Zakład Iwaniccy Meble Tapicerowane w Gubinie istnieje od ponad 30 lat i jest jednym z największych zakładów w powiecie krośnieńskim oraz województwie lubuskim. Obecnie zatrudnionych jest tam ponad 750 osób. Meble produkowane w Gubinie trafiają głównie na rynek niemiecki, choć transporty z przygranicznego miasta jeżdżą również do państw sąsiadujących z Niemcami. Firma od jakiegoś czasu planowała wejść na rynek polski, ale do tej pory do tego nie doszło.
Likwidacja zmiany?
Gubiński zakład nie ma obecnie łatwo. Już w zeszłym roku pojawiały się informacje o tym, że brakuje pracowników, a koszty produkcji ciągle rosną. Rok później nie jest lepiej. Tak naprawdę sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, o czym mówi jeden z właścicieli i założyciel firmy, Andrzej Iwanicki.
- Znacznie zmniejszyła się liczba zamówień, które realizujemy - przyznaje A. Iwanicki. - Czy to przejściowe? Trudno powiedzieć, ale uważam, że wojna na Ukrainie sprawiła, że jest nam trudniej. Podwyżki cen sprawiły, że koszty produkcji i transportu jeszcze bardziej wzrosły.
Pojawiały się nawet pogłoski o redukcjach czy likwidacji jednej ze zmian. A. Iwanicki zapewnia jednak, że do niczego takiego nie doszło. Ale nie wyklucza, że przez niewielką liczbę zamówień oraz ciągłe braki, jeśli chodzi o pracowników, mogą sprawić, że trzeba będzie podjąć trudne decyzje. - Na razie normalnie działają dwie zmiany, ale jak będzie później, to nie wiem - przyznaje A. Iwanicki.
Pracownicy z Ukrainy w zakładzie Iwaniccy
W związku z wojną w Ukrainie dopytujemy również o pracowników z Ukrainy, którzy są zatrudnieni w firmie Iwaniccy Meble Tapicerowane w Gubinie.
- Tutaj akurat niewiele się zmieniło. Do swojej ojczyzny wyjechało dwóch pracowników, reszta (około 50) dalej pracuje - wylicza A. Iwanicki. - Zatrudniamy też innych obcokrajowców: Białorusinów, a nawet Kolumbii czy Wenezueli.
Współwłaściciel gubińskiego zakładu wspominał już wcześniej, że muszą się mocno rozglądać za pracownikami, których można byłoby zatrudnić w firmie, bo polska młodzież zostawać w Gubinie raczej nie chce.
- Mamy teraz kilkunastu młodych, którzy szkolili się w naszej firmie. Ale ilu z nich zostanie, to trudno powiedzieć - dodaje A. Iwanicki. - Większość chce uciekać do Niemiec lub dalej. Bliskość granicy w tym przypadku nam nie pomaga.
Rozbudowa? Nie ma rąk do pracy
Pytamy też o ewentualne plany inwestycyjne, o rozwój firmy. A. Iwanicki przyznaje jednak, że właśnie przez brak rąk do pracy nie ma sensu zastanawiać się nad rozbudową zakładu.
- W naszej branży pracownicy są bardzo potrzebni. Nie ma jeszcze maszyn, które byłyby w stanie wykonać taką pracę, jaką realizuje krawcowa czy tapicer - mówi A. Iwanicki. - Obecnie jedyne wydatki inwestycyjne, jakie ponosimy, to raczej sprawy bieżące, związane ze sprzętem czy transportem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?