Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ireneusz zmarł z bólu. Co działo się w klubie?

Piotr Jędzura
Piotr Jędzura
Jaki los czeka aresztowanego ochroniarza?
Jaki los czeka aresztowanego ochroniarza? Materiały policji
Ireneusz Taraskiewicz z Zielonej Góry został śmiertelnie pobity przez ochronę lokalu w centrum miasta. 46-latek przeżył trzy zawały, a zginął od potężnego ciosu w krocze. Śmiertelny cios zdał sportowiec, kick-bokser. – Kiedy ich zobaczę zapytam, dlaczego to zrobili – mówi Damian, syn ofiary.

Ireneusz Taraskiewicz w niedzielę, 16 kwietnia, razem z siostrą, jej mężem i znajomym poszli do lokalu z muzyką w centrum Zielonej Góry. To był jego pierwszy wypad na zabawę od pół roku. Kibic zielonogórskiej koszykówki i żużlowców przeszedł trzy zawały. Od dawna był na rencie, ale dorabiał sobie jako kierownik na budowach dróg. Nie wiedział, że niedzielna impreza będzie jego ostatnią.

Ireneusz za dużo wypił. To pewne. Był jednak spokojny jak zawsze. Tak mówi rodzina i świadkowie wydarzeń. Pan Ireneusz zasnął przy stole, co nie spodobało się obsłudze klubu, która zdecydowała się wyrzucić całe towarzystwo z imprezy. Szwagier pana Ireneusza nie dawał jednak za wygraną. Chciał zostać na imprezie. Doszło do przepychanek. Wcześniej miało dojść do bójki, którą miał inicjować szwagier ofiary. Tak mówią znajomi ochroniarzy. W każdym razie szwagra i pana Ireneusz wyprowadzono z lokalu. W tym czasie Jakub K., który stał „na bramce” klubu, poszedł zjeść do knajpy obok.

W międzyczasie pan Ireneusz ze szwagrem wrócili do klubu i znowu zaczęli się bawić. Po dłuższej chwili Jakub K. wrócił. Pan Ireneusz miał znowu zasnąć przy stole. To nie spodobało się managerowi lokalu, który kazał go wyprowadzić. Jakub K. poszedł najprawdopodobniej po pana Ireneusza. Pomogli mu koledzy, którzy też stoją tam na bramce, ale akurat tej nocy nie pracowali. Zaczęła się przepychanka. Ireneusz stał nie za bardzo zdając sobie sprawę z tego co się wokół dzieje. Nikogo nie uderzył, nic nie robił. Z lokalu nie chciał dać się wyprowadzić szwagier pana Ireneusza. Zapierał się, przepychał.

W pewnym momencie Ireneusz dostał cios w twarz i potężne kopnięcie w krocze od Jakuba K. Taki sam cios dostał jego szwagier. Po ciosie pan Ireneusz dostał drgawek i upadł. Ochroniarz z kolegami wynieśli Ireneusza na zewnątrz i tam mieli kolejny raz pobić jego szwagra. Odciągnęli go od lokalu i pobili. Na zewnątrz wyszła siostra pana Ireneusza. Zaczęła reanimować umierającego na jej rękach brata. Pomogła przypadkowa osoba, która powiedziała, że jest chirurgiem. Szwagier ofiary wrćił do baru i wykrzyczał ochronie co zrobiła. Wtedy został kolejny raz pobity.

Reanimacja 46-latka nic nie dała. Mimo pomocy ekipy pogotowia ratunkowego było za późno. Mężczyzna umarł pod lokalem, w którym miał się bawić. Kiedy było wiadomo, że doszło do tragedii, z lokalu uciekła niemal cała obsługa, uciekli również sprawcy pobicia. Na miejsce przyjechała zielonogórska policja oraz prokurator. Zebrano dowody, zabezpieczono również monitoring, który, jak podkreślili śledczy, jest bardzo dobrej jakości.

Zielonogórscy policjanci szybko zatrzymali podejrzanych. Pomogli antyterroryści. - W ciągu kilku godzin od zdarzenia ustaliliśmy i zatrzymaliśmy trzy osoby – mówi kom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji. To zielonogórzanie w wieku 21-28 lat.

- Szok, niedowierzanie, to do mnie cały czas nie dochodzi – mówi 23-letni Damian Taraskiewicz, syn ofiary. Podkreśla, że zgodziłby się ze śmiercią ojca w wypadku czy z powodu choroby. – Nie może być tak, że ktoś decyduje o życiu lub śmierci – mówi Damian. Dla syna ofiary pobicie to zabójstwo. - Jak można kogoś kopnąć w krocze z taką siłą – oburza się Damian.

Cała rodzina pana Ireneusza jest w szoku. Jego najmłodsze dziecko, 10-letni Nikodem po smutnej wiadomości musiał dostać leki uspokajające. – Za trzy tygodnie ma komunię i pójdzie tam bez ojca, którego ktoś mu zabił – komentuje Damian. Po ojcu został rodzinie łańcuszek z krzyżykiem.

– Gdy spotkam sprawców zapytam, dlaczego to zrobili. Czy wiedzą ile bólu wyrządzili nam wszystkim odbierając życie mojemu ojcu? – podkreśla Damian, który liczy na surowy i sprawiedliwy wyrok.

Zatrzymane osoby zostały przesłuchane. – Dwaj mężczyźni usłyszeli zarzuty i przyznali się do nich – mówi prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Trzeci z mężczyzn w sprawie wystąpi w charakterze świadka. Dwaj zostali aresztowani przez sąd. Jest jeszcze czwarta osoba, która jest poszukiwana, a jej dane nie zostały jeszcze ustalone. Danych czwartej osoby nie wskazują również aresztowani mężczyźni.

Z ustaleń prokuratury wynika, że śmiertelny okazał się jeden cios zadany ofierze prosto w krocze. Dotarliśmy do wyników sekcji zwłok 46-latka. Wynika z niej, że ogromny ból spowodowany kopnięciem w krocze spowodował zawał u pana Ireneusza. Można powiedzieć, że mężczyzna umarł z bólu.

Śmiertelnie cios zadał sportowiec, kickboxer i instruktor sportów walki Jakub K. To wielokrotny mistrz Polski w kickboxingu. Ostatni sukces medalowy odniósł 13 kwietnia br. walcząc w kat. pow. 91 kg. Jakub K. wkrótce miał jechać na puchar świata. Szykował się do walk. Jako zawodnik klubu Gwardia Zielona Góra w 2014 r. w Bilbao wywalczył srebrny medal w formule full-contact. W 2012 r. wywalczył brązowy medal Mistrzostw Świata w Turcji.

- Sprawa wymaga dogłębnego wyjaśnienia, wszystko musi zostać bardzo dokładnie sprawdzone – mówi mecenas Michał Wierzchowiecki, obrońca jednego z aresztowanych mężczyzn. Tego samego zdania są mecenasi Robert Kornalewicz i Krzysztof Szymański, reprezentujący rodzinę ofiary. – Sprawa jest rozwojowa. Będzie wymagać szczegółowej analizy, przesłuchania wszystkich świadków zdarzenia i dopiero na tej podstawie będzie można czynić ustalenia stanu faktycznego całego zdarzenia – komentuje mecenas Kornalewicz.

W środę, 26 kwietnia, został aresztowany przez sąd. - To straszne, co się stało. Takie zdarzenie nigdy nie powinno mieć miejsca i trudno jest je nawet wytłumaczyć. Tym bardziej, że Jakub to bardzo miły i spokojny chłopak – mówi nam osoba z bliskiego kręgu sportowca.

Zatrzymani tłumaczą, że całą sytuacje wywołał szwagier ofiary. I ten wątek również wyjaśnia zielonogórska prokuratura. Możliwe, że mężczyzna także usłyszy zarzuty.

Zobacz też: Śmiertelne pobicie 46-latka w Zielonej Górze. Sprawcy przyznali się

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska