Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamordował swoją rodzinę i sam się powiesił (nowe informacje, zdjęcia)

(pij)
Do tragedii doszło na osiedlu Przyjaźni w Zielonej Górze.
Do tragedii doszło na osiedlu Przyjaźni w Zielonej Górze. Piotr Jędzura
Do brutalnego potrójnego morderstwa doszło w sobotę 3 października w wieżowcu przy ul. Kraljevskiej. Ojciec udusił swoje dwie córeczki: 13-letnią Nikolę i 9-letnią Patrycję, a żonę zabił tłuczkiem do mięsa.

Kraljevska to typowe blokowisko. Świat trzepaków, śmietników, klatek schodowych... Słowem wszystko aż do bólu normalne. Do minionej soboty.

- Nie mogę zrozumieć, jak może dojść do czegoś takiego - mówi kobieta przechodząca budynkiem opatrzonym numerem sześć, tuż obok zniczy. - Jak ojciec może zabić dwie córeczki, a później żonę? Jak ludzie mówią te dziewczynki bardzo kochał. I ten człowiek mieszkał obok nas, mijaliśmy go, robił zakupy w naszym sklepie, mówił nam „dzień dobry”...

W niedzielę, od samego rana, przed wieżowcem, w którym doszło do potrójnego morderstwa zbierała się młodzież. Są znicze i łzy. Młodzi ludzie znali obie dziewczynki, nie chcą jednak rozmawiać, o tym co się stało. Jedna z dziewcząt mówi, ze po prostu brak jej słów. Przed wejściem spotykamy Irenę Zawadzką, sąsiadkę zamordowanej kobiety. Ona także mówi z trudem, nie potrafi powstrzymać łez.

- Taka tragedia. To była przecież taka miła, uśmiechnięta dziewczyna. Te jej córeczki... – wspomina Anię Z.

Tłuczkiem do mięsa

Do brutalnego potrójnego morderstwa doszło w sobotę w wieżowcu przy ul. Kraljevskiej. Ojciec udusił swoje dwie córeczki: 13-letnią Nikolę i 9-letnią Patrycję, a żonę Annę zabił tłuczkiem do mięsa.

31-letnia Ania sprzedawała pieczywo w sklepiku. Znali ją z widzenia niemal wszyscy na osiedlu. Jej mąż, 33-letni Przemysław Z., był kierowcą i pracował w firmie zajmującej się wywozem nieczystości. Tutaj nie słyszymy pochlebnych opinii.

Policjanci i prokurator na miejscu tragedii spędzili niemal całą noc, zabezpieczali ślady. Przed blokiem płakała kobieta, członek najbliższej rodziny. Ktoś mówi, że to prawdopodobnie siostra.

Informacja o dramacie obiega błyskawicznie osiedle. Ludzie są wstrząśnięci. O takich rzeczach się czyta, ale tutaj, w Zielonej Górze, w naszym bloku...

- To taki cienias, masakra, że zrobił coś takiego. Nie mogę w to uwierzyć – dodaje sąsiad. Inni mówią o awanturach domowych i o tym, że Przemysław był brutalnym despotą. - Wyglądał na takiego, co to jest szybki w pięściach - mówi inna sąsiadka. Od innych słyszymy, że to była normalna rodzina.

Prokuratura podała w niedzielę wyniki pierwszych ustaleń. Dziewczynki zostały uduszone. Od samego początku głównym podejrzanym był ich ojciec.

Przemysław najprawdopodobniej przyszedł do mieszkania wcześniej, gdy Ania była jeszcze w pracy lub na zakupach. Udusił córeczki, jedną po drugiej, a później siedząc obok ciał czekał na żonę. W którymś momencie okręcił pysk psa, pupila rodziny, taśmą klejącą, aby ten nie szczekał. Może zwierzak próbował bronić dzieci? Jak sądzą śledczy Annę, która przyszła około południa, najprawdopodobniej zaskoczył. Ciosy zadawał tłuczkiem do mięsa. Po wszystkim wyszedł. Pojechał na imprezę, która odbywała się w ośrodku wypoczynkowym w Lubogoszczy. Pił alkohol. W pewnym momencie opuścił towarzystwo. Gdy znajomi poszli go szukać, znaleźli wiszące ciało...

Przy ul. Kraljevskiej doszło do potrójnego morderstwa

Potrójny mord w Zielonej Górze. Ojciec zamordował dwie córki i żonę

Nieporozumienia rodzinne

Identyfikację ciała Przemysława potwierdziła nadkom. Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.

- Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna ten jest sprawcą potrójnego morderstwa – mówi nadkom. Stanisławska.

Policję wezwała sąsiadka zamordowanej kobiety, zaniepokojona tym, że nie może się z nią skontaktować. Wyprowadzała psa na spacer. W sobotę po godz. 18 do mieszkania w wieżowcu weszła straż pożarna. Po wyważeniu drzwi strażacy i policjanci dokonali makabrycznego odkrycia. Zobaczyli ciało zamordowanej kobiety oraz dwie leżące na tapczanie dziewczynki. Jak się okazało zostały tam pieczołowicie ułożone przez ojca.

Od pewnego czasu rodzina mieszkała w niższym, czteropiętrowym w bloku obok wieżowca. Pod „szóstką”. Niedawno Ania uciekła od Przemka, wróciła do starego mieszkania. Chodziło o przemoc. Miała dość. Jednak wbrew początkowym informacjom rodzina nigdy nie miała założonej niebieskiej karty.

- Nie było tam również ani jednej interwencji policji związanej z przemocą domową – mówi nadkom. Stanisławska.
Wszystko wskazuje więc na to, że dramat Ani i jej dwóch małych córeczek rozgrywał się w czterech ścianach mieszkania. Jak informuje Zbigniew Fąfera, rzecznik prasowy zielonogórskiej prokuratury, Anna dążyła do rozwodu z Przemkiem.

Kolejna tragedia w rodzinie. Jak mówią prokuratorzy już od jakiegoś czasu gros zabójstw stanowią właśnie te, których motyw określa się jako „nieporozumienia rodzinne”... Pytani o to, na ile przedstawiany scenariusz tragedii jest zgodny z faktami, śledczy mówią o „prawdopodobieństwie graniczącym z pewnością“.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska