Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Wodnym Świecie w Nowej Soli znaleziono ranną małą sarnę

(jan)
To był długi łańcuszek ludzi dobrej woli. Ranne zwierzę znalazła pracownica Wodnego Świata, która powiadomiła o tym strażników miejskich, a ci lekarza weterynarii, Adama Michalskiego.
To był długi łańcuszek ludzi dobrej woli. Ranne zwierzę znalazła pracownica Wodnego Świata, która powiadomiła o tym strażników miejskich, a ci lekarza weterynarii, Adama Michalskiego. Jakub Nowak
Dzięki ludziom dobrej woli ranne dzikie zwierzę szybko trafiło do weterynarza. Pozostał jednak problem, co dalej z nim począć...

Stało się to we wtorek rano. Pracownica Wodnego Świata poinformowała strażników miejskich, że na terenie stawu tuż przy płocie, leży mała, ranna sarenka. Funkcjonariusze natychmiast powiadomili o tym Adama Michalskiego, lekarza weterynarii, który na miejscu, na podstawie wstępnych badań ustalił, że maluch ma złamaną tylną nogę. Potwierdził to później w swoim gabinecie lekarskim. Dokładniejsze badania wykazały, że zwierzę ma złamany piszczel oraz śródstopie. Jak do tego doszło i jak znalazła się na terenie Wodnego Świata, tego na razie nie wiadomo.

- Niestety, stan zwierzęcia wskazuje na to, że nie będzie już ono mogło wrócić do naturalnego środowiska - mówi nam Jacek Baranowski, strażnik miejski, który brał udział w całej akcji. I od razu dodaje, że z tym, kolejnym już, rannym zwierzakiem znalezionym w mieście, powrócił problem, co dalej zrobić. - Kiedyś działał ośrodek rehabilitacji dla dzikich zwierząt w Starym Kisielinie, ale go już nie ma. Tak więc od jakiegoś czasu w naszym województwie nie ma w ogóle miejsca, gdzie można takie dzikie zwierzęta, właśnie znalezione w mieście, zawieźć - opowiada.

W podobnym tonie wypowiada się Bronisław Wartecki z nadleśnictwa Nowa Sól. - Temat jest trudny. My zajmujemy się zwierzyną w lasach, a sarenka ta została prawdopodobnie ranna na terenie miejskim, gdzie zgodnie z przepisami powinien zająć się nią właściciel terenu. Nie znaczy to oczywiście, że uciekamy od tematu, jednak sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i wymaga moim zdaniem współpracy zarówno nas, miasta jak i powiatu - zaznacza.

- W przypadku martwej zwierzyny leżącej na drodze jest o wiele prościej, ponieważ zgodnie z ustawą jest ona traktowana jako odpad i obowiązek jej usunięcia ma właściciel trasy. Tu zaś nie wiadomo, co potem z sarną zrobić, zwłaszcza że w całym województwie nie ma ośrodka, który mógłby ją przyjąć. Faktycznie, wcześniej był taki w Starym Kisielinie, prowadził to nawet mój kolega, ale go zamknął, bo ileż można dopłacać z własnej kieszeni? Dotacje na taką działalność nie pokrywały bowiem wszystkich potrzeb, były po prostu za małe - dodaje.

Mimo tych wszystkich przeszkód jest jednak mała nadzieja, że cała ta historia skończy się pozytywnie. Być może po wyleczeniu zwierzę trafi do zagrody np. w Parku Krasnala. Wymaga to jednak odpowiednich zgód wydanych przez starostwo.

- Problem, o którym tu rozmawiamy dotyczy tak naprawdę całej Polski, dlatego mam nadzieję, że uda nam się zorganizować jeszcze jakieś spotkanie, na którym kompleksowo wypracujemy procedury. Przepisów jest dziś bowiem dużo, ale co z tego, jeżeli można je interpretować w różny sposób- dodaje na koniec B. Wartecki.

Wszystkie informacje o Przystanku Woodstock 2015:**Przystanek Woodstock 2015 - program, koncerty, goście **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska