Kiedy starsi ludzie weszli do żagańskiego oddziału banku PKO Bank Polski, od razu widać było, że coś jest nie tak... - Zauważyłem, że są bardzo zdenerwowani i wystraszeni. Szczególnie kobieta, która cały czas rozmawiała przez komórkę i widać było na jej twarzy coraz większą panikę. Zorientowałem się, że coś niedobrego się dzieje... opowiadał nam w środę, 18 lutego o zdarzeniu sprzed kilku dni kierownik żagańskiego oddziału PKO Bank Polski Czesław Szczepanik.- Widząc, co się dzieje, zadzwoniłem na policję, a potem wyłączyłem jej komórkę i zacząłem uspokajać, że jej oszczędności nie są zagrożone. Bo oszuści cały czas sterowali nią przez telefon, nie pozwalali jej się wyłączać!
Starsze małżeństwo, które - gdyby nie czujność bankowca - straciło nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych oszczędności, o mały włos nie padło ofiarą coraz popularniejszej ostatnio metody oszustwa.
O ile wcześniej przestępcy wydzwaniali do ofiar i wyłudzali pieniądze na fałszywego wnuczka czy kuzyna ("Miałem wypadek, potrzebuję na leczenie! Dajcie pieniądze osobie, którą do was przyślę..."), to teraz udają policjantów lub przedstawicieli innych służb, którym trzeba "powierzyć" oszczędności, żeby nie padły łupem... oszustów. Wyjątkowa perfidia. I jaka niestety skuteczna... Choć nie wtedy, gdy czuwa bankowiec...
Więcej o tej sprawie i o tym, jak się nie dać oszukać przeczytasz w czwartek, 19 lutego w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: "Oficer CBŚ" wyłudził od kobiety aż 35 tys. zł. Jak działał oszust?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
