Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierni: Nie oddamy księdza! Sprawą zajmie się... Watykan

Helena Wysocka "Gazeta Współczesna" [email protected]
Mieszkańcy Berżnik i okolicznych wsi modlą się na schodach wiodących do kościoła, aby ks. Władysław Napiórkowski pozostał proboszczem ich parafii
Mieszkańcy Berżnik i okolicznych wsi modlą się na schodach wiodących do kościoła, aby ks. Władysław Napiórkowski pozostał proboszczem ich parafii Archiwum "Gazety Współczesnej”
Przez dziewięć dni modlili się do św. Antoniego. Prosili go, żeby biskup nie zabierał proboszcza. Potem koczowali przy kościele. Pilnowali dzień i noc. - Nie wpuścimy innego księdza - zapowiedzieli wierni z parafii Berżniki.

Będziemy protestować do czasu, aż kuria cofnie dekret o przeniesieniu naszego proboszcza - mówi parafianin Andrzej Miszkiel. - Jesteśmy oburzeni decyzją biskupa, który zamiast wspierać schorowanego człowieka, bo takim jest nasz pasterz, skazuje go na wygnanie. To nieludzkie!

Za kasą nie goni, porządek robi

Berżniki, niewielka wieś na Podlasiu. Do parafii należy 18 wsi. Niewielkich, niektóre mają po pięć, sześć domów.
- To biedna parafia - opowiada Halina Żondarys z Poćkun. - Młodych niewielu, starzy biedę klepią. Ziemia licha, większość ledwo wiąże koniec z końcem. Rzadko kto "dwójkę" rzuca na tacę.
Ludzie są podzieleni i nieufni. Pewnie dlatego, że przez lata parafią rządził ksiądz, którego nie akceptowali.
- Do munduru go ciągnęło, kapelanem wojska był - wspominają. - Helikopterem ciągle latał. Od tego huku nasze kury przestały się nieść.
Mieszkańcy Berżnik twierdzą, że były proboszcz niczego nie pilnował. Parafialny cmentarz zarósł chwastami i krzakami, rozsypywała się plebania i zabytkowy, drewniany kościółek. Na dodatek parafia miała zobowiązania. W sumie zalegała prawie 70 tys. zł. Listonosz niemal bez przerwy przynosił jakieś wezwania do zapłaty.
- Odetchnęliśmy z ulgą, kiedy siedem lat temu proboszcza przeniesiono - mówią.
Do Berżnik przyszedł ks. Władysław Napiórkowski i zabrał się do roboty. Uporządkował nekropolię, wyremontował plebanię i zaczął odbudowywać świątynię.
- Honorowy jest, nikogo o pomoc nie prosił - zapewniają wierni. - Sam wycinał krzaki, dźwigał kamienie. Rolnicy, gdy zobaczyli, co się dzieje, pośpieszyli mu z pomocą.

Ludzie szanują proboszcza także za to, że pieniędzy nie wyrywa. Kiedy na początku roku pojawiły się głosy, że jeździ po kolędzie, bo za kasą goni, duchowny kazał sołtysom sporządzić listy, kto chce go przyjąć. I tylko do tych gospodarzy zagląda, których ma w wykazie.
- Kiedy widzi, że chałupka się chyli ku ziemi, koperty nie weźmie - twierdzą ludzie. - Mówi: "Jak swoje potrzeby ogarniesz, to przyniesiesz".
Miejscowych ujął także tym, że o młodych zadbał. Kiedyś nie mieli przy kościele swojego miejsca. Teraz ich widać. Schodzą się, śpiewają, modlą się. Tak jak być powinno.
Ks. Napiórkowski ciężko pracuje, ale ma też wielką pasję. Kocha konie i zaczął je hodować w Berżnikach, na parafialnych gruntach.
- Piękne były, zadbane. Niestety, musiał sprzedać, aby pokryć kościelne długi - opowiada Żondarys. - Który ksiądz by tak zrobił? A proszę zobaczyć, jak on wygląda. W tych samych brązowych sandałach i połatanej sutannie chodzi od siedmiu lat. I bez przerwy nam powtarza: "Będzie dobrze, będzie dobrze".

Wierni modlą się i płaczą

Pierwsze czarne chmury nad proboszczem pojawiły się w ub. roku. Biskup chciał go przenieść, ale sprzeciwili się parafianie.
- Napisaliśmy petycję, zebraliśmy ponad 700 podpisów - mówi Miszkiel. - Kuria zmieniła zdanie.
Kilka tygodni temu wierni dowiedzieli się, że pomysł odwołania proboszcza znów jest aktualny. Pojechali do Kurii Biskupiej w Ełku, gdzie usłyszeli, że w parafii była wizytacja. Wprawdzie nie została jeszcze zakończona, ale stwierdzono pewne uchybienia w dokumentach. O co dokładnie chodzi, nie wiadomo. Ludzie podejrzewają, że proboszcz za mało pieniędzy przekazał do kurii. A może w ogóle tego nie zrobił...
- Jeśli potrzebny jest haracz, to się złożymy - deklaruje Miszkiel.
Dwa tygodnie temu w niedzielę na porannej mszy zebrały się tłumy. Miszkiel mówi, że tak wielu ludzi nie ma nawet w największe kościelne święto. Przed świątynią ustawiła się strażacka orkiestra dęta. Przyjechała specjalnie z odległych o kilkanaście kilometrów Sejn, aby zagrać proboszczowi "Sto lat". Bo w poniedziałek obchodził imieniny.
Zaskoczony ks. Napiórkowski wyszedł na próg świątyni, spuścił głowę i słuchał. A wierni śpiewali i płakali.

Kuria: Są zaniedbania!

Później podjęli decyzję. - Będziemy bronić księdza, blokujemy kościół! - proponuje Miszkiel. - Kto jest za?
Wszyscy podnieśli ręce. A chwilę później przystąpili do działania. Drzwi świątyni zamknęli na klucz. I tak jest po każdym nabożeństwie. Na furtce kościelnego ogrodzenia zawiesili łańcuch z kłódką. A na niewielkim skwerku tuż przy drodze rozstawili namioty i polową kuchnię. Rozpisali dyżury i pilnują świątyni. Dzień i noc. Bez przerwy.
- Poruszymy niebo i ziemię, a nie wpuścimy nowego księdza - zapowiada Danuta Miszkiel. - Kościół to my. Kuria musi liczyć się z naszym zdaniem, kierować się dobrem większości, a nie niszczyć ludzi, którzy w to, co robią, wkładają całe serce. Jak przełożeni księdza mogą go oceniać, nie pytając nas o zdanie? Dla nas to najlepszy proboszcz, taki, o jakim zawsze marzyliśmy.
Ks. Antoni Skowroński, kanclerz Kurii Biskupiej w Ełku, jest zaskoczony buntem parafian.
- A skąd ludzie mają takie przekonanie, że następny proboszcz będzie złym gospodarzem? - zastanawia się głośno. - Moim zdaniem to niesprawiedliwa ocena. Ksiądz, który ma objąć parafię, też jest pracowity.
Kanclerz przyznaje, że ks. Napiórkowski sporo zrobił dla kościoła w Berżnikach.
- I nikt mu tej chwały nie zamierza odbierać - mówi. - Ale dopuścił się też zaniedbań. Jakich? Chodzi o kwestie administracyjne.
Dodaje, że zainteresowany zgodził się na przeniesienie. Przyjął dekret i będzie pracował w Giżycku. Parafią Berżniki zaś zarządzać ma ksiądz z Żytkiejm.
- Nie pozwolimy na to! - upierają się mieszkańcy Berżnik. - Najwyżej kościół będzie zamknięty.
Ks. Napiórkowski z dziennikarzami rozmawiać nie chce. Odprawia nabożeństwa, a później chyłkiem przemyka się do plebanii.
- Przepraszam, ale nic nie mam do powiedzenia - kwituje pytania i chowa się za drzwiami.

***

We wtorek proboszcz miał być przeniesiony do Giżycka. Ale wykonanie decyzji biskupa zostało w ostatniej chwili zawieszone. Bo ks. Napiórkowski złożył - zgodnie z prawem kanonicznym - odwołanie. Będą je rozpatrywali przedstawiciele... Watykanu.
Kanclerz Skowroński wyjaśnia, że odwołanie nie wstrzymuje automatycznie decyzji biskupa, więc można było powołać nowego administratora parafii. Biskup zrezygnował jednak z tego ze względu na trwający już ponad tydzień protest wiernych.
Parafianie mają nadzieję, że ks. Napiórkowski pozostanie w Berżnikach. Na wszelki wypadek nie zawiesili swoich dyżurów przed kościołem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska