MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wysoki procent tradycji

Dariusz Chajewski
Krystian Drozd przyznaje, ze po dwóch testach dziennie i całym dniu pracy w alkoholowej atmosferze może zakręcić się w głowie.
Krystian Drozd przyznaje, ze po dwóch testach dziennie i całym dniu pracy w alkoholowej atmosferze może zakręcić się w głowie. fot. Mariusz Kapała
W jaki sposób można zlokalizować jakiś adres na ul. Jedności? Dla zielonogórzanina pytanie banalne do bólu. Albo coś jest przed, albo za... "wódkami".

Siedziba firmy V&S Luksusowa nie wygląda okazale, wtapia się w rząd kamieniczek.

Jednak jak natychmiast tłumaczy Monika Kaltur, asystentka zarządu firmy, to miejsce jest bardzo dobre, a obszar zajmowany przez firmę wcale okazały. I położenie w centrum miasta nie bez znaczenia.

- I musimy dodać kilka zdań o tradycji - dodaje Elżbieta Gołdyka, kierownik działu badań, rozwoju i technologii. - Przy alkoholach, zwłaszcza wódkach, tradycja jest sprawą kluczową.

Butelka do kwadratu

Już wędrując korytarzami biurowca ma się wrażenie, że jest on na... lekkim kacu. Unosi się wszędzie leciutki zapach alkoholu. I z każdego kąta wyglądają plakaty z charakterystyczną kwadratową butelką.

- Niewiele osób wie, ale wódka "Luksusowa" narodziła się w 1928 roku, wówczas opracowano jej pierwszą recepturę - dodaje Gołdyka. - To najstarsza i dziś już jedna z nielicznych wódek ziemniaczanych. Stąd jej popularność za oceanem, gdzie traktowana jest jako trunek bardzo oryginalny, sprawdzający się przy drinkach i koktajlach.

Jaki jest sekret tego sztandarowego produktu zielonogórskiej firmy? Oczywiście szczegółowa receptura jest strzeżona jak skarb. Wyselekcjonowane ziemniaki z Wielkopolski i Pomorza, tylko wypróbowane gorzelnie, woda z własnego ujęcia i wreszcie wytężona praca armii ludzi, aby odpowiednio smakowała, pachniała i na drugi dzień po wypiciu by klient nie żałował, że postawił na ten trunek.

To naprawdę laboratoryjna robota. Ale przynosi wyniki. Oto w Unii Europejskiej dopuszczalna zawartość metanolu na hektolitr wynosi 30 gr. W Zielonej Górze wartość ta nie przekracza grama.

Biorą ją na nos

Czy przy Jedności pracuje wódczany kiper? Nie, a to dlatego, że dla jednej osoby mogłoby to być zadanie ponad siły.

Stąd jest wybrana grupa pracowników, których wcześniej zmysły sprawdzono, czy są wystarczająco czułe, by wyłapać niuanse. I dlatego powstała komisja degustacyjna, której zadaniem jest sprawdzanie jakości trunku.

- Nie, nie mam po tego rodzaju badaniach kaca - zapewnia Gołdyka, która jest przewodniczącą komisji. - Przede wszystkim dlatego, że testowanie opiera się na... węchu. Dzięki zapachowi można powiedzieć wszystko o smaku. Nawet jeśli degustowany alkohol bierzmy do ust to go nie przełykamy...

Ile alkoholu opuszcza firmę? To już jest tajemnica handlowa. Nie bez dumy jednak natychmiast dodają w Luksusowej, że w stosunku do roku 2006 sprzedaż wzrosła o 30 proc.

Oczywiście wytwórnia przy Jedności to nie tylko Luksusowa. "Gin Lubuski" bije rekordy popularności, najlepszą wódka upominkową jest kultowa "Siwucha"i "Pan adeusz", Gwiazdą wiśniówek jest "Polska Wisniowa" Jednak w zakładzie najbardziej żałują, że na rynku nie przyjęły się likiery, nad którymi zielonogórscy fachowcy spędzili lata badań. Mowa o "Złotej Łące" i "Kononicznym"

Tylko dla facetów?

Właśnie trwa nowa kampania reklamowa "Luksusowej". Jak na innych trunkach facet z lekkim zarostem. Do tego hasła w rodzaju, że to trunek na męskie rozmowy, do którego trzeba dorosnąć. Czy to nie jest już... seksizm?

- Tak naprawdę pieczę nad tym trunkiem sprawują kobiety, trudno zatem posądzi je o męski szowinizm - tłumaczy Kaltur. - Uznano na podstawie badań rynkowych, że to dobry sposób na promocję.

Tymczasem marka staje się na tyle mocna, że co i rusz powtarzają się próby podrabianie sztandarowego produktu. Najczęściej wykorzystywane są do tego butelki z odzysku. Dlatego wprowadzono specjalne hologramy i inne zabezpieczenia, by uniknąć alkoholowego piractwa.

Co na sąsiedztwo wódczanego potentata mówią sąsiedzi? Przede wszystkim zachwyceni są wodą z firmowego ujęcia, którą można czerpać z ulicznego klanu. Tutaj zjeżdża się całe miasto.

- Teraz nie ma już tego folkloru, gdy przed laty wychodzili jeszcze z Polmosu pijani w trupa ludzie - opowiada mieszkaniec jedności. - Byli tacy, którzy w wódce moczyli podkoszulki, aby przenieść procenty przez bramkę. Teraz już ich pilnują. A może wreszcie zaczęło ludziom zależeć na pracy...?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska