Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpuścili mnie w kanał

(jm)
- W zeszłym, gdy na łące stała woda, nawet trawy nie skosiliśmy. Później musiałem kupić siano za około 20 tys. zł. Nie chcę, by teraz sytuacja się powtórzyła - mówił nam Tadeusz Kodź.
- W zeszłym, gdy na łące stała woda, nawet trawy nie skosiliśmy. Później musiałem kupić siano za około 20 tys. zł. Nie chcę, by teraz sytuacja się powtórzyła - mówił nam Tadeusz Kodź. Michał Bielejewski
- Po deszczach w ostatni weekend woda zalała mi łąkę, bo miasto nie zadbało o rów melioracyjny - poskarżył się nam Tadeusz Kodź, znany hodowca koni. Urzędnicy odpowiadają: - Przepływ oczyścimy od ręki, a rów w tym roku.

Tadeusz Kodź mieszka niemal na końcu przy ul. Warszawskiej. By dotrzeć do jego posesji, trzeba minąć wiadukt kolejowy na rogatkach miasta. Na posesji hoduje 30 koni. By je wykarmić, siano zbiera ze swej łąki, która znajduje się pomiędzy torami kolejowymi do Krzyża a korytem Warty. Tam też wypuszcza zwierzęta, a wiosną na kilka miesięcy ustawia dla nich ogrodzenie, tzw. czworobok. - Część tej ziemi dzierżawię od miasta, część mam własnej. W sumie to ponad 20 hektarów - mówi gorzowianin.
Obok łąki znajduje się rów melioracyjny. W zeszłym tygodniu, gdy w piątek i w sobotę padał deszcz, woda z rowu zaczęła przelewać się na łąkę. - Nigdy wcześniej tak się nie zdarzało - mówi Kodź. Woda, owszem, nieraz zalewa łąkę, ale działo się tak, gdy wysoki był stan Warty, jak choćby w zeszłym roku oraz ostatniej zimy. - Już w zeszłym roku nie udało się zebrać siana i musiałem je potem kupić - mówi gorzowianin. 400 bali po 35 zł oraz transport kosztowało go ok. 20 tys. zł. Nie chciałby podobnego wydatku ponosić także w tym roku.
Gdy więc woda pojawiła się w ostatni piątek lipca na łące, postanowił sprawdzić, jakie są tego przyczyny. Co się okazało? - Woda z zanieczyszczonego rowu melioracyjnego nie przepływa przez przepust w mostku nad rowem melioracyjnym - mówi. Po zalanym polu prowadzi nas w miejsce, skąd woda wypływa na łąkę. Widzimy, że rura w mostku faktycznie zapchana jest piachem. - Naniosła go pewnie woda spływająca rowem od strony Silwany. Podczas zeszłorocznej powodzi strażacy łatali piachem dziury w pobliskim wale. Woda go pewnie podmyła - zastanawia się hodowca. Jakkolwiek by jednak nie było, jego zdaniem ktoś powinien o rów melioracyjny zadbać. Należy on przecież do miasta. - Ostatni raz był czyszczony kilka lat temu. Od tego czasu zdążył zarosnąć - mówi Kodź.
Tydzień temu w piątek, gdy woda zaczęła pojawiać się na łące, o sprawie powiadomił Urząd Miasta. - W wydziale zarządzania kryzysowego usłyszałem, że oni są od ratowania mienia i życia. A moja łąka to co? Nie mienie? - pyta. W ostatni poniedziałek wybrał się do miejskiego wydziału infrastruktury. - Tam z kolei odesłano mnie do wydziału ochrony środowiska. Wysłuchano mnie, ale nikt nawet nie oddzwonił, by poprosić, bym był cierpliwy. A tu przecież o czas chodzi. Kilka dni jest sucho, woda wyparuje, ale gdy znowu przyjdą deszcze, problem się powtórzy - mówi. Powiadomił więc o sprawie naszą redakcję i inne gorzowskie media. Interwencja dziennikarzy w magistracie przyniosła skutek. - Zamulony przepływ jeszcze dziś będzie oczyszczony - usłyszeliśmy w czwartek od Anny Zaleskiej, rzeczniczki Urzędu Miasta. - Jeśli chodzi o rów, będzie on oczyszczony jeszcze w tym roku.
Gdy dzwoniliśmy z tą informacją do hodowcy koni, już byli u niego urzędnicy. - Próbowali mi wmówić, że to mój rów melioracyjny. Zarzucają mi, że powinienem o tym informować wcześniej. Dlaczego jednak sami się tym nie interesują? Przecież ten rów należy do nich - złościł się, choć zastrzegł, że cieszy się, że chociaż od ręki odmulą przepływ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska