Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzelce Kraj.: Jedyna taka kolekcja traktorów w regionie

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Każda z odrestaurowanych maszyn ma oryginalne części, a elementy karoserii są precyzyjnie polakierowane. Traktory nie tylko wyglądają pięknie, ale też wszystkie są na chodzie.
Każda z odrestaurowanych maszyn ma oryginalne części, a elementy karoserii są precyzyjnie polakierowane. Traktory nie tylko wyglądają pięknie, ale też wszystkie są na chodzie.
Gdy Leszek Nowak miał 10 lat, uczył swojego ojca prowadzić traktor. A model każdego ciągnika rozpoznawał po odgłosie silnika.

Teraz te maszyny są dla niego sposobem na życie. Przed złomowiskiem uchronił ich niemal 100.

Pan Leszek ma 53 lata. Mieszka z trzema córkami i synem w Wielisławicach pod Strzelcami Kraj., w wyremontowanej własnymi siłami piwnicy poniemieckiej gorzelni.

Prowadzi gospodarstwo rolne i firmę transportową. Ma dużą posiadłość - teren starego niemieckiego folwarku, przejętego po wojnie przez PGR. Gdy przejedzie się przez bramę, widać jednak, że nie jest to zwyczajne gospodarstwo rolne.

Jak wielki warsztat

Na podwórku Nowaka dumnie stoją odrestaurowane polskie Ursusy, czechosłowackie Zetory, niemieckie Hanomagi czy nawet angielski Ferguson. - Teraz mam ich ponad 20, a w kolejce do remontu czeka już kilkadziesiąt kolejnych. W sumie niespełna 100 maszyn. Na odrestaurowanie jednego potrzebuję w najlepszym wypadku pół roku - wyjaśnia pan Leszek.

Spora część posiadłości przypomina wielki warsztat. Wszędzie stoją ramy ciągników, silniki, skrzynie biegów, elementy karoserii... - Tu mam świeżo polakierowane błotniki do Ursusa, tam stoi chłodnica do Hanomaga, a przy ścianie na swoją kolej czeka stara skrzynia biegów do Zetora - gospodarz oprowadza nas po posesji.

Często odnajduje traktory, które dla przeciętnego człowieka są tylko kupą złomu. - W ostatnią z maszyn, które sprowadziłem, było wrośnięte drzewo. Musieliśmy wycinać traktor piłą - opowiada.

Każdy ma działać

URSUSY, ZETORY...

W zbiorach Leszka Nowaka znajdują się m.in. Ursusy: C45 (1951 r.), C325 (1960 r.). C328 (1961 r.), C330 (1969 r.); Zetory: T25 (1948 r.), 25K (1956 r.), Major 3011 (1960 r.), Super (1961 r.). Znaleźć też tam można angielskiego Fergusona z 1948 r., który odpalany jest nietypowo, przez skrzynię biegów.

Na każdy z odrestaurowanych ciągników pana Leszka można wsiąść, odpalić go i od razu wyjechać do pracy w polu. - To ma nie tylko ładnie wyglądać, ale też działać bez zarzutu - tłumaczy hobbysta.

A utrzymać takie maszyny na chodzie to nie lada sztuka. Najstarsze - jak remontowany właśnie jedyny w Polsce Hanomag - wyprodukowane były jeszcze przed wojną. Albo duma Nowaka: Ursus C325, który polską fabrykę opuścił w 1960 r.

- Do jego remontu ściągałem części z całej Polski - mówi pasjonat i z dumą uruchamia silnik zabytkowego pojazdu. Odpala za pierwszym razem. Po chwili wsiada na angielskiego Fergusona z silnikiem benzynowym i też odpala go bez problemu.

Kolekcja pana Leszka jest jedynym tego typu zbiorem w regionie i jednym z największych w Polsce. Maszyn do swojej kolekcji szuka wszędzie: u gospodarzy w stodołach, szopach, składzikach i na podwórkach... - Bywa, że ludzie sami zgłaszają się do mnie z zabytkowymi maszynami - dodaje kolekcjoner.

Wszystko mam w głowie

Czerwony Ursus jest nietypowy. Kierownica służy nie tylko do sterowania maszyną, ale także do jej odpalania. Po wyjęciu umieszcza się ją w silniku i kręcąc, odpala traktor.

Nasz bohater wszystkiego uczył się sam. - Nie kończyłem żadnej szkoły samochodowej. Nie mam wykształcenia mechanicznego - przyznaje. Żeby odrestaurować nawet najbardziej zrujnowaną maszynę, nie potrzebuje schematów ani planów. - Wszystko mam w głowie i naprawdę rzadko zaglądam do książek z ilustracjami i opisami ciągników - mówi.

Nowakowi od dwóch lat pomaga Mirek Kozielec. - To zajęcie jest bardzo wciągające, ale trzeba w nie wkładać dużo serca i cierpliwości - podkreśla pomocnik.

Od ośmiu lat pan Leszek pokazuje swoją kolekcję na wystawach w całej Europie. - Teraz jadę na do niemieckiego Linden, a 23 sierpnia do Wilkowic koło Leszna - wylicza. W mieszkaniu ma kilkanaście pucharów i dyplomów, m.in. ten najcenniejszy - z Ministerstwa Rolnictwa. Zdobywa też nagrody publiczności, głównie za czechosłowackiego Zetora Super z 1961 r.

Nie wyrzucaj na złom

Każda z odrestaurowanych maszyn ma oryginalne części, a elementy karoserii są precyzyjnie polakierowane. Traktory nie tylko wyglądają pięknie, ale też wszystkie są na chodzie.

Największymi wrogami Nowaka są... złomiarze. - Często sprzedają na złom części, z których można by odrestaurować naprawdę rzadkie maszyny - żałuje hobbysta.

Mówi, że z chęcią odkupi elementy starych urządzeń rolniczych, nie tylko ciągników. W swoich zbiorach ma też np. przedwojenną młockarnię wyprodukowaną w Strzelcach. W jednym z budynków czeka na remont kilkanaście zabytkowych motocykli.

Okazałą kolekcję pana Leszka zobaczyć może każdy. Wystarczy przyjechać, a gospodarz na pewno znajdzie czas. Tym bardziej, że w planach ma otwarcie muzeum rolnictwa. Już teraz odwiedzają go pasjonaci i osoby, od których odkupił zrujnowane ciągniki. - Chcę ocalić tę cząstkę historii techniki. Kocham to, co robię, to mój sposób na życie i chcę się tym dzielić z innymi - mówi Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska