O złej sytuacji finansowej Kablówki zrobiło się głośno już pół roku temu. Nowy prezes i jednocześnie redaktor naczelny zielonogórskiej telewizji Tadeusz Krupa wyjawił, że spółka ma ogromne długi, wynoszące pół miliona złotych. - Stwierdziłem wówczas, że firma, mając zablokowane konta, umiera - mówi T. Krupa. - Nie miałem innego wyjścia jak zgłosić wniosek o upadłość firmy.
Tak upadała Kablówka
W kwietniu stację kupił inwestor - producent mat i butów. Obiecywał wiele zmian i pokrycie długów. Zapowiadał rozwój stacji. Nowe programy, nowe zadania... I przeprowadzkę na Sienkiewicza.
- Spółka, która ma koncesję na 10 lat i na tyle samo zawartą z Asterem umowę na emisję, mogła wyjść na prostą. Przychód miesięczny wynosił 50-60 tysięcy złotych - opowiada T. Krupa. - Gdyby jeszcze do tego dołożyć zlecenia z urzędu miasta czy marszałkowskiego…
Firma miała zostać też dokapitalizowana. Mówiło się o milionie złotych. Ale właściciele wciąż zwlekali z decyzją. Wpłacali na konto nieznaczne sumy, które jak się okazywało, były formą pożyczki.
W końcu T. Krupa w połowie maja złożył w sądzie wniosek o upadłość spółki. Wycenił majątek na ok. 130 tys. zł. - Nowe meble miały faktury, a o wycenę sprzętu poprosiłem zewnętrzną firmę, specjalistów - mówi T. Krupa. Nie bez powodu tłumaczy swoje działania, bo potem pojawiła się inna wycena.
Majątek jakiś szczupły...
Krupa został odwołany z funkcji prezesa, jego miejsce zajęła księgowa z firmy właścicieli. Po kilku tygodniach i oni złożyli jednak do sądu wniosek o upadłość spółki. Z tą różnicą, że wartość firmy ocenili na... 1,6 tys. zł. Tę nieprawidłowość zauważyła nadzorca sądowa.
Jan Pardej z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze przyznaje, że prokuratorzy wszczęli dochodzenie w sprawie uszczuplenia majątku telewizji. - Postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom - wyjaśnia. - Na razie jesteśmy na początku drogi, więc trudno cokolwiek komentować.
Może majątek tak zmniejszył wartość, bo w pewnym momencie zrobiono podobno w firmie wyprzedaż. - Proponowano nam do kupna kamery, sprzęt... - opowiada jeden z pracowników. - Ja jednak nie byłem zainteresowany.
Tymczasem na horyzoncie pojawił się kolejny właściciel miejskiej stacji. Nowy. Kablówkę miał ostatnio kupić przedsiębiorca z Żagania. Takie informacje przesłano do sądu.
Postanowiliśmy zapytać o wszystkie wątpliwości Adama Kuczmę, który z ramienia nowego inwestora zajmował się Kablówką. O tym, że firma została sprzedana, w ogóle nas nie poinformował. Zapewniał za to, że inwestorzy wciąż zamierzają wznowić program. - Koncesję mamy zawieszoną, ale staramy się o jej wznowienie - mówił. - Sprawa jest w toku.
Poprosiliśmy o szczegóły, chcieliśmy zapytać o nową siedzibę redakcji, pracę dziennikarzy, ewentualne terminy, A. Kuczma przerwał jednak rozmowę. - Proszę zadzwonić za godzinę, półtora - stwierdził. Po czym telefonu już nie odbierał.
Do zobaczenia?
Kablówka jest nadal w ofercie sieci kablowej Aster. Zadzwoniliśmy więc tam zapytać, co dalej z miejską telewizją? Może nadawca ma jakieś wieści... - My nie mamy żadnego wpływu na tę stację - usłyszeliśmy od pracownicy Astera. - Niech pani dzwoni do urzędu, tam może coś wiedzą.
Tyle że urząd nie ma żadnego wpływu i związku z firmą.
Na ekranie zielonogórzanie wciąż oglądają informację, że Kablówka zmienia siedzibę i program. I że niebawem ruszy jego emisja w nowym kształcie. To jednak jest bardzo mało prawdopodobne. - Od kiedy wyprowadziliśmy się z siedziby przy Bohaterów Westerplatte nikt nawet do mnie nie zadzwonił - mówi jeden z pracowników Kablówki. - Wszyscy szukamy sobie nowej roboty i wiele osób już coś znalazło.
Pracy przed kamerą niektórym szkoda. Liczą więc, że może jeszcze kiedyś zielonogórska telewizja będzie. Widzowie jeszcze bardziej na to liczą. - Tak jakoś głupio bez tej kablówki- żalą się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?