MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wieś tonie w szambie

Artur Matyszczyk
- O! Taki głęboki zbiornik już jest pełny. Jak szambo wyleje może dojść do epidemii - przestrzega Kazimierz Ruszel.
- O! Taki głęboki zbiornik już jest pełny. Jak szambo wyleje może dojść do epidemii - przestrzega Kazimierz Ruszel. fot. Mariusz Kapała
Ścieki wdarły się już do piwnic. Zalały ziemniaki, przetwory i opał. - Dostaną się jeszcze do mieszkań i po nas - przestrzegają mieszkańcy.

Od ponad dwóch tygodni mieszkańcy Borynia chodzą po wsi, zatykając nosy rękami. W powietrzu, nad wioską unosi się potworny smród szamba. W samym centrum wioski jest zbiornik przepełniony cuchnącymi odpadami. Część zielono-brązowej mazi już rozlała się pomiędzy domami. Zdaniem ludzi zawiniły zaniedbania zakładu gospodarki komunalnej.

- Nie może być inaczej. Ścieki powinny być wywożone dużo częściej a nie raz na jakiś czas. Rury są zapchane. Szambo wybija ze zbiorników. Nie da się normalnie żyć. Godzinę w smrodzie można wytrzymać. Ale cały dzień? - denerwuje się Franciszek Jarosz.

Radny z tego terenu Kazimierz Ruszel boi się nawet, że może dojść do epidemii. - W Boryniu mieszka dużo dzieci. Co będzie jeśli dojdzie do zatrucia? Aż strach pomyśleć. Epidemia jest możliwa. Przecież nad szambem na pewno unoszą się bakterie - mówi Ruszel.

Co gorsze ścieki ze zbiorników dostały się do piwnic. Od kilku dni nieczystości stoją w podziemiach na wysokość kolan. Mieszkańcy trzymają tam ziemniaki, słoiki z przetworami czy drewno na opał. - Wszystko poszło na marne. Kartofle do wyrzucenia. Drewno też. Słoiki można by może odratować. Ale nikt nie zaryzykuje jedzenia żywności zalanej przez ścieki - załamują ręce borynianie.

Ich złość rośnie z każdym dniem. Swoje problemy zgłaszali już i burmistrzowi, i dyrekcji zakładu komunalnego. Na razie jednak ich nawoływania o pomoc są bezskuteczne. - Kilka razy władze gminy były u nas. Już mieliśmy nadzieję, że coś się zmieni. Wciąż czekamy - dodaje Jarosz.

Jak długo jeszcze mieszkańcy Borynia będą musieli czekać? To pytanie zadaliśmy dyrektorowi zakładu gospodarki komunalnej. - Jesteśmy w trakcie wykonywania prac naprawczych instalacji w Boryniu. Pewnie szybciej byśmy skończyli, ale przez wichurę mieliśmy dużo więcej roboty. Sytuacja w tej wsi jest ciężka. Robimy co w naszej mocy. Ale mamy ograniczone możliwości finansowe - tłumaczy dyrektor Krzysztof Wieczorek.
Wieczorek zapewnił, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni nieszczelności zostaną usunięte. Dodał jednak, że na zły stan szamba mają wpływ także złodzieje. - Często kradzione są na złom instalacyjne rury. Co my zrobimy, rabusie niszczą. Poza tym dużo rodzin ze wsi nie płaci rachunków - kończy Wieczorek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska