Tematem zajął się dziennikarz śledczy Maciej Piotrowski, który jako pierwszy przeprowadził rozmowę z kierowcą drugiego auta, panem Robertem Gładkim. To on feralnego wieczoru 28 stycznia br. na ul. Olimpijskiej w Drzonkowie prowadził auto, w które miał wjechać poseł Sługocki.
- Pan Robert ze swojej perspektywy opisuje przebieg zdarzenia. Ze szczegółami sprawozdaje, co wydarzyło się później – wyjaśnia w rozmowie z nami Piotrowski – przypomina także, że na miejscu poseł przyznawał się do spowodowania wypadku. Jest zaskoczony, że dziś Sługocki zasłania się niepamięcią.
Dziennikarz mimo problemów dociera również do samego posła. Zadaje mu pytania o przyczynę wypadku. Pyta, czy Sługocki przekroczył prędkość, bo wskazówka prędkościomierza w jego suzuki, zatrzymała się na 70 km/h. W miejscu wypadku obowiązuje ograniczenie do 40 km/h. Poseł milczy i nie chce odpowiadać na te i inne pytania.
W dokumencie pojawiają się hipotezy dotyczące możliwych przyczyn zdarzenia. Dziennikarz dociera do świadków akcji ratunkowej, którzy opisują zachowanie posła i przypominają słowa, które padły tamtego wieczoru w zielonogórskim Drzonkowie.
- Najsmutniejsze w sprawie jest trudne położenie, w którym znalazł się kierowca – mówi autor reportażu – nie może pracować, a na utrzymaniu ma rodzinę. Pogrąża się w depresji, bo nie widzi perspektywy zakończenia, wydawałoby się oczywistej sprawy – ocenia Maciej Piotrowski.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?