Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi z ulicy Libelta w Żaganiu kłócą się o okoliczną zieleń

Tomasz Hucał
- Wycinając takie drzewa, zabierają nam zielone płuca osiedla - przekonuje Władysław Kozar.
- Wycinając takie drzewa, zabierają nam zielone płuca osiedla - przekonuje Władysław Kozar. fot. Tomasz Hucał
Drzewa wokół bloku przy ul. Libelta 4 od wielu miesięcy, a nawet lat są podstawą konfliktu między mieszkańcami budynku. W poniedziałek padł 10-letni klon, wycięty przez jedną z lokatorek. Jej sąsiad o sprawie powiadomił straż miejską.

W poniedziałek do żagańskiej redakcji "GL" wpadł zdenerwowany Władysław Kozar. - Sąsiadka wycięła dziesięcioletni klon złocisty. Bo niby zasłaniał jej okna na pierwszym piętrze. A to drzewo miało niecałe dwa metry - opowiadał nam. - Zawiadomiłem straż miejską. Niech zrobią z tym porządek. Kto jej pozwolił wyciąć drzewo?

Zielone płuca

Sprawdziliśmy to w straży miejskiej. - Mieliśmy takie zgłoszenie. Postępowanie trwa. Wezwaliśmy tą panią do nas. Zobaczymy co powie - poinformował wczoraj prowadzący sprawę Roman Kuczak.
Okazuje się, że sprawa wycięcia klonu stanęła już na zebraniu wspólnoty Libelta 4 kilkanaście dni temu. Kobieta, która ostatecznie wycięła drzewo (nie udało się nam z nią skontaktować) prosiła o załatwienia zezwolenia na wycinkę, zarządcę bloku, czyli Żagańskie TBS. - Nie chcę komentować tego całego zamieszania. Na pewno jest tam konflikt właścicieli, ale nie nam go rozstrzygać - ucina rozmowę zarządzająca budynkiem Elżbieta Foryś z ŻTBS, która potwierdza jedynie, że na zebraniu właścicieli rozmawiano o tym drzewie.
W. Kozar nie odpuszcza. - Zabierają nam zielone płuca osiedla. Jak ktoś nie kocha roślin, to nie kocha życia - grzmi. - Może jeszcze sąsiednie bloki im trzeba wyburzyć, bo też im słońce zasłaniają - proponuje zdenerwowany.
I zaraz pokazuje nam kolejne wycięte gałęzie. - To wyciął członek zarządu wspólnoty, podczas gry robił pergolę śmietnikową. Dzieciaki lubiły tę dziką śliwkę. A teraz została zniszczona i jeszcze gałęzie się walają - opowiada W. Kozar.

To były chaszcze

- Gałęzie już zostały sprzątnięte przez pracowników ŻTBS, sprawdziliśmy to - zapewnia strażnik miejski.
- To nie było drzewo, tylko chaszcze. Przeszkadzały jedynie w dojściu do śmietników - wyjaśnia Józef Aleszczyk, wspomniany przez Kozara członek zarządu wspólnoty przy Libelta 4. - Mam już dość tego pana, nie tylko ja, ale większość sąsiadów - dodaje.
J. Aleszczyk opowiada nam, jak sąsiad sadził wokół bloku drzewa bez żadnych konsultacji. - A teraz robi wiele hałasu. Tylko hałasu. Dużo gada, ale pomóc nie chce - zaznacza i dodaje, że nie jest przeciwnikiem zieleni wokół bloku. - Ale niech to będą jakieś róże, albo klomby. A nie drzewa, które za kilkanaście lat wyrosną wielkie i zasłonią nasze okna - przekonuje.
- Nie wolno sadzić w tak bliskiej odległości od budynków klonów, czy dębów, albo innych tego typu drzew. Ten kto to zrobił powinien ponieść konsekwencje - mówi nam anonimowo jeden z żagańskich zarządców budynków. - Z drugiej jednak strony ta pani, która wycięła klon pospieszyła się. Mogła poczekać, aż jej zarządca wystąpi do urzędu miasta o zezwolenie.
- A pan Kozar niech już się uspokoi. Bo tylko psuje atmosferę w naszym bloku. A my naprawdę chcemy zrobić wiele dla ludzi - podsumowuje J. Aleszczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska