Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojsko wstrzymało przyjęcia do służby zawodowej

Dorota Nyk
- W wojsku ostatnio wiele się zmieniło na lepsze. Nie żałujemy, że wybraliśmy tę pracę - mówią zawodowi szeregowi Tomasz Grochała i Sebastian Świderski.
- W wojsku ostatnio wiele się zmieniło na lepsze. Nie żałujemy, że wybraliśmy tę pracę - mówią zawodowi szeregowi Tomasz Grochała i Sebastian Świderski. fot. Dorota Nyk
Sebastian Świderski i Tomasz Grochała są jednymi z pierwszych zawodowych szeregowych w głogowskiej jednostce wojskowej. Śmiało można o nich powiedzieć: szczęśliwcy! Na ich miejscu chciałoby być wielu. Ale armia przyjęcia wstrzymała.

Tworzy się zawodowa służba. Zapowiedzi były szumne. Młodych ludzi namawia się wciąż, by wstępowali w wojskowe szeregi. I chcą wstępować. Problem tylko w tym, że... na razie przyjęć nie ma.

Garnizon ma przyszłość, ale

Trzy tygodnie temu w głogowskiej jednostce zorganizowano kwalifikacje na zawodowych szeregowych. Zgłosiło się ponad 60 chętnych.

- Mamy spisane ich dane - mówi podpułkownik Adam Kliszka, dowódca 4. Batalionu Ratownictwa Inżynieryjnego. Dlaczego żadnego nie przyjęli? - Wszystko zostało wstrzymane, z góry nam etaty zablokowali - wyjaśnia.

Miało być tak, że jak jednostkę opuści wcielenie z poboru, to w jego miejsce zostaną przyjęci zawodowi woskowi. Praktyka wygląda jednak inaczej.

W czwartym batalionie pracuje dziś zaledwie 17 zawodowych szeregowych. Etatów jest co prawda 21, ale przyjęć nie ma. W 6. Ośrodku Przechowywania Sprzętu jest takich dziesięciu. Pozostałe stanowiska zajmują żołnierze służby zasadniczej. Na przełomie lipca i sierpnia wychodzą do cywila. - Zobaczymy co wtedy będzie - mówi wojskowy komendant uzupełnień ppłk Piotr Mielniczuk.

- Prawie 30 osób szeregowych oraz żołnierze zawodowi wyższych stopni - tych zawodowców u nas trochę jest - podkreśla. - Przyszło do nas niedawno kilku nowych oficerów, bo nasz garnizon ma przed sobą przyszłość.

Szeregowi nie żałują

Wśród szczęśliwców, którym udało się zostać zawodowymi szeregowymi w czwartym batalionie, są 29 - latek Sebastian Świderski i Tomasz Grochała, lat 26. Obaj zaczynali w służbie zasadniczej i w wojsku już zostali.

- Podtrzymuję rodzinne tradycje - mówi o swojej decyzji szeregowy Świderski, kierowca czołgów. - Ojciec i wujek byli żołnierzami zawodowymi.

- Osiem lat temu w mojej miejscowości nie było pracy - mówi szeregowy Grochała. - Więc tu zostałem. Jestem kierowcą transportera pływającego i nie narzekam. Obaj z kolegą służymy w kompanii ewakuacyjnej, w plutonie przeprawowym.

Obaj zaczynają pracę o godz. 7.30. Po apelu porannym są zajęcia, siedem godzin szkolenia. Na przykład z przepraw, na poligonie w Widziszowie. O 14.30 jest apel popołudniowy.

O 15.00 obiad i większość idzie do domów. Niektórzy muszą zostać - na szkolenia: z musztry, obsługi sprzętu, treningi.

- Ostatni rok był dla nas przełomowy. Dużo się w armii zmieniło na lepsze - mówią. Także zarobki. Od stycznia szeregowcy dostali 300 - złotowe podwyżki. Teraz zarabiają 2,5 tys. zł miesięcznie brutto. Oprócz tego są płatne obowiązkowe służby dyżurne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska