Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toksyczny dym nad wsią. Tu jest jak w strefie wojny

Piotr Jędzura, TVN24/x-news
Pożar hałdy śmieci w Dąbrówce
Pożar hałdy śmieci w Dąbrówce Paweł Kozłowski
W wakacje inwazja robactwa, teraz pożar gigantycznej hałdy śmieci. - To, co się dzieje, to średniowiecze, nie Europa. Życie tutaj to koszmar! - denerwują się mieszkańcy.

Dąbrówka Wielkopolska, kiedyś wieś szlachecka. Stara, wedle legendy założona przez samą żonę Mieszka I. Ma ciekawą historię. Pierwsze wzmianki pochodzą z 1406 roku. W 1856 roku baron von Schwarzenau zaczął budować tu neorenesansowy pałac...

Dym był wszędzie

Do Dąbrówki wjeżdżamy od strony Zbąszynka. Z daleka widać słup dymu, który unosi się nad lasami. Widać też wieże pałacu, osnute białą mgłą. Na głównej drodze we wsi przebijamy się przez gęsty dym. Skręcamy obok stawu koło pałacu. Na brzegu przy drewnianym pomoście pracuje ogromna pompa. Wokół uwija się kilku strażaków. Co chwilę mijają nas ciężkie wozy gaśnicze. Kursują w dwóch kierunkach. Ogromna cysterna jedzie w stronę słupa dymu. Ruszamy za nią. Wzdłuż drogi rozciągnięty wąż strażacki. Podaje wodę bezpośrednio ze stawu do jednostek gaszący wysypisko śmieci. Wszędzie jest siwo, jak we mgle. Ale to nie mgła. To toksyczny dym z płonących odpadów, który zakrywa znaczną część wsi.
Szkoła w Dąbrówce zamknięta, bo zadymiona. Dzieci pojechały autobusami do placówki w Kosieczynie. Cześć maluchów na twarzach miała maski. Maski mają też kierowcy, policjanci.

W Dąbrówce Wlkp. panuje duże zadymienie. Wszyscy muszą chodzić w ochronnych maskach.

Dąbrówka Wlkp. jak strefa wojny. Wszędzie dym i ludzie w mas...

Hałda odpadów we wsi płonie od soboty, 19 września. Dróg dojazdowych pilnują policjanci. Skrupulatnie legitymują wszystkich, wpuszczając na chwilę tylko ewakuowanych mieszkańców, którzy muszą nakarmić zwierzęta, bo te zostały w gospodarstwach. Wszędzie dym i duszący smród płonących śmieci. Nawet w masce trudno wytrzymać.
Dąbrówka wygląda jak strefa wojny. Mieszkańcy ul. Poznańskiej zostali ewakuowani w sobotę już około 4.00. W dzień czarny, toksyczny dym przeniósł się na ich domy. - To było coś strasznego. Dym był wszędzie. Śmierdziało okropnie - relacjonuje Karol Dzikoń. Po ewakuacji kilka razy dziennie wracał do domu nakarmić zwierzęta. Gryzący dym czuć było w każdym pokoju.
Ogień trawił hałdę odpadów, w której było dosłownie wszystko. Od gumy i plastiku, aż po opakowania po farbach i lakierach. Mieszkańcy opowiadają, że dym zmieniał barwę. Raz był czarny, raz żółtawy, raz nawet rdzawoczerwony. Najgorszy był czarny, najbardziej toksyczny.

Bruno Wrzyszcz, który pochodzi z Francji, a od 10 lat mieszka w Dąbrówce, jest załamany. - Kochamy to miejsce, chcemy tu żyć, ale to, co się dzieje, to średniowiecze, a nie Europa - ubolewa mężczyzna. W wakacje jego piękny drewniany dom zaatakowały miliony robaków, które wypełzły z hałdy śmieci i opanowały wieś. To była inwazja. Właziły ludziom do łóżek, gryzły dzieci, podczas snu wchodziły do uszu, nosów, ust. „Gazeta Lubuska” pisała o tym na bieżąco. - To coś okropnego, strasznego, koszmar - kręci głową pan Bruno. - Ominęło mnie zadymienie, ale nie wiem, co zrobiłabym, gdyby dym wdarł się do mojego domu - przyznaje bezsilna Agnieszka Bimek, obserwując kursujące w tę i z powrotem wozy strażackie.

Śmieci to „trudny temat”

Hałda w Dąbrówce rosła z każdym rokiem. - Kto dopuścił do tego, żeby śmieci rozrosły się w tak wielką górę, w tak ogromnym tempie? - dziwi się Estera Mania. Nie dość, że hałdę codziennie widzi, to jeszcze ją czuje. Pamięta pożar z 2010 roku, kiedy śmieci płonęły dziewięć dni. Przeżyła też inwazję karaluchów. - Życie tutaj to koszmar, ale nikt się nami nie interesuje, a my tak naprawdę nie mamy dokąd iść i władze o tym wiedzą - stwierdza kobieta.

Hałda cały czas płonie. Śmieci na wysypiskach gasi się niezwykle trudno, bo ogień kryje się w środku. Najpierw strażacy musieli zdusić pożar powierzchniowy. Teraz roztrząsają tę górę i zraszają płonące odpadki. Cała akcja zajmie im 10-15 dni.
W dniu wybuchu pożaru na miejscu zebrał się sztab kryzysowy. - To podpalenie, na pewno ktoś podpalił śmieci - mieszkańcy nie mają wątpliwości. - Ta akcja pokazuje, jak tu jest, jak tu się żyje. To nasz krzyk w ciemności, bo normalnie nikt nas nie zauważa. My żyjemy koło śmieci.

Wokół składowiska są pola uprawne. Niedaleko jest też zbiornik wody. - Niech nikt nam nie mówi, że to nie ma wpływu na wodę, którą pijemy z naszych studni przy domach i którą podlewamy nasze ogrody! - denerwują się ludzie w Dąbrówce.
Mieszkańcy mają już dość tego, co dzieje się we wsi. Narzekają, że władze gminy nie są po ich stronie. Konsultują się z prawnikami i zastanawiają się, czy nie pozwać właściciela składowiska, a może nawet gminy, która - jak twierdzą - nie chce im pomóc lub działa opieszale. Urzędnicy anonimowo mówią, że śmieci to „trudny temat”. Wiesław Czyczerski, burmistrz Zbąszynka, informuje, że doprowadzono do ograniczenia ilości przyjmowanych odpadów.
- Co dalej? - pytamy.
- Najpierw musimy zrobić porządek z pożarem, potem zastanowimy się, co dalej ze śmieciami - odpowiada Czyczerski.
Znacznie bardziej konkretny jest Zbigniew Szumski, starosta świebodziński: - Dopilnuję, żeby zaraz po ugaszeniu pożaru zbadano glebę pod kątem szkodliwych związków i wysypisko, czy jest na tyle szczelne, że woda, którą wlali strażacy, nie przeciekła do gleby.

Do następnego pożaru

W Dąbrówce nadal unosi się dym z płonącej hałdy. Na szczęście, jest biały, co oznacza, że ma znacznie mniej toksycznych związków. Ewakuacji przymusowej już nie ma. Ludzie mogli wrócić do swoich domów, a wieś powoli wraca do codzienności. - Tak, do następnego pożaru śmieci, do następnej inwazji karaluchów - komentują mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska