Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zielona Góra: pies wypadł z balkonu z czwartego piętra

Anna Chreptowicz
Anna Chreptowicz
Pan Jerzy nie może uwierzyć w to, że znalazły się osoby, które posądzają go o wyrzucenie własnego psa przez balkon.
Pan Jerzy nie może uwierzyć w to, że znalazły się osoby, które posądzają go o wyrzucenie własnego psa przez balkon. Mariusz Kapała
Misiek leżał w kałuży krwi. Niektórzy twierdzą, że celowo wyrzucono go przez balkon. - To jakaś totalna bzdura! - zaprzecza właściciel.

W czwartek, 12 maja około godziny 19.00, przechodziłam koło bloku nr 5 przy ul. Wyszyńskiego. Zauważyłam zbiegowisko. Ludzie stali nad psem. Leżał cały we krwi. Jeszcze oddychał. Spytałam, co się stało. Ktoś powiedział, że właściciel - prawdopodobnie pijany - wyrzucił go przez balkon. Zamarłam, jak to usłyszałam - opowiada Joanna Kukla, która zgłosiła się do naszej redakcji razem ze swoim ojcem, Stefanem. Kobieta nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała od świadków wydarzenia. - Pies leciał z balkonu, z czwartego piętra - mówi roztrzęsiona. - Walnął w reklamę banku, potem uderzył w chodnik. Właścicielka zwierzaka pojawiła się na dole później. Nie wiedziała co robić - mówi i dodaje, że dopiero właścicielka pobliskiego sklepu wzięła sprawę w swoje ręce. Zawiozła psa do weterynarza. Niestety, nie udało się go już odratować.

Tego samego dnia udaliśmy się na miejsce zdarzenia. - Mój pracownik wyszedł na papierosa i usłyszał huk. Zobaczył lecącego psa, który uderza o plafon. Wyleciałam na dwór, patrzę... leży. Biło serduszko, walczył - opowiada właścicielka pobliskiego sklepu. Ktoś z gapiów powiedział, że psa wyrzucono przez balkon. Jednak właścicielka, która przyszła po chwili zaprzeczyła. - Uklękła przy nim. Była jakaś taka, pozbawiona emocji. Powiedziałam, że przecież do weterynarza trzeba z nim jechać, bo żyje! Ludzie mówili, nie ruszać, czekamy na policję. Ale nie słuchałam. Zapakowałam do samochodu, w ostatniej chwili właścicielka wsiadła. W lecznicy tylko osłuchali, serce już nie biło. Zostawiliśmy go, razem z jego panią.

Z relacji pani Joanny Kukli wynika, że policja na miejsce przyjechała dopiero po 40 minutach, po kilkukrotnych zgłoszeniach. - Zlekceważyli sprawę. Powiedzieli, że przyszły dwie osoby, które widziały, jak pies wisiał na balustradzie i uznali, że nie ma co dalej drążyć - opowiada. A jej tato, Stefan, dodaje, że szedł za właścicielem psa, który nagle pojawił się przed blokiem. Sugerował, by policja się nim zajęła. Bo poszedł gdzieś, jakby się w ogóle nie przejął tragedią.

Z nim również porozmawialiśmy. - To są jakieś bzdury! Przecież Misiek był u nas od 17 lat - tłumaczy Jerzy Kierzek, właściciel. - Oglądałem w drugim pokoju teleturniej „Jeden z dziesięciu”. Żona się zdrzemnęła. Było ciepło, balkon uchylony. Misiek wyszedł na niego. Jak zawsze. Do tej pory nic się nigdy nie stało. Pies jednak schudł, nie widział, nie słyszał. Miał miażdżycę. I jak się okazało, był na tyle chudy, że przeszedł między szczeblami.

Pan Jerzy nie może uwierzyć w to, że znalazły się osoby, które posądzają go o wyrzucenie własnego psa przez balkon.
Pan Jerzy nie może uwierzyć w to, że znalazły się osoby, które posądzają go o wyrzucenie własnego psa przez balkon. Mariusz Kapała

Pan Jerzy dodaje, że cała rodzina strasznie to wszystko przeżyła. Miał nawet pretensje do żony, że przysnęła, ale kto mógł przypuszczać... - Misiek był z nami tyle lat - zauważa. - A jeszcze ci ludzie, którzy rzucają takie oskarżenia. Przykre...
Jak sprawę ocenia policja? Małgorzata Stanisławska z Komendy Miejskiej Policji mówi, że funkcjonariusze będący na miejscu rozmawiali z kilkoma osobami, które były świadkami zdarzenia. Wszystkie te osoby zgodnie oświadczyły, że widziały, jak pies wypadł z balkonu. Z relacji świadków wynika, że pies włożył głowę między barierki i nie mógł się sam wydostać. Po chwili świadkowie widzieli, jak pies wypada z balkonu. Wszyscy stwierdzili, że nikogo oprócz psa nie było na balkonie. To samo mówi jedna z sąsiadek państwa Kierzków.

Przeczytaj też:Groźni przestępcy poszukiwani przez lubuską policję [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska