Do potrącenie doszło w piątek 5 lutego w Wilkanowie pod Zielona Górą. Pracownik firmy wywożącej śmieci wszedł prosto pod jadącego seata. Ranny trafił do szpitala.
- Na szczęście dostrzegłem osobę, która wtargnęła na jezdnię i odbiłem w lewo - opowiada kierowca. Dzięki temu uderzył mężczyznę bokiem, a nie przodem auta. Ze wstępnych ustaleń wynika, że winę za potrącenie ponosi pieszy, który wtargnął na jezdnię.
Do potrącenie doszło w piątek 5 lutego w Wilkanowie pod Zielona Górą. Pracownik firmy wywożącej śmieci wszedł prosto pod jadącego seata. Ranny trafił do szpitala.
- Na szczęście dostrzegłem osobę, która wtargnęła na jezdnię i odbiłem w lewo - opowiada kierowca. Dzięki temu uderzył mężczyznę bokiem, a nie przodem auta. Ze wstępnych ustaleń wynika, że winę za potrącenie ponosi pieszy, który wtargnął na jezdnię.
Do potrącenie doszło w piątek 5 lutego w Wilkanowie pod Zielona Górą. Pracownik firmy wywożącej śmieci wszedł prosto pod jadącego seata. Ranny trafił do szpitala.
- Na szczęście dostrzegłem osobę, która wtargnęła na jezdnię i odbiłem w lewo - opowiada kierowca. Dzięki temu uderzył mężczyznę bokiem, a nie przodem auta. Ze wstępnych ustaleń wynika, że winę za potrącenie ponosi pieszy, który wtargnął na jezdnię.
Do potrącenie doszło w piątek 5 lutego w Wilkanowie pod Zielona Górą. Pracownik firmy wywożącej śmieci wszedł prosto pod jadącego seata. Ranny trafił do szpitala.
- Na szczęście dostrzegłem osobę, która wtargnęła na jezdnię i odbiłem w lewo - opowiada kierowca. Dzięki temu uderzył mężczyznę bokiem, a nie przodem auta. Ze wstępnych ustaleń wynika, że winę za potrącenie ponosi pieszy, który wtargnął na jezdnię.