Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto ma sprzątać padlinę?

Tomasz Krzymiński
Pod kołami aut giną zarówno zwierzeta domowe i dzikie.
Pod kołami aut giną zarówno zwierzeta domowe i dzikie. fot. Archiwum
- Kilka dni temu wieczorem na drodze pod Lipinkami widziałem leżącego zdechłego kota, na drugi dzień w południe też tam był. Taką padlinę chyba trzeba usuwać z jezdni - opowiada jeden z Czytelników.

Jak przekonuje sławianin, jeździ dużo i bardzo często natyka się na martwe zwierzęta na drogach. - Nie dość, że zginęły pod kołami, to jeszcze po śmierci samochody się nad nimi pastwią. Przez to nasze jezdnie wyglądają okropnie - przekonuje. - Takie martwe zwierzęta powinny znikać prawie natychmiast, bo nie wiadomo, co za zaraza może się z tej padliny wylęgnąć.

Drogowców to nie interesuje

Urokiem okolic Sławy jest to, że drogi wiodą przez lasy. - I przez to, ginie sporo zwierzyny - zauważa Czytelnik. - Czasem aż chce się odwrócić wzrok, bo samochody tak masakrują leżące, całe dnie na ulicy, martwe zwierzęta.
Podpowiada, że codziennie ktoś powinien objechać teren i zebrać padlinę. - Byłoby bezpieczniej i estetyczniej - zauważa.
Zapytaliśmy drogowców, dlaczego nie zbierają martwych zwierząt. - Nie usuwamy tego, bo nie mamy uprawnień - mówi Stanisław Pawlak, czuwający nad drogami powiatowymi. - Nigdy nie wiadomo czy to zwierzę nie było chore, na przykład na wściekliznę.
Dlatego wystarczy, że powiadomią odpowiednie służby. - Szczególnie, że sprzątaniem na jakimś terenie zajmuje się dana gmina - dodaje S. Pawlak. - Jeśli jest to zdarzenie o większej skali, to komórki odpowiedzialne za zarządzanie kryzysowe.

Wystarczy zadzwonić

W gminie Sława tłumaczą, że sprawa martwych zwierząt to jest problem. A to dlatego, że tras jest dużo. - My nie robimy objazdów dróg powiatowych czy wojewódzkich, co najwyżej sprawdzamy swoje - tłumaczy Halina Dąbrowska, odpowiedzialna w sławskim ratuszu za ochronę środowiska. - Taki odpad teoretycznie powinien usunąć właściciel. Tylko jak go ustalić?
Dlatego gmina zleciła specjalistycznej firmie zbieranie padliny, także z dróg. Ale sprawa nie jest taka prosta. - Bo co innego zwierzę domowe, a co innego dzikie - twierdzi H. Dąbrowska. - Dlatego rozjechanym psem czy kotem interesuje się firma, którą wzywamy. A leśną zwierzyną zajmują się koła łowieckie lub nadleśnictwo. Bo je informujemy o takich znaleziskach.
Urzędnicy przekonują, że samo sprzątanie nie jest aż tak wielkim kłopotem. - Problemem jest brak informacji. Skoro nie wiemy, gdzie takie zwierzę leży, to ciężko wymagać, żebyśmy je stamtąd uprzątnęli - wyjaśnia H. Dąbrowska. - A wystarczy jeden telefon. Choćby do urzędu albo nawet do straży miejskiej lub straży pożarnej. Wtedy wszystko pójdzie sprawniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska