Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt, burmistrz czy starosta ma władzę, ale nie wszystko może

Zbigniew Borek
Zbigniew Borek
Paweł Jan Mierzwiak (burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego) zajmuje ostatnie miejsce w naszym plebiscycie, Paweł Jagasek (burmistrz Kożuchowa) jest na prowadzeniu.
Paweł Jan Mierzwiak (burmistrz Nowogrodu Bobrzańskiego) zajmuje ostatnie miejsce w naszym plebiscycie, Paweł Jagasek (burmistrz Kożuchowa) jest na prowadzeniu. archiwum "GL
Burmistrzowi Kożuchowa i staroście żarskiemu doskwierają skomplikowane i niespójne przepisy. Wójt Kłodawy złości się na to, że zżerają one czas. Na finiszu plebiscytu "Oceniamy władzę" ludzi lokalnej władzy zapytaliśmy, co im najbardziej w pracy doskwiera.

- Obostrzenia wynikające z ustaw - odpowiada od ręki Paweł Jagasek, burmistrz Kożuchowa, gdy pytamy o to, co mu najbardziej przeszkadza w pracy samorządowca. - Chcielibyśmy zrobić coś sprawnie, ale przepisy nie pozwalają. Przykładowo: zgłasza się do nas inwestor, chce kupić działkę i zostawić u nas kilka milionów złotych. Chętnie byśmy mu nieba przychylili, ale musimy iść krok po kroku zgodnie z długotrwałymi procedurami: zrobić wycenę, ogłoszenie o przetargu, choć nie ma innych zainteresowanych, potem pozwolenia, zezwolenia i inne papiery. Tak mijają trzy-cztery miesiące, inwestor się zniechęca i tyle.

Przy okazji prosi on swoich mieszkańców o... wyrozumiałość. - Z tych samych powodów: burmistrza obowiązują przepisy i procedury. Mieszkańcy zwykle zakładają, że burmistrz ma władzę i wszystko może, a ja nie mogę niczego przyspieszyć, podgonić i załatwić, jak to mawiają nasi mieszkańcy, o ile prawo mi na to nie pozwala.

Wójt podgorzowskiej Kłodawy Anna Mołodciak też złości się, że „od pomysłu do przemysłu” mijają samorządom nawet 2-3 lata. - Mnóstwo czasu zabierają starania o projekty, pozwolenia, uzgodnienia itd. - mówi wójt. Przykład? Proszę bardzo: - Chcemy utworzyć podstrefę ekonomiczną - opowiada wójt Mołodciak. - Mamy działkę 25 ha koło Wojcieszyc. Jest dobrze skomunikowana. Chcemy ją uzbroić za fundusze unijne. Ale wciąż nie mamy zgody ministerstwa gospodarki. Proszę sobie wyobrazić, że czekamy ponad 2 lata! Władze Kostrzyńsko - Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej wystąpiły już o nią trzeci raz. I nic! Prace dotyczące projektów i finansowania tego przedsięwzięcia wykonaliśmy, a efektów jak nie było, tak nie ma, bo sprawa ugrzęzła w ministerialnych szufladach.

- Postuluję, żeby doba zamiast 24 miała 48 godzin, człowiek by spokojniej pracował - śmieje się Janusz Dudojć, starosta żarski. Gdy go dopytujemy, co mu jako samorządowcowi doskwiera oprócz braku czasu, też twierdzi, że przepisy. - Skomplikowane i czasem trudne do interpretacji. Bywa, że „wyjściowa” ustawa jest dobra, ale potem pod wpływem różnych grup interesów tak obudowują ją rozporządzeniami, że nie przystaje już do rzeczywistości - mówi Janusz Dudojć. Jego zdaniem sporo tych przepisów jest pisanych pod wpływowe metropolie, a nie słabsze samorządy. Starosta żarski ma dość jednej rzeczy: gadania o zrównoważonym rozwoju. Dlaczego?

Więcej dziś, 16 listopada, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"

Sprawdź: kto prowadzi w plebiscycie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska