Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Bobrzan: Dusimy się od smrodu!

Małgorzata Trzcionkowska
Małgorzata Trzcionkowska
Mieszkańcy Bobrzan przez całe lato nie mogli otworzyć okien. - Dusiliśmy się z gorąca, ale ten smród był jeszcze gorszy - mówią. - Śmiejemy się przez łzy, że to nasza góra Śnieżka. Bo też ją widać z daleka...

Duszą się i cierpią na bóle głowy

- Trudno znieść ten zapach - stwierdza Marian Nowikiewicz. - Jest obrzydliwy i chemiczny. Nasze pola są zasłane odpadkami, roznoszonymi przez ptaki. We wsi pojawiły się też szczury.
Kamila Niedzielska mieszka w WAM-owskim bloku na końcu wsi. - Sprowadziłam się tutaj z Żar, z małym dzieckiem - opowiada. - Od razu zaczęło mi chorować. Mnie też boli często głowa. Latem nie mogłam otworzyć okien przez ten zaduch. Oprócz tego zaczęły pojawiać się tłuste, zielone muchy. To obrzydliwe i trudne do zniesienia.
Aneta Kaczmarek ma pole w sąsiedztwie składowiska. Chciała zainwestować w gospodarstwo agroturystyczne, ale zrezygnowała z pomysłu, bo przecież nikt by nie przyjechał na wakacje, żeby wąchać smród.

Nikt nie może nic zrobić dla wsi

Sołtys Mirosław Ziętal zaznacza, że wielokrotnie zgłaszał problemy w gminie, ale to nie pomogło. Samorząd nie ma wpływu na prywatną spółkę, prowadzącą składowisko. Po kontrolach okazywało się, że w papierach jest wszystko w porządku. Ale wciąż śmierdzi i nie możemy sobie z tym poradzić.
-Składowisko jest na naszym terenie od lat - wskazują ludzie. - Ale zaczęło być bardzo uciążliwe dopiero od roku. Bo bardzo urosło. Często widać tam pożary, a nocą przyjeżdżają ciężarówki, które przywożą jakieś odpady. Nie wiadomo skąd. Boimy się, że są niebezpieczne.

Problem powrócił. Protesty również

Andrzej Skawiński, przewodniczący Rady Miasta w Szprotawie i dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych 15 lat temu był w grupie protestującej przeciwko budowie wysypiska śmieci SITA w obrębie wsi Kartowice, tuż przy osiedlu Sowiny. Wówczas mówiono, że będzie ono przyjmować jedynie odpady komunalne z terenu gminy i okolic. Gmina uważała je za dar od losu, bo nie musiała budować swojego wysypiska. - Gdyby było komunalne, to byśmy mieli na nie wpływ - denerwują się mieszkańcy Bobrzan. - A tak to obcy teren. Cudza własność.

Będą spotkania z samorządem

- Czas pokazał, że mieliśmy słuszność, sprzeciwiając się jego budowie - zaznacza A. Skawiński. - Cierpią nie tylko mieszkańcy Szprotawy, ale również pobliskich wsi w sąsiedniej gminie. - 16 października chcę zorganizować spotkanie z miastem i przedstawicielami firmy, prowadzącej wysypisko. Zrobimy wszystko, żeby pomóc ludziom i wyjaśnić, co jest tam zwożone. Będziemy naciskać, aby firma zlikwidowała uciążliwości.

Nie ma szczurów i karaluchów

Z pytaniem o składowisko w Szprotawie zwróciliśmy się do spółki SITA.
To ogromny koncern. Przez dwa dni byliśmy odsyłani z Warszawy do Poznania. W końcu doczekaliśmy sie odpowiedzi ze Szprotawy.
- Jest to problem wszystkich składowisk tego typu w Polsce - wyjaśnił nam Mateusz Karpiński, kierownik zakładu Recykling i odzysk odpadów Polska. - Mając świadomość możliwości wystąpienia opisanych niedogodności, zarząd Spółki podjął decyzję o wybudowaniu instalacji do kompostowania frakcji biologicznej powstałej z odpadów komunalnych, w zamkniętych i szczelnych reaktorach. Inwestycja jest na ukończeniu, a obecnie trwają rozruchy technologiczne.
Kierownik tłumaczy, że eksploatowane składowisko jest przeznaczone do składowania odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne, a więc nie jest to składowisko wyłącznie komunalne, ale też przeznaczone na odpady przemysłowe, zgodnie z pozwoleniami w tym zakresie.

- Za wyjątkiem odpadów komunalnych, przepisy nie ograniczają składowiska do przyjmowania odpadów tylko z „najbliższej okolicy” - dodaje. - Możemy przyjmować je z całego kraju. Opłaty za składowanie zasilają budżet województwa i gminy w której Szprotawa. Nie możemy się zgodzić z twierdzeniem, iż w okolicy pojawiły się szczury i jest to związane z naszym składowiskiem.
Na terenie zakładu w, sortowni, innych obiektach funkcjonuje od wielu lat program zwalczania gryzoni. Były też kontrole inspektorów sanitarnych. Nie wykazały one obecności gryzoni i karaluchów.
- Chciałbym podkreślić, iż nasz zakład jest obligatoryjnie kontrolowany przez WIOŚ w Zielonej Górze i objęty monitoringiem akredytowanego laboratorium z Gorzowa Wlkp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska