Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy M. zamordował partnerkę. Zasłania się schizofrenią [ZDJĘCIA]

Piotr Jędzura
Sąd przesłucha lekarzy, którzy wcześniej leczyli Jerzego M. Opinia biegłych to za mało. Oskarżony o morderstwo swojej partnerki Marty zasłania się chorobą psychiczną. Sąd chce rozwiać wszelkie wątpliwości przed wydaniem wyroku. M. grozi dożywocie.

Jerzy M. do sądu przyjechał z celi aresztu, w którym przebywa od stycznia 2014 r. Skuty kajdankami został wprowadzony na salę rozpraw. Schemat jego postępowania przed sądem był taki, jak zawsze. Cały czas miał spuszczoną głowę, nie reagował, a zapytany odpowiadał bardzo cicho. Podczas rozprawy chętnie konsultował się ze swoim obrońcą.

Obrońca oskarżonego o morderstwo wniósł o przesłuchanie lekarzy, którzy wcześniej leczyli Jerzego M. Podczas leczenia stosowali oni leki podawane w czasie terapii leczenia schizofrenii. Biegli, którzy badali oskarżonego, podczas zarządzonej obserwacji w poznańskim szpitalu nie stwierdzili u M. objawów tej choroby. Personel, który przebywał z nim na co dzień także nie zauważył żadnych niepokojących symptomów świadczących o poważnych zaburzeniach psychicznych oskarżonego. W opinii biegłych Jerzy M. wiedział co robi i może odpowiadać za swój czyn.

Obrońca oskarżonego o morderstwo wniósł o przesłuchanie lekarzy, którzy wcześniej leczyli Jerzego M.

Sąd zgodził się z obrońcą Jerzego M., że brak przesłuchania lekarzy mógłby być podstawą do uchylenia wyroku przez sąd apelacyjny. - Lepiej już na etapie procesu wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane ze sprawą – mówi mecenas Anna Drobek, oskarżyciel posiłkowy rodziców zamordowanej Marty.

Nie zgadza się z tym rodzina zamordowanej Marty. – To jest morderca, który zabił nam córkę, powinien siedzieć w więzieniu do końca życia – mówi Barbara Witkowska. Pewne jest, że M. doskonale wiedział co zrobił i planował zabójstwo. – W dodatku jestem przekonana, że Wiktoria widziała, jak mordował jej mamę. Do dziś jak zobaczy krew mówi: mama – wyjaśniła B. Witkowska.

Do zbrodni doszło 2 stycznia 2014 r. M. przyjechał do mieszkania Marty w bloku przy ul. Lisiej. W domu była wówczas ich maleńka córeczka Wiktoria. Z relacji oskarżonego wynika, że rozmawiali o alimentach. Kiedy w przedpokoju zawiązywał buty, Marta wyszła z kuchni z nożem w ręku i doszło do szarpaniny, podczas której M. zadał partnerce ciosy nożem. Marta miał między innymi złamany kręgosłup.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska