Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kargowa po wkroczeniu w 1945 r. Armii Czerwonej: palenie miasta, gwałty, zabójstwa...

Redakcja
Kargowa przed 1945 r.: zniszczona podczas działań wojennych w styczniu 1945 r. pierzeja rynku (po prawej budynek restauracji Maraton), po części znów zabudowana kilka lat temu.
Kargowa przed 1945 r.: zniszczona podczas działań wojennych w styczniu 1945 r. pierzeja rynku (po prawej budynek restauracji Maraton), po części znów zabudowana kilka lat temu. Archiwum
29 stycznia 1945 r., po dwóch dniach walk, miasto zajęli żołnierze Armii Czerwonej. To wydarzenie przypomni w niedzielę, 7 lutego „Ofensywa zimowa 1945”.

W programie niedzielnej „Ofensywy zimowej 1945”: 11.00 - dawna stacja PKP: wystawa sprzętu wojskowego, umundurowania, 13.30 - złożenie kwiatów pod pomnikiem powstańców wielkopolskich, 15.00 - inscenizacja z udziałem grup rekonstrukcyjnych (dawna stacja PKP).

Oto jak walki o Kargową/Unruhstadt wspominał przed laty Krystian Grelak, którego historię spisała Barbara Pajcz (źródło: strona Urzędu Miejskiego w Kargowej):

Krystian Grelak: - W połowie stycznia 1945 r. dowiedziałem się z gazet, że Armia Czerwona przeszła do natarcia w kierunku zachodnim – na Berlin. Pewnego dnia spotkałem w mieście kolegę szkolnego Fiedlera, od którego dowiedziałem się, że sowieci są już w Częstochowie.
W następnych dniach zauważyłem dużo uciekinierów podążających przez miasto w kierunku Sulechowa. W tym czasie władze miasta w miejscowym kinie (obecnie Gminne Centrum Kultury) zorganizowały jadłodajnię dla uciekinierów. Podawano im gorącą herbatę, kawę oraz chleb obłożony wędliną. Za posiłek nie pobierano pieniędzy.

Widziałem osobiście dzieci, które miały tak mocno odmrożone nogi (spuchnięte), że nie można było zdjąć butów i trzeba było je rozcinać.

W dniu 25 stycznia około godziny 16.00 po raz pierwszy zobaczyłem radziecki samolot wracający z lotu wywiadowczego.

Betonowy pomnik sowieckiego żołnierza, który w czasach PRL-u, do 1990 r.  stał na pl. Berwińskiego (od 2009 r. stoi tam Pomnik Bohaterów Powstania W
Betonowy pomnik sowieckiego żołnierza, który w czasach PRL-u, do 1990 r. stał na pl. Berwińskiego (od 2009 r. stoi tam Pomnik Bohaterów Powstania Wielkopolskiego). Zdzisław Haczek/Gazeta Lubuska

27 stycznia w sobotę większość mieszkańców miasta opuściła swoje domy, mieszkania udając się pociągiem lub innymi środkami lokomocji w nieznane.

W niedzielę 28 stycznia o koło godziny 13.00 pododdziały radzieckie pochodziły pod miasto i rozpoczęła się pierwsza wymiana ognia. W tym czasie pozostała ludność cywilna, która nie uciekła, schroniła się w miejscowym zamku (w pałacu - dop. red.) w piwnicy, której mury miały 1 metr grubości. Wraz z zapadającym zmrokiem sowieci rozpoczęli natarcie na miasto, zdobywając bloki kolejowe, mleczarnię i gorzelnię, dochodząc pod stację kolejową. W tym czasie wojska niemieckie przeszły do kontrnatarcia wypierając Rosjan za miasto do lasu Dźwińskiego.

W czasie tego natarcia duża grupa Rosjan wozami, bryczkami ruszyła wzdłuż rzeki Obrzycy i udała się do Karszyna, gdzie wymordowała w pierwszym dniu około 16 osób: starców, kobiety i dzieci.

W pierwszym dniu walk o Kargową zapaliły się od wybuchu pocisków 4 domy, których dachy były pokryte słomą. Były to domy na Dolnej Kargowej. Tej nocy moja cała rodzina i jeszcze około 60 osób spało w piwnicy w zamku. Byłem przekonany, że rano zobaczymy pierwszych Rosjan.

Rano natomiast zjawił się niemiecki oficer w asyście 2 żołnierzy i rozkazał wszystkim rozejść się do domów. Po obiedzie około godziny 14.00 - 29 stycznia w poniedziałek - zobaczyłem dym nad rynkiem koło Ratusza. Wziąłem brata Janka i poszliśmy zobaczyć, gdzie się pali. Zeszliśmy koło cmentarza ewangelickiego i szkoły do ulicy 27 Stycznia. Po drodze nikogo nie zauważyliśmy, wszędzie pustka. Ogarnął mnie dziwny lęk, jakbyśmy z bratem byli sami na tym świecie. Jak się okazało, to nie paliła się gospoda – obecnie Maraton, ale budynek obok – obecnie sklep Słomińskiego.

Wracając tą samą drogą usłyszeliśmy nadlatujące samoloty z kierunku zachodniego. Schowaliśmy się na cmentarzu za słupki betonowe.Za kilka sekund nadleciały ponownie były to myśliwskie samoloty typu YAK 3 (JAK 3). Wróciłem z bratem i wszystko opowiedziałem mamie. Gdy się ściemniło, usłyszeliśmy potężną eksplozję i cały dom zachwiał się w swoich posadach. W tym czasie w pokoju spali mój brat oraz Gerard i Ewa Ziarek. Rosjanin Iwan pracujący w naszym gospodarstwie chwycił mnie i wepchnął do piwnicy, następnie przyprowadził brata oraz Ewę i Gerarda . Mama, dziadkowie i pani Ziarek już tam byli. Ponownie nastąpiła potężna detonacja i odczuwalny wstrząs całego domu, był to następny pocisk artyleryjski, który spadł około 100-150 metrów od naszego domu. Było jeszcze kilka wybuchów, ale już mniej odczuwalnych i oddalających się. Potem nastąpiła dziwna cisza.

W nocy około godziny 1.00 pojawili się dwaj rosyjscy żołnierze, sprawdzając, ilu nas jest. Rozmawiali z Iwanem. Gdy odeszli, Iwan powiedział nam, że pytali go, czy doznał jakiś krzywd z naszej strony. Odpowiedział, że nie i że jest mu tu dobrze. Iwan powiedział nam, że chcieli nas rozstrzelać.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej zaczął się okres bezpański. Palenie miasta, gwałty, zabójstwa i kradzieże. Ogółem zamordowano i rozstrzelano od 15 – 20 osób. Z rozpaczy kilka osób starszych odebrało sobie życie przez powieszenie. Znam osobiście, a także z nazwisk część zamordowanych osób. Ustanowiono wojenną komendanturę dla miasta Kargowej - wspominał Krystian Grelak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska