Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatek z Chrobrowa tak bił sąsiada, aż zabił

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Oskarżony Albert K. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu
Oskarżony Albert K. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu Piotr Jędzura
Albert K. dziś ma 19 lat. I już wie, że zmarnował sobie życie. - Wiem, że nie mogę cofnąć czasu - mówił w czwartek, 15 września, przed zielonogórskim sądem okręgowym. Siedział ze spuszczoną głową, kilka razy przepraszał rodzinę ofiary i wyrażał skruchę.

Prokurator odczytał akt oskarżenia. Albertowi K. zarzucił dopuszczenie się zbrodni zabójstwa 60-letniego Bogusława w Chrobrowie (powiat żagański). Do zdarzenia doszło 27 stycznia br. pod sklepem. Młody chłopak, uczeń Zespołu Szkół Tekstylno-Handlowych kopał, zadawał ciosy pięściami i uderzał głową 60-letniego sąsiada o krawężnik. Skatowany mężczyzna trafił w krytycznym stanie do szpitala, gdzie zmarł. Został tak mocno pobity, że na ratunek nie było najmniejszych szans.

Oskarżony nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Mówił, że nie chciał zabić sąsiada. - Nie wiem, co się stało, nie wiem, co we mnie wstąpiło - wyjaśniał oskarżony Albert K. Kilka razy podczas procesu przepraszał za swój czyn. Rodzina zabitego mężczyzny przeprosiny przyjęła. - Mimo przeprosin nie potrafię się pogodzić ze śmiercią ojca, przecież mógł sobie jeszcze spokojnie żyć - mówi Tomasz Bartliński, syn ofiary.

Dlaczego młody chłopak zabił sąsiada? Miał on obrazić matkę Alberta K. To miało wywołać atak szału, który, jak mówił oskarżony, spotęgował alkohol i proszek, jaki wcześnie zażył. Wciągnął go nosem, ale nie wiedział, co bierze. Za każdym razem podkreślał, że zrobił to nieświadomie, ale styczność z dopalaczami i narkotykami miał. To przyznał przed sądem. Prokurator dodał, że była to amfetamina i metaamfetamina.

Oskarżony nie pamięta całego tragicznego zajścia. - Pamiętam tylko, jak zadałem cios w twarz i potem już nic nie wiem - wyjaśniał.

Zeznawał również 17-letni syn ofiary. W tragiczny dzień zawołał go brat oskarżonego o morderstwo. - Usłyszałem łomot do drzwi, wybiegłem i dowiedziałem się, że tata leży w kałuży krwi - wspominał 17-latek. Potem przyjechało pogotowie i zabrało pana Bogusława do szpitala.

Albert K. sam zgłosił się na policję. Dziś siedzi w ławie oskarżonych z ciążącym na nim najcięższym z możliwych zarzutów, czyli dopuszczenia się morderstwa. Chce się dalej uczyć, ponieważ edukację zakończył na gimnazjum. Ma plany na życie. Cierpi z powodu tego, co zrobił. W sądzie wydaje się skruszony czynem, o jaki został oskarżony.

Albert trenował karate, gdy był dzieckiem. Zdarzały się sparingi, ale treningi porzucił dawno temu. W celi miał już zatarg ze współwięźniem. Bili się. - Broniłem się, to on się na mnie rzucił - wyjaśniał w sądzie.

Zmarły 60-letni Bogusław był skazany za znęcanie się psychiczne nad rodziną. Objęty był dozorem elektronicznym, co wykazała obrona Alberta K. - To pranie brudów przez obrońcę po to, żeby osłabić oskarżenie. Te wydarzenia nie mają żadnego związku ze sprawa zabójstwa taty. Ojciec odpokutował za to, co zrobił źle - mówił T. Bartliński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska