Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepłynie 300 km Odrą, by pomóc małej Natalce i uczcić pamięć kolegi

Alicja Kucharska
Marek Madej chce dopłynąć pontonem do Bałtyku. W wyprawie towarzyszy mu pies Dunaj
Marek Madej chce dopłynąć pontonem do Bałtyku. W wyprawie towarzyszy mu pies Dunaj Archiwum prywatne
Marek Madej wyruszył w podróż do Szczecina, a może i dalej. Wypłynął z portu w Cigacicach, by pomóc chorej dziewczynce. Ale rejs dedykuje też zmarłemu koledze...

Wyruszył w poniedziałek o godzinie 10.00 z portu w Cigacicach. Zgodnie z planem do Bałtyku dopłynąć ma w tydzień. Marek Madej ma już za sobą pierwsze kilometry na Odrze. Humor dopisuje, a motywacja nie słabnie.

Do pana Marka udaje nam się dodzwonić, gdy pokonuje kolejne kilometry niełatwej rzeki. Był między Krosnem a Słubicami.

Skąd pomysł na charytatywne przedsięwzięcie?

- Akcję pt. „Śladami Wilka”, zorganizowałem dlatego, że Wilku był ratownikiem, który zginął w wypadku samochodowym w karetce pogotowia - wyjaśnia podróżnik. - Tak pomyślałem, że właśnie ku jego pamięci zorganizuję taką akcję. Ku pamięci ratownika Grzesia. Jednocześnie zbieram pieniądze dla chorej, malutkiej Natalki.

M. Madej ma towarzysza wyprawy. Płynie ze swoim… psem Dunajem! - Ponieważ ratownik Wilku był szkoleniowcem psów i Dunaja nabyłem właśnie za jego namową - wyjaśnia

Dzięki wyprawie pan Marek chce także zachęcać do wpłat na rehabilitację 1,5-rocznej Natalki - dziewczynki, która miała bardzo trudny start. - Urodziła się z alkoholem w organizmie, zdiagnozowano też u niej zespół FAS. Czeka ją operacja na serduszku. Jadła przez sondę, miała nie chodzić, ale rehabilitacja przynosi efekty - wyjaśnia.

W poniedziałek pokonał ok. 50 km. W porcie w Cigacicach pożegnali go rodzice dziewczynki i sama Natalia.

- Wcześniej natomiast odwiedziłem kilka firm, które zadeklarowały pomoc finansową i wpłaty na konto. A reszta to ludzie dobrego serca - mówi pan Marek, który zachęca do wpłat na konto. - Mieszkam w gminie Świdnica i gdy dowiedziałem się, ze jest taka mała dziewczynka potrzebująca pomocy, zdobyłem numer do jej rodziców i opowiedziałem o swoim pomyśle.

Punktem docelowym wyprawy jest Szczecin, a jeśli czas pozwoli, pan Marek popłynie dalej. Cała trasa liczy ok. 300 km.

- Śpię na wysepkach lub na plażach przy rzece. Ponton wyposażony jest w namiot - mówi. A co jest największą trudnością? Pan Marek nie kryje, iż spodziewał się, że więcej uda mu się przepłynąć z nurtem. - Czyli nie wiosłując, a cały czas muszę pracować wiosłami. Dlatego można mi życzyć dobrego wiatru - dopowiada.

Każdy może pomóc: wpłaty na konto rodziców Natalki: PKO BP86102054020000060203403888, przy wpłacie na konto bankowe należy dopisać: „Pomoc dla Natalki”.

Zobacz też: FANTUBA który piłkarz jest najprzystojniejszy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska