MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wydarte zwycięstwo

(dob)
Joanna Czarnecka jest ostatnio silnym punktem zespołu z Gorzowa
Joanna Czarnecka jest ostatnio silnym punktem zespołu z Gorzowa fot. Kazimierz Ligocki
Jeszcze pół roku temu Polfa budziła respekt rywalek z ekstraklasy. Dziś jest już blisko dna, co nie znaczy, że wygrana z nią przyszło gorzowiankom łatwo.

Sobotni mecz w Pabianicach kosztował kibiców obu drużyn wiele nerwów. Bo ich koszykarki raz były w piekle, to znów w niebie, i nawet cztery kwarty nie wyłoniły zwycięzcy.

Dopiero w dogrywce jako pierwsze drżenie rąk opanowały gorzowianki, triumfując ostatecznie 65:61. Polfie nie pomogły nawet rady będącej na urlopie macierzyńskim Edyty Koryzny z CCC Polkowice, która z trybun wspierała koleżanki z dawnej drużyny (wcześniej występowała też w Gorzowie).

Do utraty tchu

- Przyjechaliśmy po zwycięstwo i cel osiągnęliśmy - powiedział szkoleniowiec AZS-u PWSZ-u Sowoodu Dariusz Maciejewski.

- Nie ukrywam jednak, że maksymalnym nakładem sił. W ostatnich dniach pracowaliśmy nad wkomponowaniem do zespołu nowych zawodniczek, co odbiło się na naszym w ataku. Musieliśmy więc wygrać obroną. Udało się to głównie dzięki wyeliminowaniu "Krupy" (Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz - przyp. red.), która jest mózgiem Polfy.

Do postawy gorzowianek można mieć zastrzeżenia, lecz nie sposób odmówić im waleczności i determinacji. - W pierwszej połowie zagrałyśmy całkiem przyzwoicie, ale później coś się zacięło - przyznała Magdalena Kozdroń. - Dobrze radziłyśmy sobie w obronie, co było zresztą naszym założeniem. W dogrywce walczyłyśmy już ostatkiem sił o każdą piłkę i cieszę się, że nasz wysiłek nie poszedł na marne.

- Cały czas wierzyłam w zwycięstwo, a gdy boisko opuściły Perlińska i Krupska-Tyszkie-wicz, nie dopuszczałam już nawet myśli, że możemy przegrać - dodała Joanna Czarnecka.

Brakowało Amerykanek

Przed meczem wiele mówiło się o wzmocnieniu pabianickiego zespołu dwiema zawodniczkami ze Stanów Zjednoczonych. Gospodarzy spotkał jednak ogromny zawód, bo jedna została zniesiona z parkietu już w siódmej minucie, a druga w ogóle nie wyszła na boisko...

- Jesteśmy oburzeni działaniami FIBA i PZKosz.! - denerwował się dyrektor Polfy Zbigniew Grzanka. - Dopełniliśmy wszystkich formalności związanych ze zgłoszeniem do gry Taaleshy Hardy, a do tej pory nie uzyskaliśmy jej "karty czystości".

Amerykanka jest już u nas dziewięć dni, a nie zagrała jeszcze w żadnym spotkaniu! Jeśli zaś chodzi o Octavię Blue, ma zerwane ścięgno Achillesa i zaraz po spotkaniu będzie operowana w Łodzi.

Nie tracą wiary

Sytuacja pabianiczanek staje się coraz trudniejsza, choć nikt nie ogłasza aktu kapitulacji...

- To była kolejna stracona szansa, a dziś szczególnie szkoda, że zwycięstwo wymknęło się nam z rąk - żałował trener Polfy Tomasz Herkt. - Dziewczyny dały z siebie wszystko, podnosiły się kilkakrotnie z trudnych sytuacji i walczyły do końca. Niestety, znów uleglismy. Patrząc jednak na grę młodych zawodniczek, zwłaszcza 17-letniej Eweliny Gali, możemy mimo wszystko uznać, że mecz ten stracony nie był. Nadal musimy walczyć!

Szczyptę optymizmu znalazła też w sobie Alicja Perlińska. - Zejście z parkietu Octavii, a potem także Beaty Krupskiej-Tysz-kiewicz, zdecydowanie osłabiło nasz zespół - oceniła. - Ale choć znów przegraliśmy, mecz z gorzowiankami był już dużo lepszy w naszym wykonaniu, niż wcześniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska