„Mój czytelniku. To, że Bóg według swej św. Rady sprawiedliwy, nie szczędzi plag także pobożnym ludziom, dowodzi tego przykład tutaj spoczywających, miłujących Boga i cnoty kobiety, pani Elżbiety Werner, z domu Walter, świętej pamięci szanownego pana Jana Waltera i pani Elżbiety Walter z domu Sickret ślubnej córki, a umiłowanej małżonki pana Baltazara Wernera”...
Spacer po wschowskim lapidarium natychmiast wycisza, świat doczesny zostaje za murem, mimo że nekropolia ma wiele z parku. Mimo że Marta Małkus, dyrektor wschowskiego muzeum, przekonuje nas, że protestanckie cmentarze przesiąknięte są duchem radosnego oczekiwania, jakoś tego nie czujemy. Zwłaszcza, gdy zestawimy to miejsce z zarazami, które pustoszyły Wschowę u progu wieku XVIII.
- Pierwsze 25 lat wieku XVIII było rzeczywiście czasem wielkich niepokojów - tłumaczy M. Małkus. - Zarazy kojarzymy zazwyczaj ze średniowieczem, ale towarzyszyły ludzkości przez wieki. We Wschowie bardziej eksponowane są te nowożytne, przede wszystkim dzięki działalności dwóch duchownych - Waleriusza Herbergera i Samuela Friedriecha Lauterbacha, którzy starali się nieść w tych trudnych chwilach pomoc i pociechę, często ostatnią. Ten drugi opisał w „Małej wschowskiej kronice zarazy” ze szczegółami przebieg epidemii w 1709 roku, epidemii, która pochłonęła ponad dwa tysiące ofiar, dwie trzecie ludności ówczesnej Wschowy...
Więcej przeczytasz we wtorek, 26 lipca, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?