Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga! Naciągacze w Nowej Soli!

Dagmara Dobosz 0 68 324 88 71 [email protected]
Zdzisław Nowak nie może pojąć, jak można tak naciągać nieświadomych ludzi
Zdzisław Nowak nie może pojąć, jak można tak naciągać nieświadomych ludzi fot. Marek Marcinkowski
Do drzwi 81-letniej kobiety zapukali mężczyźni. Powiedzieli, że są ze spółdzielni mieszkaniowej i muszą wymienić piecyk gazowy w jej łazience. Staruszka dała się naciągnąć na prawie 2 tys. zł. - To nie są ludzie od nas - zaprzecza dyrekcja spółdzielni.

O sprawie poinformował nas Zdzisław Nowak, syn poszkodowanej. Do zdarzenia doszło tydzień temu w Nowej Soli. O firmie, która wymieniła piecyk mówi krótko: - To naciągacze! Koniecznie trzeba ostrzec innych ludzi - mówi zbulwersowany. Zaprosił nas do mieszkania jego mamy, pani Urszuli i pokazał nowy junkers.

Wykorzystali niewiedzę

- Przyszli w środę. Mama otworzyła im drzwi, a oni powiedzieli, że są ze spółdzielni mieszkaniowej - rozpoczyna opowieść. Starsza kobieta uwierzyła. Przekonali ją, że piecyk gazowy w jej łazience stwarza zagrożenie i grozi wybuchem. Stwierdzili, że trzeba go wymienić. - Nowy junkers razem z montażem wycenili na 1.390 zł. Zaproponowali rozłożenie kwoty na 36 rat, ale nie dodali, że przez to cena podniesie się aż o 500 zł. Łącznie mama musiałaby zapłacić ok. 1.890 zł.

Podpisała papiery. Sprawdziłem, junkers w sklepie kosztuje 700 zł, do tego ok. 100 - 150 zł za montaż. A pracownicy firmy z miasta oddalonego o ponad 100 km stąd wcisnęli jej taki drogi piecyk! - dodaje ze złością. Pan Zdzisław interweniował i zrobił awanturę przez telefon pracownicy firmy. Zagroził, że zgłosi przestępstwo. Po dwóch godzinach odebrał telefon. - Dowiedziałem się, że zostanie obniżony rachunek o 390 zł. Zmniejszy się też koszt rat. Chociaż tyle udało się odzyskać - kończy.

Zapytaj w spółdzielni

Sprawdziliśmy, czy w Nowosolskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wiedzą o tym, że ktoś podaje się za ich pracowników i wciska droższe piecyki.

- Dochodzą do nas takie słuchy. Na pewno nie są to ludzie od nas - wyjaśnia Hieronim Miśko, zastępca prezesa NSM. I tłumaczy, że pracownicy spółdzielni raz w roku dokonują tylko przeglądu instalacji gazowej. - Dbanie o stan techniczny i szczelność piecyka leży po stronie użytkownika mieszkania. Wymienia go na swój koszt - podkreśla.

Dodaje, że spółdzielnia się tym w ogóle nie zajmuje. - Kiedy osoba podająca się za naszego pracownika zapuka do drzwi z ofertą wymiany piecyka, najlepiej skontaktować się z nami i upewnić się co do jej tożsamości - radzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska