- Gdy Zbąszynek był jeszcze ważnym węzłem kolejowym, to tutaj przechowywano pieniądze na wypłaty - wspomina Ryszard Stachowiak, do 1992 r. kierownik odcinka budowy PKP. - Miasto liczyło kiedyś 3,5 tys. mieszkańców, a wypłata była przygotowywana dla 7 tys. osób.
Ile zatem pieniędzy mogło się mieścić w wielkich sejfach? Liczymy wspólnie z pracownikami rejonu administrowania i utrzymania nieruchomości, którzy teraz mają tu siedzibę. - Można przyjąć, że 7 tys. osób zarabiało średnio 3-4 tys. zł, taka była kiedyś pensja na kolei - mówią w biurze.
Jeśli się pomnoży, wychodzi ponad 24,5 mln zł. Niezły pieniądz. I jak się okazuje, był w tym miejscu, w dwóch istniejących nadal sejfach, bezpieczny. Nigdy nie zdarzyło się żadne zakłócenie rytmu wypłat.
- Płatnicy z poszczególnych jednostek kolejowych, oczywiście z obstawą, podchodzili po wypłaty do okienka, które było tu, gdzie dziś są drzwi - opowiada Piotr Matuszczak, zarządca PKP rejonu administrowania i utrzymania nieruchomości. - A wypłaty na kolei odbywały się dwa razy w miesiącu.
Tak więc pieniądze z sejfów nie wędrowały bezpośrednio do kieszeni kolejarzy. Stąd były pobierane do wypłat w jednostkach PKP związanych z węzłem w Zbąszynku i dopiero tam rozdzielane pracownikom kolei.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?