Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Szwagier uratował mi życie - mówi pan Wiesław z Kargowej

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
- Próbowaliśmy się dogadać z sąsiadami w sprawie przejścia przez ich ogród, co całej naszej rodzinie ułatwiłoby życie - mówią Bożena i Wiesław Szefnerowie. Lecz sąsiedzi za bardzo nie chcą takich rozwiązań.
- Próbowaliśmy się dogadać z sąsiadami w sprawie przejścia przez ich ogród, co całej naszej rodzinie ułatwiłoby życie - mówią Bożena i Wiesław Szefnerowie. Lecz sąsiedzi za bardzo nie chcą takich rozwiązań. fot. Paweł Janczaruk
Kolejny raz interweniujemy w sprawie ginącej tabliczki wskazującej adres ul. Babimojskiej 2 w Kargowej. Mieszkańcy tego budynku mają problem. Bo jak skierować tam straż pożarną lub pogotowie. - Gdyby nie szwagier, to już bym nie żył - uważa pan Wiesław.

Po raz wtóry zwróciła się do nas z problemem kobieta (prosząca o anonimowość, jak podaje, ze względu na kargowską władzę, "bo mam zięcia, który mógłby się pozbyć pracy"). - Ten problem to wciąż dojazd do budynku przy ulicy Babimojskiej 2 - wyjaśnia kobieta. - Mieszkają tam moi krewni. Żeby dotrzeć do ich posesji trzeba przejechać kawał drogi od strony parku. A nie ma żadnego oznakowania! Zdarzyło się już, że w okolicy wybuchł pożar i część jednostek straży pożarnej zawróciła myśląc, że to fałszywy alarm.

W tej kwestii interweniowaliśmy w przeszłości. Tabliczkę informującą o nietypowym adresie zainstalowano. Wczoraj, po drugim sygnale z Kargowej, znów tam pojechaliśmy. Oznakowania ulicy nie ma.

- Tabliczka regularnie ginie, ostatnio była na... licytacji w internecie - mówi Bożena Szefner, mieszkanka trudno dostępnego domu przy ul. Babimojskiej 2. - Zwróciłam na to uwagę panu Jagodzie z gospodarki komunalnej, a on, że cóż może poradzić, jak kradną.

Pani Bożena obrazowo opisuje drogę do ich posesji na górce, za gorzelnią. Otóż jeden z dwóch jej synów (chłopcy mają po 11 i 12 lat) rysował w szkole trasę do domu i wszyscy koledzy myśleli, że to żart, iż narysował aż siedem zakrętów. - A tyle jest naprawdę - potwierdza matka. Dojście do ich domu zaczyna się koło parku, przy głównej ul. Wolsztyńskiej. W tym miejscu kolejny raz skradziono oznakowanie mówiące, jak dotrzeć do Szefnerów. Potem jedzie się w górę wąskim, krętym "wąwozem" wśród betonowych płotów.

Zawał po zawale

- Co ja za to mogę, że likwidator PGR-u podzielił kiedyś w ten sposób działki? - pyta retorycznie burmistrz Janusz Kłys.

- Kłopot w tym, że dziś droga nie jest oznakowana przy wjeździe i na dodatek bardzo wąska - dodaje Wiesław Szefner, partner pani Bożeny i opowiada: - W listopadzie, któregoś dnia wieczorem o 21.30, miałem zawał. Żona podała w sulechowskim pogotowiu adres Babimojska 2. Ale karetka błądziła po ul. Babimojskiej, która jest drogą wylotową na Babimost i w nieco innym miejscu niż my mieszkamy. Zanim karetka dojechała mnie sięgnął drugi zawał.

- Szczęście, że przybiegł szwagier, Grzegorz, i poleciał z latarką na Babimojską i przyprowadził karetkę - dodaje żona. - Ludzie z pogotowia już uznali, że to wygłupy, fałszywy alarm.

Latem był problem z dzikimi osami, których rój znalazł się w pniu drzewa, blisko domu Szefnerów. Zawiadomili straż pożarną prosząc o pomoc. - I wie pan co?! Nasza kargowska straż nie wiedziała, gdzie jest Babimojska 2! - podpowiada gospodyni. Nie mówiąc już o tym, że ten duży samochód OSP, to ledwo się na tej ścieżce zmieścił.

Szefnerowie do dwurodzinnego budynku komunalnego trafili cztery lata temu. - Daliśmy im to mieszkanie, akurat jedyne wolne, jakie wtedy było - przypomina burmistrz. Kiedyś dostęp do budynku był przez gorzelnię, czyli faktycznie od ul. Babimojskiej. Potem jednak, po prywatyzacji PGR-u, powstały "na jego gruzach" prywatne firmy, a każda się ogrodziła. I raptem lokatorzy dawnego domku PGR-owskiego, a teraz komunalnego, stracili przejście przez dawny zakład, obecnie gorzelnię Stanisława Szukalskiego. I niemal ze wszystkich stron są ogrodzeni.

Gmina poprawi dojazd

- Próbowaliśmy się dogadać z sąsiadami w sprawie wydzierżawienia przejścia przez ich ogród - relacjonuje pan Wiesław. - W ten sposób dzieciom byłoby bliżej do szkoły, nam do miasta. Niestety, ludzie za bardzo nie chcą drogi, czemu się nie dziwię, to dodatkowe przejścia, co ułatwia "robotę" złodziejom. A ci, niestety, tutaj buszują...

W. Szefner codziennie dojeżdża do pracy w Zielonej Górze, wstaje o 5.00. Jednak dojazd do jego domu jest odśnieżany późno. - Widział pan dziś, o której jechał pług? O 10.00! - denerwuje się.

- Droga jest śliska, dzieciaki już mi tam upadły, a jeden syn jest niepełnosprawny - uzupełnia pani Bożena. - Nie mówiąc, iż wieczorem strach iść tym "wąwozem". Normalnie nikt tędy nie chodzi. Miasto zupełnie nie dba o tę uliczkę.

- Jak zejdą śniegi to wiosną się wyrówna dojazd, trochę się podsypie, ale nie ma szans na nową drogą, gminy nie stać - zastrzega J. Kłys. Burmistrz deklaruje, iż na pewno stanie w odpowiednim miejscu nowa tabliczka z adresem Babimojska 2. - Ale jeśli dzwoni się po pogotowie to potem trzeba wyjaśnić jak dojechać i najlepiej wyjść po kartkę - uważa włodarz gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska