Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na powiecie nowosolskim ciąży 21 milionów długu po wschowskim szpitalu

Wojciech Olszewski 68 387 52 87 [email protected]
- Ubolewam, że nie możemy wesprzeć bezpośrednio pieniędzmi naszego nowosolskiego szpitala, to też jest pokłosie sprawy długu wschowskiej lecznicy - mówi starosta nowosolski Małgorzata Lachowicz-Murawska
- Ubolewam, że nie możemy wesprzeć bezpośrednio pieniędzmi naszego nowosolskiego szpitala, to też jest pokłosie sprawy długu wschowskiej lecznicy - mówi starosta nowosolski Małgorzata Lachowicz-Murawska Fot. Wojciech Olszewski
To znacznie warunkuje działania inwestycyjne starostwa. Co da się zrobić? Rozmawiamy o tym ze starostą Małgorzatą Lachowicz-Murawską.

Jaka była najtrudniejsza pani decyzja, którą przyszło podjąć w ciągu trzech lat sprawowania urzędu?
Dotyczyła ona zaległości w rozwiązaniu sprawy długu wschowskiego szpitala. Już od pierwszego dnia mojej pracy u drzwi stali już wierzyciele. Dług ciążący na starostwie nie był do końca oszacowany, roszczenia były radykalne, terminy wielokrotnie przekroczono. Była wtedy bardzo napięta i stresująca sytuacja prawna i finansowa. Nie tylko dla mnie osobiście, ale i dla samorządu na początku nowej kadencji. Konieczne było szybkie wyprowadzenie sytuacji na prostą, znalezienie likwidatora, który potrafiłby rozmawiać z wierzycielami i przyjąć nasz kierunek myślenia. Musieliśmy podjąć decyzję o zaciągnięciu 14 mln zł kredytu i 7 mln zł poręczenia. Czyli 21 mln zł łącznego zobowiązania. Udało nam się dzięki temu rozwiązać wiele spraw bez procesów w sądzie.

Ale dług ma duży wpływ na możliwości finansowe powiatu. Długo spierano się wcześniej, czy taniej będzie wschowski szpital jest zlikwidować, czy zmniejszać dług dzierżawiąc jego obiekty…
Strategia finansowa jest wpisana w budżet i rozpisana na lata, nie tylko na jedną kadencję. I ma to konsekwencje między innymi dla planów inwestycyjnych. Dlatego była to trudna decyzja. Wcześniejszy sposób myślenia, że z dzierżaw będzie można uzyskać pieniądze na pokrycie tych zobowiązań był mylący. W pierwszych dwóch latach było to 25 tys. zł miesięcznie, a dziś 30 tys. za obiekty warte ponad 5 mln zł. Teraz jest jasna sytuacja w kwestii dalszego dysponowania majątkiem wschowskiego szpitala. Rozmawiamy z Nowym Szpitalem, liczącą się w kraju spółką prowadzącą prywatne szpitale o ewentualnym zbyciu tych obiektów. Sprzedaż pozwoliłaby na zmniejszenie długu, ale i na możliwość zaciągania innych zobowiązań na inwestycje czy inne ważne społecznie projekty.

Ostatnio jednak, przy uchwalaniu budżetu pojawiły się oceny, że duży deficyt powiatu będzie rodził też poważne skutki dla przyszłych włodarzy.
Oczywiście globalnie 16 mln zl deficytu to jest poważna kwota, ale z naszej strategii budżetowej wynika, że 35 proc. wskaźnik zadłużenia w kolejnych latach będzie malał. Nie cieszę się z tego, ale jeśli się nie kredytuje i nie korzysta z zewnętrznych środków na inwestycje, to trudno o rozwój. Można stawiać zarzuty, że żyje się na kredyt, ale musimy pamiętać o sytuacji w otoczeniu finansowym naszych działań. Teraz mamy do dyspozycji perspektywę finansową na lata 2007-2013 i tylko w jej ramach jest możliwość sięgnięcia po środki zewnętrzne. Jeśli tego dziś nie wykorzystamy, to musimy sobie jasno powiedzieć, że potem, w stu procentach będziemy musieli pokryć koszty inwestycji. Powiat przy sporej liczbie zadań, w odróżnieniu od gmin, ma znikomą możliwość uzyskiwania dochodów.

