Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcesz spędzić ferie w górach? Przyjdź na Górę Tatrzańską! (wideo, zdjęcia)

Leszek Kalinowski 68 324 88 36 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewcz
Hura! Dwa tygodnie laby! - cieszy się Filip Bracki z Zielonej Góry. Na ferie chciałby wyjechać w góry. Ale skoro okazało się to niemożliwe, postanowił, że góry będzie miał na miejscu. Bo w mieście może skorzystać z wyciągu orczykowego i szusować na stoku.

[galeria_glowna]

- A miało być tak pięknie. Białe szaleństwo na lodowcu... - wzdycha licealista Filip, który z rodzicami co roku wyjeżdżał na narty do Austrii i Włoch. W tym roku rodzinna firma odczuła światowy kryzys, a na dodatek szef, czyli tato Filipa, postanowił zmienić branżę. No i nastolatek spędzi ferie w domu.

Do tej pory uważał, że mieszka na nizinach. O górach nie ma mowy, choć nazwa miasta może zwodzić. - Mój kolega z Przemyśla, którego poznałem na wakacjach, ciągle mylił Jelenią Górę z Zieloną i nazywał mnie góralem. Wkurzało mnie to, bo przecież gór u nas nie ma - mówi Filip. - Ale ostatnio zauważam, że wcale nie jest tu tak płasko. Autobusy miejskie się ślizgają i mają problemy z jazdą w stronę amfiteatru.
A tam ruch coraz większy, zwłaszcza w weekendy. Bo znajdująca się w pobliżu Góra Tatrzańska (189 m n.p.m.) działa jak magnes nie tylko na mieszkańców Zielonej Góry. Wszyscy sobie o niej przypominają, gdy tylko spadnie śnieg. I co roku zadają to samo pytanie: Kiedy ruszy orczyk?

Codziennie i za darmo

Podobnie było w tym sezonie. Początkowo Robert Jagiełowcz, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który zawiaduje wyciągiem, tłumaczył, że nie może dać sygnału do startu. Bo za mało śniegu i na stoku wychodzą czarne dziury. Ale kiedy spadło 38 cm białego puchu, nikt nie miał wątpliwości, że Tatrzańska powinna już działać. Od poniedziałku można wjechać na górę i zjechać ze stoku o długości 175 m (różnica poziomów wynosi 30 m).

- Z wyciągu orczykowego można korzystać bezpłatnie. Jest czynny codziennie od 10.00 do 16.00, z przerwą od 13.00 do 13.15. Stok jest przeznaczony wyłącznie do zjazdów na nartach i snowboardzie - informuje Maciej Wysocki z MOSiR-u. Przyznaje, że w tym roku jeszcze nie miał okazji założyć nart. Ale na pewno będzie śmigał z Tatrzańskiej. - W ubiegłym roku spadło mniej śniegu, więc teraz na pewno będzie przyjemniej. Już się szykuję do szusowania - zaciera ręce.

Na górce jest nie tylko wyciąg i trasa zjazdowa, ale też tor saneczkowy. I tu nie brakuje chętnych, zwłaszcza wśród dzieci. - W czasie ferii może zorganizuję zawody saneczkowe - planuje Wysocki. - Wszystko zależy od frekwencji. Na górce z pewnością pojawią się nie tylko indywidualni miłośnicy białego szaleństwa. W mieście nie brakuje zorganizowanych form wypoczynku. Półkolonię będzie miał MOSiR, ale też Wojewódzki Ośrodek Sportu i Rekreacji w Drzonkowie. A co może być lepszego niż wypoczynek na świeżym powietrzu?

Na nartach i na desce

- Wspaniała sprawa móc sobie pozjeżdżać na miejscu - przyznaje Krzysztof Łączka, który na Tatrzańską wybrał się z synem Sebastianem. - Jak tylko czas pozwala, jeździmy na narty do Czech. Ale z tym czasem coraz gorzej. A tu na miejscu można codziennie znaleźć chwilę, by poczuć tę atmosferę.
Gdy wyciąg nie działał, pan Krzysztof wchodził na górę pięć razy i wracał do domu. Teraz zjeżdżanie stało się dużo przyjemniejsze.

Nastolatek Piotr Rolicz jeszcze czuje się niepewnie na nartach. Ale z każdym dniem idzie mu coraz lepiej. - Fajne jest to, że bardziej doświadczeni narciarze sami podchodzą i mówią, co mam robić, by wszystko było jak najlepiej - opowiada chłopak. - Potrenuję tu, a w przyszłym roku namówię rodzinę na wyjazd w prawdziwe góry.

