Choć od przyjazdu z Kresów minęło wiele lat, we wsi stale są żywe tamtejsze zwyczaje. Na weselach się śpiewa poleskie przyśpiewki, na stołach często goszczą tamtejsze potrawy, we wsi działa zespół ludowy Kryniczeńka. Odbyły się też dwa ogólnopolskie zjazdy Poleszuków. - Trzeba pamiętać o korzeniach - mówi E. Niparko. Ale też Polesie promuje wioskę. - Bywamy na różnych festynach z naszymi pierogami, tołkanicą i blinami - opowiada szefowa Towarzystwa Miłośników Polesia z Białkowa Leokadia Szołtun. - Te specjały zgłosiliśmy do urzędu marszałkowskiego na konkurs "Nasze kulinarne dziedzictwo" - dodaje.
Poproszą księdza
Towarzystwo zaczęło prężnie działać przed trzema laty. - Z inicjatywy naszego proboszcza ks. Zbigniewa Dymitruka - opowiada L. Szołtun. - Usłyszał kiedyś na weselu przyśpiewki i stwierdził, że warto te tradycje pielęgnować. To z jego inspiracji odbył się pierwszy i drugi zjazd Poleszuków - dodaje. W tym roku jednak imprezy nie było. W towarzystwie niechętnie mówią o przyczynie. - Nasz proboszcz stracił zainteresowanie zjazdami, mówił, że to dla niego zbyt męczące - mówi L. Szołtun. Towarzystwo jednak nie zamierza rezygnować z tych cyklicznych spotkań. - Spróbujemy namówić ks. Z. Dymitruka do uczestnictwa w ich organizacji, bo zależy nam na utrzymaniu dotychczasowej formuły, czyli najpierw uroczysta msza, a potem festyn - dodaje E. Niparko. - Ale jeśli to się nie uda, zwrócimy się do kapelana Towarzystwa Przyjaciół Polesia - zapowiada. - Ludzie chcą tych zjazdów. Przy tym organizacja tych spotkań integruje mieszkańców - mówi L. Szołtun.
Łapcie z łyka i żniwa
Teraz we wsi powstaje poleski skansen. - Robimy to dla naszych dzieci i wnuków, ale też chcemy, żeby to miejsce przyciągało gości - podkreśla E. Niparko. - Na Podlasiu są jeszcze kryte strzechą chaty, jak kiedyś na Polesiu. - Zamówiliśmy taką do Białkowa - mówi E. Niparko. W stodółce będą narzędzia rolnicze, jakimi się niegdyś posługiwano na Kresach. - Żeby można było wziąć cep do ręki i pomłócić zboże - opowiada mężczyzna. - No i każdy będzie się mógł zaopatrzyć w łapcie, bo okazało się, że jeden z mieszkańców Cybinki, Bolesław Przepióra potrafi je robić. A kilka dni temu dla młodych białkowian, ale i dla odświeżenia pamięci starszym odbyły się kilka dni temu we wsi tradycyjne żniwa, ze snopowiązałką. - Kiedy razem z innymi paniami układałam snopy, nucąc przy tym poleskie piosenki, czułam jak przeszłość wraca - opowiada Janina Radkiewicz. - Wszystko było jak wtedy, to niesamowite wrażenie i także po to warto o przywiezionych zwyczajach pamiętać - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?