocje.
- To nie jest jeszcze jeden, kolejny odwiert - mówi prof. Stanisław Speczik, dyrektor generalny Miedzi Cooper. - Odkryliś¬my i potwierdziliśmy istnienie bogatego złoża miedzi w tej okolicy. Teraz zaczynamy etap jego rozpoznania. Kolejnym będzie już budowa kopalni...
Kwoty padają wręcz niebotyczne, przynajmniej w skali naszego regionu. W fazie rozpoz¬nania Miedzi Cooper zakłada wykonanie 20 odwiertów w ciągu 18 miesięcy. Wartość tego przedsięwzięcia szacowana jest na jakieś 200 mln zł. To już otwarcie drzwi do budowy kopalni. A kopalnia to 8,5 tys. miejsc pracy, 1,3 mld rocznie do budżetu regionu i kraju oraz wzrost PKB o 3,5 mld zł. Sama budowa kopalni, która ma szansę rozpocząć się już za kilka lat, to kilka tysięcy miejsc pracy...
Prof. Speczik mówi, że Miedzi Cooper było zdecydowane na inwestowanie w Lubuskiem także ze względu na przyjęcie, jakie ją tutaj spotkało, na poparcie lokalnego środowiska przedsiębiorców, samorządowców. A było potrzebne w rywalizacji z polskim miedziowym potentatem, czyli z KGHM. Jednak rozpoczęcie odwiertu w okolicy Chełmka nie oznacza zakończenia sporu wokół złoża "Bytom Odrzański”, złoże w okolicy Nowej Soli jest bowiem od początku badane przez kanadyjską firmę.
- Czy rzeczywiście jesteście w stanie, zamierzacie zbudować kopalnię? - pytamy.
- Nie jesteśmy szaleńcami, nie wyrzucamy bez sensu w błoto setek milionów złotych - denerwuje się prof. Speczik, może dlatego, że często spotyka się z takimi wątpliwościami.
I kolejny raz zapewnia, że jest poważnym partnerem, i to nie tylko dlatego, że w Lubuskiem spółka zainwestowała już konkretne pieniądze. Miedź Copper związana jest z kanadyjską grupą kapitałową Lumia Capital, a ta działa w 18 krajach, posiada także siedem kopalń srebra.
Obecni w Chełmku samorządowcy i przedsiębiorcy nie kryli satysfakcji. Dali popis regionalnego lobbingu w dobrym tego słowa znaczeniu. I mówią krótko: warto było walczyć dwa lata, gdy ich postępowaniu przyglądało się nawet ABW.
- Nowi pracownicy nie dostaną przecież stawek obowiązujących w KGHM? - pytamy szefa Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej Janusza Jasińskiego.
- Nie chodzi o to, aby zarabiać miliony. Najważniejsze, że będą tysiące miejsc pracy. To ogromna szansa dla regionu - odpowiada.
Także prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz mówi o szansie dla Lubuskiego i to takiej, jakiej nigdy nie mieliśmy. Od lat powtarza, że regionowi potrzebny jest gospodarczy okręt flagowy. Jego żagle już widać na horyzoncie.
- KGHM nie jest zainteresowany inwestycją w krótkim czasie, Kanadyjczycy są konkretnym partnerem podającym daty - mówi i dodaje, że nie rozumie, dlaczego polski rząd nie traktuje górników z Miedzi Cooper równie poważnie, mimo że rozmawiali na ten temat w stolicy już "ze wszystkimi świętymi”. I dodaje, że przez te dziwne ruchy jako region straciliśmy co najmniej rok.
- Zobaczmy, co się podziało w Lubinie i Polkowicach - dodaje prezydent Tyszkiewicz.
Wiesław Wabik, burmistrz Polkowic, pytany o rady dla samorządowców marzących o mariażu z górnikami mówi o interesie społeczności lokalnej i wynegocjowaniu gwarancji zatrudnienia dla mieszkańców.
- Tak czy inaczej to ogromna szansa, jak udowodniono właśnie branża górnicza gwarantuje największe korzyści i to na dodatek w perspektywie długiego czasu - burmistrz miasta wie, co mówi. Dochody z KGHM stanowią 70 proc. z dwustumilionowego budżetu Polkowic.
Według wójt Nowej Soli Izabeli Bojko mówić o konkretach, jak chociażby o specjalnym wydziale urzędu, który zająłby się współpracą z górnikami, jeszcze zbyt wcześnie. Podobnie jak, na przykład, o przywróceniu do życia nieczynnej linii kolejowej, liczbie miejsc pracy czy budowie nowego mostu. Jednak nareszcie pojawia się szansa. Nareszcie.
Co dalej? Po pozytywnym rozpoznaniu złoża pozostanie wystąpienie o koncesję wydobywczą. Na razie wiadomo, że złoża miedzi zalegają tutaj na około 1.975 m. To znaczna głębokość, gdyż dotychczas KGHM wydobywa ten kruszec najwyżej z głębokości 1.250 metrów. Jak zapewnia prof. Speczik, kanadyjska firma dysponuje technologią pozwalającą wydobywać rudę miedzi w tak ekstremalnych warunkach. A to wszystko - jak chcą optymiści - już nawet za dziesięć lat.
A co ze złożami w okolicy Bytomia Odrzańskiego? Obie strony są nimi jak najbardziej zainteresowane, rozstrzygnięcie zapadnie w przyszłym miesiącu przed warszawskim sądem administracyjnym. Mówi się nieoficjalnie, że obie strony ostrożnie negocjują, jak podzielić miedziowy tort. Wojna nie jest potrzebna żadnej ze stron. A nam, cywilom, najmniej. My możemy na niej tylko stracić.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?