Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

My nie jesteśmy ubekami [WIDEO]

Renata Hryniewicz
Renata Hryniewicz
Na spotkanie w sprawie ustawy dezubekizacyjnej przyszło prawie 100 byłych żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza, którzy przeszli w roku 1990 pozytywną weryfikację i pracowali w straży granicznej
Na spotkanie w sprawie ustawy dezubekizacyjnej przyszło prawie 100 byłych żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza, którzy przeszli w roku 1990 pozytywną weryfikację i pracowali w straży granicznej Renata Hryniewicz
Mówią, że nigdy nie współpracowali z SB, a dziś „parlamentarzyści zrobili z nich oprawców”.

- Nie pozwólcie na obniżanie ze względów politycznych świadczeń wypracowanych uczciwą, rzetelną pracą - mówił Jerzy Wierchowicz, gorzowski prawnik do byłych funkcjonariuszy straży granicznej na spotkaniu w sprawie ustawy dezubekizacyjnej we wtorek późnym popołudniem.

Przeczytaj też: Agenci SB do PiS: "Będziemy likwidować wasze rodziny". Listy z pogróżkami od Ślązaków do posłów PiS

Mec. Wierchowicz, dawniej poseł i członek Trybunału Stanu, a dziś polityk Nowoczesnej, został zaproszony przez grupę osób, która zawiązała porozumienie Słubicka Inicjatywa Demokratyczna „Na granicy”. Tworzą ją ludzie w różnym wieku, o różnych poglądach, a nawet z różnych partii politycznych. - Jedno, co nas łączy, to zdecydowany sprzeciw wobec „dobrej zmiany”, która w naszej opinii wcale nie jest dobra. Dzisiaj na prośbę mieszkańców zorganizowaliśmy spotkanie na temat skutków ustawy dezube -kizacyjnej. Ustawa ta w dużej mierze dotyka naszych, słubickich byłych funkcjonariuszy straży granicznej, a wcześniej żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza, którzy pracowali na granicach naszego kraju - mówi Robert Włodek, członek grupy i szef powiatowego SLD.

Funkcjonariusze byłej straży granicznej są bardzo rozgoryczeni ustawą, która zabiera im znaczną część emerytur.

- Wojska Ochrony Pogranicza z urzędem bezpieczeństwa nie miały nic wspólnego - mówiła „GL” po spotkaniu Krystyna Kubiak, której męża dotyka ustawa dezubekizacyjna. - Mój mąż - opowiada - pracował 3 lata w Wojsku Ochrony Pogranicza. W roku 1990 przeszedł pozytywnie weryfikację. Nie doszukano się u niego, jak i u żadnego z jego kolegów, współpracy ze służbami bezpieczeństwa. Pracował potem 20 lat w straży granicznej. Ludzie, którzy pracowali na granicy, ścigali przemytników, sprawdzali paszporty ludziom przekraczającym granicę, nie mieli nawet możliwości działania przeciw opozycji. Oni po prostu stali w mrozie, w słońcu i pracowali po 240 godzin miesięcznie. Ci, co mieli za zadanie obserwować Odrę, leżeli po kilka godzin z lornetką w trawie w 20-stopniowym mrozie. Dzisiaj tym ludziom mówi się: jesteście oprawcami, zdrajcami, mordercami?!

- Pracę w WOP-ie podjąłem 31 maja 1989 r. Oznacza to, że pracowałem w służbie o tej nazwie niecały rok i trzy miesiące. Teraz za ten okres zabrano mi ponad połowę emerytury. Nieważne było, że po pozytywnej weryfikacji w 1990 r. w Straży Granicznej pracowałem 20 lat... - mówi Grzegorz Zarzycki. - Nigdy nie współpracowałem z SB, nigdy nie podpisywałem żadnych dokumentów z żadnymi organizacjami, nigdy nie należałem do żadnej partii, nigdy nikogo nie skrzywdziłem. Ja sprawdzałem tylko paszporty na granicy. Dzisiaj włożono mnie do jednego worka z ubekami i mam czuć się jak oprawca, morderca. Przecież tak nazywają w mediach wszystkich, którzy służyli przed rokiem 90.

Jerzy Wierchowicz tłumaczył obecnym na spotkaniu, jak mogą się odwołać od decyzji. Nawoływał też do zbiorowego sprzeciwu: - Piszcie listy, zbierajcie się, protestujcie. Może to mniej skuteczna droga niż odwołania indywidualne, ale też ma swoje znaczenie. Karzą was za niepopełnione czyny! To, jak i wiele innych poczynań obecnego rządu jest sprzeczne z konstytucją! Jeżeli każdy z osobna będzie protestował do ustawy, która jego dotyczy to nic nie wskóramy. Jeżeli my się nie zgrupujemy w jeden wielki blok antypisowski to przegramy! - mówił Wierchowicz.

- W demokratycznym państwie prawa jest wolność głoszenia poglądów, wolność zawiązywanie rozmaitych stowarzyszeń, nawet jeśli one idą pod prąd temu, co robi władza - powiedział poproszony przez „GL” o komentarz Marek Ast, lubuski poseł PiS. - Przeprowadzamy reformy, załatwiamy sprawy, które nie zostały przez 25 lat w wolnej Rzeczypospolitej załatwione m.in. ustawę dezubekizacyjną. Istnieje w ustawie możliwość składania odwołań od decyzji, które pozbawiają funkcjonariuszy emerytur. Jeżeli wolą swoje niezadowolenie wyrażać poprzez protesty, to taka możliwość w demokratycznym państwie istnieje. Tylko ciekawe, czy mają na to społeczną akceptację - dodaje poseł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska