– Nie wiemy, jak to teraz będzie bez Wowy i Julki. Byli naszymi najlepszymi przyjaciółmi, zawsze pomocni, oddani... Często to dzięki nim realizowaliśmy wiele planów – mówią Ania i Oliwia, przyjaciółki tragicznie zmarłych 16-latków w wypadku w Gądkowie Wielkim.
– Trudno jest zrozumieć dlaczego tak się stało, że to właśnie ich nie ma razem z nami... To były naprawdę dobre, fajne dzieci... – mówi mama jednej z dziewczynek.
Najbliżsi Julii i Wowy (skrót od imienia Włodzimierz) w całym wypadku widzą splot niefortunnych zdarzeń. Nieustannie starają się odtworzyć ostatnie godziny ich życia i zrozumieć dlaczego tak się stało.
Przypomnijmy: do tragicznego wypadku w Gądkowie Wielkim, na ul. Dworcowej, doszło przed 1 w nocy z niedzieli na poniedziałek (z 17 na 18 kwietnia). Renaultem megane jechała Julia (16 l.), Wowa (16 l.) i pani Lucyna (44 l.). Za kierownicą siedział 16-letni znajomy ofiar. Samochód wypadł z drogi, bokiem uderzył w drzewo i spadł z niewielkiej skarpy. Po ok. 20 minutach samochód zapalił się. Julia i Wowa spłonęli w aucie. Pani Lucyna próbowała się ratować, wydostała się z auta... Pomimo reanimacji zmarła. 16-letni kierowca uciekł. W poniedziałek o 12 był już w rękach policji.
Więcej o wypadku w Gądkowie Wielkim:
- Trzy osoby zginęły koło Gądkowa Wielkiego. Auto uderzyło w drzewo i zapaliło się
- Śmiertelny wypadek w Gądkowie Wielkim [NOWE FAKTY]
Cała historia w sobotnio-niedzielnym 23-24 kwietnia papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" lub na plus.gazetalubuska.pl
Zobacz wideo z miejsca wypadku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?