Jakie zatem najważniejsze przedsięwzięcia planuje powiat w najbliższej przyszłości?
Głownie w drogi, bo to poprawia bezpieczeństwo, ale daje szansę na rozwój gospodarczy. Ranking ich umieściliśmy w wieloletnim planie inwestycyjnym i do tej pory udaje się nam to we współpracy z gminami realizować. W tym roku w ramach "schetynówek" z udziałem Nowej Soli wyremontujemy ul. 1 Maja oraz drogę Lubieszów-Studzieniec, bo to trasa o dużym znaczeniu, jest drogą zastępczą do szpitala. Myślimy też o drodze z Kolska do Jesionki, przebudowujemy ul. Kościuszki i Poniatowskiego w Nowym Miasteczku, w Kożuchowie w tym roku zakończymy słynny problem ul. Polnej. Chcemy, by nasza sieć komunikacyjna była w dobrym standardzie i łączyła się z innymi sieciami wojewódzkimi. Cieszę się z dobrej współpracy z Nową Solą, bo wspólnie możemy kreować nowe układy komunikacyjne w mieście: przedłużenie ulicy Przyszłości, Kościuszki, połącznie strefy poprzez ulicę Okrężną i Graniczną, czy nowy projekt budowy drogi od węzła S3 do szpitala. Zresztą każde środki budżetu można byłoby zagospodarować na drogi.
Kolejnym wyzwaniem jest oświata i takie stworzenie sieci szkół, by dostosować ją jak najefektywniej do potrzeb lokalnego rynku pracy.
Na początku we wszystkich szkołach mogły powstawać licea, technika, różne kierunki nauczania. Nie wszystko się jednak sprawdziło, bo młodzież nie podejmowała w nich nauki. Teraz chcemy szkoły profilować, tak by ze sobą nie konkurowały. Niestety system ministerialnych subwencji, gdy tzw. pieniądz idzie za uczniem, powodował w szkołach dylemat, czy zabiegać o uczniów, bo gwarantuje to wzrost środków, czy tworzyć atrakcyjne kierunki kształcenia. A tymczasem szybko zmieniający się rynek pracy równie szybko dezaktualizuje kilkuletnie cykle kształcenia pracowników. Z drugiej strony rozwija się nasz rynek pracodawców, ale szukają oni najczęściej taniej siły roboczej oferując podstawowe stanowiska pracy. Powoli zaczynamy docierać do dobrego modelu szkół nie dublujących kierunków. Wymaga to pewnej szczerości środowiska nauczycielskiego w ocenie potencjałów swoich placówek, bo bardzo trudno jest narzucić takie rozwiązania administracyjnie.

A co z przyszłością nowosolskiej filii Akademii Górniczo-Hutniczej. Słyszałem głosy rozczarowania przedsiębiorców, którzy liczyli na wyraźny rozwój tej uczelni w Nowej Soli. Mijają kolejne lata i tak naprawdę uczelnia potyka się o pytanie, czy za rok będzie mieć studentów.
Spotykamy się często z wykładowcami i przeżywamy ten problem. Nie powiem, że to porażka. Raczej efekt rozbieżnych sytuacji na rynku pracy. Chcemy mieć najlepiej przygotowanych wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby wejść w sferę zarządzania w nowych firmach. Tymczasem firmy szukają pracowników na podstawowe stanowiska, a kadra zarządzająca najczęściej pochodzi z zewnątrz. Myślę też, że po tych kilkunastu latach od upadku Dozametu i odbudowywaniu się branży w postaci nowego Dozametu, Małej Odlewni, czy firmy Technical, zanikają w naszym środowisku tradycje odlewnicze w wielu specjalnościach zawodowych. To trzeba na pewno odbudować. I uczelnia ma tego świadomość. W tym roku dwie osoby chciały podjąć tu studia. Jestem pełna uznania, że mimo tego, władze uczelni trwają przy tym przedsięwzięciu i wciąż wiążą z Nową Solą przyszłość dla tego kierunku.

Po trzech latach stała się pani samorządowcem, bo wcześniej była pani bibliotekoznawcą?

Szkoda mi tej dziedziny, bo utożsamiam się z zawodem bibliotekarza i sfera kultury jest mi bliska. Ale korzystam z doświadczenia samorządowców o dużym dorobku. Teraz coraz częściej łapię się na tym, że myślę w kategoriach samorządowych. Oceniam pomysły innych odnosząc do naszych strategii i możliwości działania. Staram się też nie myśleć kategoriami politycznymi, a pragmatycznymi: skąd wziąć pieniądze, jak wykonać zadanie. Kieruję się zasadą realnych możliwości, bo łatwo jest obiecywać społeczeństwu, że się spełni jego oczekiwania. Nie boję się podejmowania decyzji, ale dążę do tego, by je dobrze uzasadnić. Cieszy mnie dobra współpraca w zarządzie i w radzie, bo wszyscy mamy świadomość wspólnego celu i podobnej filozofii myślenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska