Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszył proces Jacka L., oskarżonego o brutalne zabójstwo żony [WIDEO, ZDJĘCIA]

Piotr Jędzura
Jacka L. do sądu wprowadzili policjanci. Nie odstępowali go nawet na krok.
Jacka L. do sądu wprowadzili policjanci. Nie odstępowali go nawet na krok. Piotr Jędzura
Jacek L. w środę 9 marca siedział w sądzie za pancerną szybą, skuty kajdanami. Odpowiada za wyjątkowo brutalne zabójstwo. Jest oskarżony o morderstwo żony. Miał to zrobić na oczach syna. Kobieta miała poderżnięte gardło.

Jacka L. do sądu wprowadzili policjanci. Nie odstępowali go na krok. Podczas rozprawy siedział za pancerną szybą. Nic nie mówił. Wydawało się, że słucha zeznań świadków. Kilka razy lekko pokręcił głową. O nic nie pytał. Siedział spokojnie.

W dniu aresztowania był znacznie większym mężczyzną. Wtedy trzeba było go skuć dwoma parami kajdanek. Po niemal 10 miesiącach pobytu za kratami schudł i zmizerniał.

Najwięcej do sprawy wniosła sąsiadka, z którą ofiara miała najczęstszy kontakt. To z jej zeznań zaczęło rysować się piekło, w jakim żyła Ewa z synem Dawidem. Pijackie awantury, bicie kobiety i dziecka. Ewa miała złamany nos.

– Była delikatną, filigranową kobietą. Kiedy Jacek wpadał w szał, musiała uciekać z domu – zeznawała przed sądem sąsiadka ofiary.

Podpowiedziała Ewie, jak ma wejść do jej domu uciekając przed Jackiem. Ewa jednak chowała się na dworze, między drzewami i tam przeczekiwała szał męża.

Sytuacja była tak dramatyczna, że sąsiadka kazała Ewie trzymać w szufladach jak najmniej noży i używać tylko tego z tępą kocówką.

Jacek trafił w końcu do więzienia za znęcanie się nad dzieckiem. W tym czasie Ewa trochę odżyła. Mężczyzna wyszedł po trzech miesiącach aresztu. – Wtedy był bardziej "wyedukowany". Nie bił już tak, by zostawić ślady, ale ciągał Ewę za włosy po podłodze – zeznawał świadek.

Sytuacja była tak dramatyczna, że sąsiadka kazała Ewie trzymać w szufladach jak najmniej noży i używać tylko tego z tępą kocówką

Ewa bała się odejść od męża. Jacek groził jej, że jeśli to zrobi, to zemści się na najbliższych. Potwierdziła to sąsiadka w swoich zeznaniach. Kobieta była bezsilna. Nie miała wyjścia. Została sama, strach przed mężem paraliżował ją.

W środę 9 marca sąd przesłuchiwał wielu świadków. Do sprawy niczego nie wniosła ekipa karetki pogotowia, która przyjechała na miejsce zdarzenia. Jacek L. leżał wtedy skuty kajdankami twarzą do ziemi. Ręce miął skrępowane na plecach. Obok niego był syn Dawid. Krzyczał, że zabił mu matkę. On sam powtarzał „To nie ja, to nie ja”.

Kolejny świadek widział jak Dawid ucieka z okna na piętrze domu. – Podbiegł do mnie i powiedział, żebym wezwała policję. Mówił, że ojciec pociął mamę – relacjonuje sąsiadka. Kobieta jednak nie zadzwoniła po policję.

– Dlaczego pani nie wezwała policji? Czy widok uciekającego przez okno chłopaka nie wydał się dziwny? – dopytywała sędzia.

Świadek powiedziała, że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Pamięta jednak, że słyszała coś takiego „jakby ktoś wydał ostanie tchnienie”. – Tego się nie da zapomnieć, straszny dźwięk. Pracuję na co dzień z ciężko chorymi ludźmi i znam ten odgłos, kiedy ktoś odchodzi – mówiła do sądu.

Córka zeznającej opowiadała, że widziała Jacka L. na podwórzu domu. – Zmywał krew z rąk przy ogrodowym basenie – mówiła w sądzie.

Kolejny świadek nie był kompletnie zainteresowany składaniem zeznań. – Nic nie widziałem, nic nie słyszałem, nie mam kontaktów z ludźmi – mówił starszy mężczyzna.

Prokurator upomniała go, że składanie zeznań jest jego obowiązkiem.

Do brutalnego zabójstwa doszło 25 maja ub.r. w Płotach koło Zielonej Góry. Policję wezwał 17-letni syn ofiary, który uciekł z mieszkania widząc jak ojciec brutalnie morduje jego matkę.

Kiedy wezwani policjanci weszli do domu, pijany Jacek L. siedział na łóżku, a jego żona leżała obok na podłodze w kałuży krwi. Morderca zadał jej około 30 ciosów nożem. Cięcie w szyję było tak silne, że niemal odcięło jej głowę.

Oskarżonemu grozi dożywocie za kratami. Nie przyznaje się do winy. Mówi, że „nie ma z tym zdarzeniem nic wspólnego”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska