Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektorka szkoły znęcała się nad uczniami? Nie czuje się winna

Lucyna Makowska
Sprawa pani dyrektor bulwersuje nie tylko zainteresowanych.
Sprawa pani dyrektor bulwersuje nie tylko zainteresowanych. Lucyna Makowska
Kilka dni temu prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Nauczycielka odpowie przed sądem za zaklejanie uczniom ust taśmą...

Bicie po twarzy, zaklejanie ust taśmą klejącą i grożenie uczniom - takie zarzuty usłyszała na początku listopada Grażyna F., dyrektorka małej szkoły podstawowej w Piotrowie. Kilka dni temu prokuratura zakończyła śledztwo i skierowała wobec nauczycielki akt oskarżenia do sądu.
Sprawa ujrzała światło dzienne po publikacji artykułów o zachowaniach dyrektorki w "Gazecie Lubuskiej' w kwietniu i maju tego roku. Do redakcji napisali przerażeni rodzice dzieci, informując, że pani dyrektor publicznie poniża dzieci, wyśmiewa się z nich, a nawet dopuszcza przemocy fizycznej wobec drugoklasistów.

Po naszych publikacjach żarska prokuratura wszczęła śledztwo. - Kobieta usłyszała cztery zarzuty, dotyczące trójki pokrzywdzonych - wyjaśnia Barbara Neneman-Szachnowska, szefowa żarskiej prokuratury. - Śledczy potwierdzili zaklejanie ust taśmą, uderzenie w twarz otwartą ręką jednego z uczniów i grożenie innemu, w celu wymuszenia na nim określonego zachowania. Zawiadomiliśmy o skierowaniu aktu oskarżenia do sądu wójta gminy, kuratorium oświaty w Gorzowie Wlkp., Sąd Rejonowy i Rodzinny w Żarach.

Mimo że sprawa ujrzała światło dzienne już siedem miesięcy temu, wójt gminy, który jest organem prowadzącym tę małą, bo liczącą 23 uczniów szkołę, nie zrobił nic.

Nie zawiesił pani dyrektor nawet po tym, jak prokurator skierował wobec niej poważne zarzuty przemocy wobec uczniów. Powiedział nam, że na razie czeka na prawomocny wyrok sądu i nic nie zamierza robić, „by nie zadzierać z ludźmi, którzy o dyrektorce mówią w samych superlatywach”.

Sama podejrzana jeszcze w kwietniu twierdziła, że jest niewinna, że nigdy nie dopuściła się zachowań, którymi obciążają ją prokuratorzy. W ubiegłym tygodniu, przed publikacją kolejnego artykułu, po wielu próbach kontaktu odebrała telefon komórkowy, uprzedziła, że jest w szpitalu. Wtedy także podkreślała że nie czuje się winna i że nie otrzymała z prokuratury żadnej informacji na temat zarzutów. - Jestem dwa tygodnie na zwolnieniu lekarskim, wynajmę adwokata i będę się bronić, udowodnię, że to wszystko nieprawda. Zawsze miałam świetne relacje z uczniami - tłumaczyła, po czym szybko się rozłączyła. Po tym już nie odbierała telefonów.

Po publikacji w naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Bezczynność wójta i jego argumenty, „że nie chce zadzierać z ludźmi” bulwersowała najbardziej. - Przecież ludzi wyrzuca się z pracy za dużo bardziej błahe powody, a mundurowi np. to, że złapie się ich po piwie nawet po pracy - denerwuje się 47 latek z Żar - a tu przecież nikt z prokuratury nie wyssał sobie tego, że ta dyrektorka wyczyniała takie rzeczy, a wójt ma to głęboko w nosie, ciekawe, czy czeka, aż któreś inne dziecko pobije? To jakieś państwo w państwie!

We wcześniejszych publikacjach zwracaliśmy uwagę, że podejrzana dyrektorka jest wraz z mężem rodziną zastępczą dla piątki dzieci. Wówczas Justyna Przedaszek, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie twierdziła, że pani Grażyna cieszy się doskonałą opinią, nigdy żadne z dzieci w pieczy zastępczej nie skarżyło się na warunki, jakie ma w rodzinie kobiety.

Zobacz też: Dyrektorka szkoły w Piotrowie ma prokuratorskie zarzuty. Czy znęcała się nad uczniami?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska