Rodzina trzymała w garażu przy ul. Wędkarskiej m.in. torebki, którymi handlowała na bazarze. W marcu pękła tam rura z gorącą wodą i towar został zniszczony. - Całe szczęście, że mamie nic się nie stało - mówił nam P. Kamiński. Poprosił gazetę o pomoc, bo sprawa strasznie się ślimaczy.
Feralnego dnia, po powrocie z pracy Grażyna Miłosz chciała wprowadzić do garażu rower. Zaniepokoiło ją, bo z pomieszczenia wydobywała się para. Gdy otworzyła bramę i zobaczyła tryskającą gorącą wodę, zadzwoniła po strażaków. Godzinę później zjawili się też pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej Morena, do której należy budynek. - Założyli tylko kolanko na pęknięta rurę. Jaką mamy pewność, że to wystarczy? - pytają mieszkańcy.
Prezes Moreny Marek Tatarewicz uspokaja. - Rury w tym budynku są ogólnie w dobrym stanie, bo instalacja ma dopiero dziesięć lat. Najwidoczniej w tym miejscu musiała być jakaś wada materiału - mówił nam wczoraj.
Rodzina chce jednak być pewna, że do podobnego wypadku już nie dojdzie. - Uważamy, że te rury powinny być wyprowadzone na zewnątrz, poza nasz garaż - przekonuje P. Kamiński. Prezes Tatarewicz nie widzi takiej możliwości. - Przeprojektowanie budynku naraziłoby spółdzielnię i innych mieszkańców na spore koszty - mówi.
Spółdzielnia nie kwestionuje natomiast prawa rodziny do odszkodowania. - Jesteśmy ubezpieczeni na wypadek tego typu zdarzeń i z tego co wiem, likwidator szkód już się tym zajął - mówi prezes.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?