Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż leśna coraz bardziej skuteczna

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Strażnicy leśni z Nadleśnictwa Lipinki przypominają, co wolno robić w lesie, a czego nie. Warto to wiedzieć, bo nie zawsze skończy się na pouczeniu. Kamery uwiecznią kłusowników i paserów drewna

Jeden z największych problemów, z którymi boryka się straż leśna to nasze wjazdy do lasów, zwłaszcza w porach roku, które sprzyjają zbiorom runa leśnego. Jesienią podczas zbiorów grzybów problem narasta. A za wjazd samochodem do lasu można słono zapłacić. Górna granica mandatu to 500 zł. Tymczasem zasady są proste. Komendant straży leśnej w Nadleśnictwie Lipinki Zdzisław Duda przypomina, że do lasu wjechać można tylko rowerem. – Jeżeli nie ma drogowskazu, który pokazuje przejazd od wsi do wsi, to nie ma na tę drogę wjazdu i nie ma przy niej parkowania – podkreśla komendant i dodaje, że parkować można jedynie na wyznaczonym parkingu leśnym. Takich miejsc jest w naszych lasach coraz więcej. Można na nie trafić bez trudu i tam zostawić auto.
Chodząc po lesie, warto pamiętać, że nie wolno wchodzić na teren uprawy leśnej o wysokości do czterech metrów, ani na powierzchnie doświadczalne i teren, na którym występują drzewostany nasienne. Zakazem objęte są także: ostoje zwierząt, źródliska rzek i potoków i obszary zagrożone erozją.

Kamery odstraszają przestępców
- Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, są przecież nowe przepisy, wszyscy powinni mieć umowy na odbiór śmieci i za to płacić, nie rozumiem więc, dlaczego ludzie ciągle jeszcze wyrzucają śmieci do lasu – zastanawia się strażnik leśny Mirosław Smoliński. Wprawdzie problem jest mniejszy, ale wciąż istnieje. Nie zdarzają się już śmieci przywożone do naszych lasów z Niemiec. Strażnicy leśni mają mnóstwo zdjęć dokumentujących nielegalne wysypiska. Zaś umieszczane w lesie kamery dokumentują to, kto i kiedy wjeżdża do lasu w celu wyrzucenia odpadów.

Dzięki obecności kamer maleje problem kradzieży drewna z lasu. Informacje o tym, nawet bez umieszczania filmików w internecie, rozchodzą się wśród mieszkańców bardzo szybko. – Przed paru laty zdarzało się kilkadziesiąt kradzieży drewna na rok, np. 30 ze stosów i 30 kradzieży z pnia, czyli drzew ścinanych, teraz złodzieje używają pił motorowych. – Teraz ludzie się obawiają czy nie ma czasem założonych kamer – przyznaje strażnik.

Komendant straży leśnej przypomina, że kiedyś wprawdzie było więcej kradzieży, ale też było łatwiej ustalić sprawcę, jak drewno było wywożone wozem konnym czy ciągnikiem na przyczepie. Teraz ładowane jest do krytych busów. – Jest duże zapotrzebowanie na drewno brzozowe do kominków. I wprawdzie jest możliwość zakupu tego drewna u nas w nadleśnictwie, ale wielu ludzie woli kupować u złodziei – mówi komendant. – Trzeba pamiętać, że jeśli zostanie zatrzymany ktoś kto ukradł metr drewna, które warte jest 140 zł, to wtedy opłaca wartość drewna, my kierujemy sprawę do sądu, obligatoryjnie sąd nakłada dodatkowo podwójną wartość, do tego grzywnę plus pieniądze na cele społeczne. I wychodzi tak, że za porcję wartą 140 zł zapłaci w granicach 700-800 zł – wylicza komendant Duda.

Kłusownictwo – dzisiaj rzadki problem
Fotopułapki są też skuteczne w walce z kłusownikami. – Parę lat do tyłu znajdowaliśmy 10-15 wnyków na sarny i dziki. Dużo w tym temacie robią myśliwi z kół łowieckich, którzy sprawdzają swoje tereny. Ostatnio coraz mniej takich rzeczy znajdują – mówi komendant straży leśnej.

Ten problem zdarzał się zwłaszcza przy uboższych wsiach, gdzie były PGR-y, a ludzie nie mieli pracy. Teraz to już sporadyczne sytuacje – dodaje strażnik Smoliński.
W ostatnich latach zdarzyło się kilka przypadków kłusownictwa, które zobaczyć można w siedzibie straży na zdjęciach. Skłusowana została locha, wypatroszona była już w lesie, mięso sprawca zabrał. – Na tym zdjęciu mamy dzika, wpadł we wnyki przy sośnie. Było nas parę osób, obeszliśmy go i odcięliśmy, szybko uciekł – opowiada komendant.

Uwaga leśne zwierzęta na drodze
– Sarny jak przebiegają, to jedna za drugą, pierwsza zdąży przebiec przez drogę, druga i trzecia wie, że musi biec i zdarza się, że te dwie mogą być potrącone przez samochód – mówi Zdzisław Duda. Mirosław Smoliński uzupełnia, że na sarny trzeba uważać cały dzień, kiedy jedzie się drogami przez las, one żerują cały dzień – mówi strażnik. Warto uważać na pewno rankiem, kiedy zwierzyna leśna z żerowisk wraca do lasu.

Obowiązek ściągnięcia potrąconych zwierząt z drogi należy do zarządcy drogi, zależnie od tego czy jest krajowa, wojewódzka czy gminna. Zwykle kierowcy dzwonią na policję, która informuje inne odpowiednie służby. Informacje o takich wypadkach są ważne także dla kół łowieckich. Dane koło zdejmuje ze swojego planu odstrzałów zabitego dzika czy jelenia.
Warto pamiętać także, że w lesie nie można puszczać psów luzem, hałasować, używać sygnałów dźwiękowych i nie można rozniecać ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu

Czytaj też: Czy będzie jeszcze więcej grzybów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska