Hydrofornia, która uzdatnia wodę z największego ujęcia w strzeleckiej gminie, znajduje się na sporym wzniesieniu we wsi. W dole, prawie w linii prostej, są studnie. W ich kierunku - pomiędzy polami - wije się jasna nitka. To koryto drążone przez deszczówkę. Ale to nie opady zanieczyszczają ujęcie bakterią, tylko to, co woda niesie ze sobą. - Z deszczówką prawdopodobnie spływa gnojowica i ścieki z nielegalnych szamb - mówi Władysław Dajczak, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Strzelcach. Próbka z pierwszymi bakteriami coli została pobrana w środę 22 sierpnia. Dzień po wielkiej ulewie...
Bakteria coli w ujęciu w Gardzku nie pojawia się tu po raz pierwszy. Inspektorzy z sanepidu odkryli ją również w grudniu. Problem w tym, że woda z Gardzka dostarczana jest aż do ponad 10 tys. ludzi, m.in. do całych Strzelec. Zanieczyszczone ujęcie daje się więc ostro we znaki. Tym razem mieszkańcy na wodę muszą uważać już od tygodnia. W piątek sanepid przeprowadził kolejne badanie. Bakteria w ujęciu wciąż jest, więc kranówkę można pić tylko po przegotowaniu. Mycie jest dozwolone, ale oprócz zębów, bo woda z bakterią nie może dostać się do jamy ustnej. Wodociąg jest przez cały czas dezynfekowano chlorem.
- Escherichia coli to pałeczka okrężnicy, która fizjologicznie występuje w jelicie człowieka i zwierząt. Jeśli dojdzie do skażenia wód powierzchniowych, to wskutek zanieczyszczenia kałowego - tłumaczy Ewa Kuczyńska z oddziału epidemiologii wojewódzkiego sanepidu w Gorzowie. Mówiąc wprost: do wody musi się dostać to, co spuszczamy w toalecie. Dlatego służby komunalne podejrzewają, że w Gardzku ścieki są wylewane nielegalnie. Wieka studni są dobrze zabezpieczone, zanieczyszczenie raczej dostaje się przez glebę. Mało tego, w środę pracownicy PGK odkryli we wsi starą kanalizację, której wylot znajduje się wprost na ujęcie.
- Mamy dowody, że niektóre domy są do niej podłączone - zaznacza Dajczak. Dodaje, że w całej gminie jest problem z szambami - zrobionymi nawet w starych studniach! - które nigdy nie zostały odpowiednio oczyszczone. - Do zakażenia bakterią coli dochodzi najczęściej podczas spożywania surowych warzyw, nieświeżego mięsa lub picia nieprzegotowanej wody - podkreśla E. Kuczyńska z sanepidu. Objawy to wymioty, biegunka i kurczowe bóle brzucha. Jeśli nie przechodzą, trzeba iść do lekarza. - Ludzie myślą, że oszukają zakład, bo nie zapłacą za wywóz nieczystości. Ale tak naprawdę to oszukują samych siebie - uważa Dajczak.
Prezes PGK zapowiada, że po każdej dużej ulewie wodociąg będzie profilaktycznie płukany chlorem. - To jedyna rzecz, którą możemy zrobić - twierdzi.
Cola w Kostrzynie
Bakterie coli wykryto w kostrzyńskiej wodzie już w czerwcu. Gdy zaczęto szukać źródła zanieczyszczenia, okazało się, że skażona została jedna z trzech studni przy ul. Granicznej. Chociaż ostatnie badania pokazują, że woda jest już bezpieczna, mieszkańcy są wściekli, bo o bakterii nikt ich nie poinformował.
Oficjalne komunikaty mówiły tylko o tym, że wodę z sieci trzeba gotować. Ludzie podejrzewali jednak, że coś jest nie tak, bo strasznie ona śmierdziała chlorem. Jak wyjaśnił nam szef Miejskich Zakładów Komunalnych Olgierd Kłaptocz, od czerwca woda odkażana jest właśnie chlorem. Uspokajał jednak, że jest go w niej tyle, na ile pozwalają normy.
I chociaż bakterii już nie ma, to do 24 września MZK chce nadal stosować ten rodzaj zabezpieczenia. Studnię, która została zanieczyszczona, wyłączono z użytkowania. Co było przyczyną skażenia wody na razie nie wiadomo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?