Na stoku nie brakuje też miłośników jednej deski. - Super, że można korzystać z wyciągu za darmo i że w dni powszednie nie ma dużo ludzi. Naprawdę są warunki, żeby się wyszaleć do woli - podkreśla Bartek Filipkiewicz. - Uważam, że nasza górka zasługuje na szóstkę. Planuję, że całe ferie nie niej spędzę.
Bartek martwi się tylko, czy wyciąg wytrzyma przez ten czas. I nie chodzi mu o możliwości techniczne, tylko o wandali. W poprzednich latach był dewastowany.

- W ciągu dnia na stoku pracuje obsługa orczyka, w nocy pilnują go pracownicy MOSiR-u - mówi Wysocki. I wierzy, że nic złego na Tatrzańskiej się nie stanie. Tym bardziej, że w poprzednich latach miasto wydało pieniądze na remont wyciągu, który istnieje od lat 70. ub. wieku.

Może jeszcze igielit?

Apetyt na białe szaleństwo wzrasta w miarę... zjazdów. - Miejsce jest idealne, ale często - jak w poprzednich latach - zawodzi pogoda. Moglibyśmy jej pomóc i sztucznie naśnieżać stok - proponuje Cezary Kowalczyk, a jego koleżanka Izabela Podgórska dodaje: - Inne miasta to robią i jakoś im się opłaca. Na górce można by położyć igielit i szusować. W Poznaniu Malta Sky istnieje już prawie 20 lat. Dzięki niej, udało się nauczyć jeździć na nartach ponad 100 tys. ludzi.

Prezydent Janusz Kubicki przyznaje, że sprawa Góry Tatrzańskiej "jest na tapecie". - Przymierzaliśmy się do tego zadania już trzy lata temu, bo chcielibyśmy zrobić na niej coś podobnego jak Malta. Żeby można było z górki korzystać nie tylko zimą, ale także latem - tłumaczy. - Temat jest wciąż otwarty. Rozbija się o pieniądze, których ciągle brakuje, bo są pilniejsze sprawy do załatwienia.

Sztuczny stok to wydatek kilku milionów złotych. - Teraz po zimie okaże się, że nasze drogi wymagają remontu i będziemy musieli sporo pieniędzy na nie wydać - dodaje prezydent. - I tak jest zawsze, trzeba dokonywać wyborów. Mam jednak nadzieję, że i na Górę Tatrzańską przyjdzie czas.

Zwolenników igielitu na zielonogórskim stoku nie brakuje wśród radnych. Robert Dowhan także jest zachwycony tym, co dzieje się na Malcie w Poznaniu. Chciałby, by podobnie było w Zielonej Górze.
- Wiem, że kiedyś problemem było doprowadzenie wody do górki, ale dziś to przecież żadna filozofia - mówi radny Jacek Budziński. - Uważam, że w pierwszej kolejności trzeba by zrobić oświetlenie. Orczyk mógłby być wtedy czynny do 20.00. Albo i dłużej. A sztuczne naśnieżanie? Armatki stałyby w MOSiR-ze, można by je w razie potrzeby dowieźć na stok. W dalszej kolejności, jeśli byłyby fundusze, moglibyśmy pomyśleć o igielicie.

Wtedy narciarze w Zielonej Górze nie byliby rzadkim widokiem. A przecież to nic nowego! Niewielu dziś pamięta, jak to Winny Gród zasłynął w Polsce z organizacji Nizinnych Rajdów Narciarskich. To było w latach 50., a co roku brało w nich udział ponad 100 osób. - Uczestników byłoby jeszcze więcej, gdyby nie brak nart - przypomina znany w mieście przewodnik turystyczny Jerzy Łatwiński (działa od 1952 r.). - Starych, poniemieckich. Wypożyczał je także WOPR. Trasa? Pierwszego rajdu wiodła z Zielonej Góry, przez Świdnicę, znów do Zielonej Góry. Kolejne były dłuższe: Czerwieńsk, Dychów, Lubsko, a nawet Brzeg Głogowski.

Jest też Ceglana, Maślana

- Chyba przestanę się wkurzać na mojego kolegę z Przemyśla. Niech nazywa mnie góralem, skoro i wyciąg mamy, i Tatrzańską. No i zimy nie takie lekkie. Teraz najwięcej w Polsce śniegu u nas napadało. A jak przypomina mi dziadek, w 1956 roku to prawie minus 30 u nas było - śmieje się Filip. - A poza tym kolega zmobilizował mnie, żebym bardziej poznał geografię miasta. No i sam się zdziwiłem, że tyle górek mamy. Bo i Jagodowe Wzgórze (210 m n.p.m.) i Górę Braniborską (202), i Wzgórze Schillera (195,5). Wyliczać można długo: Wzgórza Piastowskie, Góra Ceglana, Maślana...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska