Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sensacja! Listy książęcego rodu znaleziono na strychu

Dariusz Chajewski
fot. Maciej Boryna
Pamiętacie historię popiersia wyłowionego z przypałacowego stawu w Chichach? Na strychu dworu tym razem znaleziono listy. Udało się nawet ustalić kto je pisał.

Wszystko za sprawą prac porządkowych, które zarządziła właścicielka pałacu, emerytowana śpiewaczka, Lena Brudzińska. To wstęp do zabezpieczenia dachu obiektu, prawdziwej pięty achillesowej budynku.
- Przed kilkoma dniami pracujący na strychu panowie przynieśli mi plik listów - opowiada pani Lena. - Wrażenie zrobiło na mnie przede wszystkim piękne, kaligraficzne pismo. A później daty: 1926, 1928, 1934, 1940...

W sumie było to 21 kart. Niektóre dość poważnie zniszczone. Było także widać, że nie były to listy pisane ręką jednej osoby.
- Kto ukrył listy i dlaczego, tego jeszcze nie wiemy - mówi pasjonat historii regionu Maciej Boryna. - O znalezisku powiadomiliśmy seniora rodu Caspara von Diebitscha, który zresztą odwiedzał panią Lenę już dwukrotnie. Mamy nadzieję, że wyjaśni nam, także kontekst historyczny listów. Oczywiście o ile tak postanowi, bo to przecież prywatna korespondencja.
Jeden z listów pisze bowiem "ojciec", inny Hildegarda do stryja, jest także jakaś lista produktów spożywczych, gratulacje zaręczynowe, coś o Rosjanach. Sędziwy Caspar von Diebitsch na informację bardzo szybko zareagował. Okazuje się, iż są to listy napisane ręką jego matki, najmłodszej siostry i jeszcze kogoś nieznanego. Informację o odkryciu przesłał m.in. do swojej rodziny w Paryżu.

- Jestem bardzo ciekawa, co powiedzą i co zadecydują przedstawiciele rodu, we Francji działa muzeum Talleyrandów - dodaje Brudzińska. - Może będą chcieli tam eksponować zabytkową korespondencję. Ja oczywiście chciałabym, aby listy zostały tutaj. Mamy tak niewiele śladów wspaniałej przeszłości tego pałacu.

Przypomnijmy, że poprzednim znaleziskiem było białe popiersie kobiety. W ustaleniu jej tożsamości pomogli historycy regionaliści i znany nam już hrabia von Diebitsch. Hrabia pamięta przedwojenny wystrój pałacu i gdy przyjechał do Polski skojarzył, że popiersie stało przed portretem przedstawiającym Wilhelminę Talleyrand. Siostrę słynnej Doroty. Natomiast żagański regionalista ustalił, że to mogła być nieślubna córka męża Wilhelminy Maria Wilson von Steinach. W tamtych czasach w dobrym tonie było wzięcie na wychowanie takich nie do końca arystokratycznych panien i Wilhelmina miała podobno dwie takie wychowanice. Z czasem Maria otrzymała nawet pałac w Chichach. Może to jest właśnie jej przedstawienie? Zwłaszcza że u progu XX wieku remont prowadził ich syn Karl Hans...
Na razie trwa walka o uratowanie pałacu. Odnawiana jest elewacja i trwają przygotowania do zabezpieczenia dachu.
Wrzutka

Jest to 21 kart. Niektóre dość poważnie zniszczone. Widać, że nie są to listy pisane ręką jednej osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska