Do zderzenia busa i ciężarówki doszło we wtorek, 9 grudnia, na drodze S3 na wysokości Raculi. Cztery osoby zostały ranne. Brak wyobraźni kierowcy busa mógł doprowadzić do jeszcze większej tragedii.
Okoliczności w jakich doszło do wypadku są przerażające. Około godz. 2.30 na wysokości Raculi w busie kończy się paliwo, kierowca staje na poboczu. Pasażerowie zaczynają się budzić. Kierowca zastanawia się co ma zrobić. - Wpada na pomysł aby pchać z pasażerami samochód do najbliższej stacji benzynowej - mówi kom. Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.
Nie wiadomo dlaczego kierowca nie włącza świateł awaryjnych, nie ustawia też trójkąta ostrzegawczego. Zastanawia się nad pchaniem busa do stacji benzynowej oddalonej o kilometr od miejsca zatrzymania się busa. Wtedy uderza w nich ciężarowy man. Siła uderzenia jest ogromna. Cztery osoby zostają przewiezione do szpitala w Zielonej Górze. Stan jednego z mężczyzn jest ciężki. Ma złamany kręgosłup. Kierowcy ciężarówki nic się nie stało.
Policja dziwi się, że kierowca nie zachował podstawowych środków bezpieczeństwa. Jego brak wyobraźni mógł doprowadzić do jeszcze większej tragedii, gdyby tylko pasażerowie wysiedli z busa i zaczęli go pchać.
- Natychmiast w takim wypadku trzeba włączyć światła awaryjne, które ostrzegą kierowców. Bezwzględnie trzeba też ustawić trójkąt ostrzegawczy - mówi kom. Konieczny.
Zobacz też: Bmw uderzyło w dom. Zginął 20-letni kierowca
