Przemysław Pulka z Nowego Żabna (gmina Nowa Sól) pochodzi z Siedliska. Jest nauczycielem wychowania fizycznego w Szkole Podstawowej nr 5 w Nowej Soli, trenerem zapasów, ale największą jego pasją jest fotografowanie dzikich zwierząt, a ptaków w szczególności. Od niedawna zdjęcia z tego niezwykłego "polowania" prezentuje na wystawach. Pierwszą z nich miał w Muzeum Miejskim w Nowej Soli, a obecnie fotogramy goszczą w Uniwersytecie Zielonogórskim. Jego niedościgłymi mistrzami w popularyzowaniu przyrody są Piotr Chara z "ptasiego królestwa" w Słońsku oraz Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego ZOO, z którymi zdążył się już zaprzyjaźnić.
Skąd się wzięło Pańskie zainteresowanie przyrodą?
- Od zawsze lubiłem przyrodę. Dzieciństwo spędziłem w rodzinnym Siedlisku. Tam mieszkaliśmy blisko przyrody: las, Odra, zabytkowy zamek. Często odwiedzałem miejsca dzikie i niedostępne. Najbardziej fascynowały mnie mieszkające tam zwierzęta bardzo płochliwe: zające, jelenie, sarny, dziki i lisy, obserwowałem je z daleka. Niełatwo było je podejść.
Fotograf musi znaleźć jakiś sposób?
- Oczywiście: maskowanie, budowanie czatowni, obserwowanie przez lornetkę. Ważna jest znajomość lasu, kierunki wiatrów. Niekiedy podchodzą tak blisko, że można je pogłaskać. Niedawno sarna podeszła z małą na odległość trzech metrów i spokojnie jadła. Staram się nie ingerować w ich życie i środowisko. Dotyczy to najbardziej ptaków. Ingerencja w ich życie moze zakończyć się nawet opuszczeniem przez nie na zawsze gniazd z pisklętami.
Które ptaki łatwo a które trudno podejść?
- Są gatunki, które można łatwo fotografować, np. remizy. Za to czapla jest bardzo płochliwa. Muszę dodać, że czaple czarne i siwe to rzadki gatunek i to, że występują u nas nad Odrą, zobowiązuje nas do szczególnej ostrożności. Jeszcze bardziej płochliwy jest żuraw, który czując obcego, stara się odciągnąć go od gniazda, żeby ochronić młode.
Kiedy zaczęła się fotografika?
- Zacząłem się nią interesować w latach 80. jeszcze w szkole podstawowej w Siedlisku. Moim pierwszym aparatem był radziecki Zenith, który zakupiłem w ZSRR, gdy byłem tam na zawodach zapaśniczych. Razem z nim przywiozłem do kraju powiększalnik i suszarkę. Po Zenicie kupiłem sobie dwu-obiektywowego Kodaka. Po nim był Sony Alfa i wreszcie Nikon, którym posługuję się do dziś i nie zamierzam go zmienić.
Wspomniał Pan o zapasach...
- Zetknąłem sie znimi jeszcze w szkole podstawowej w Siedlisku, moim trenerem był nauczyciel wf, Józef Debert, który założył sekcję zapaśniczą. Po Technikum Ogrodniczym w Łodzi (wciąż zainteresowania przyrodnicze!) poszedłem na AWF do Gorzowa Wlkp., gdzie oprócz zapasów dodatkowo wybrałem specjalizację trenerską. Już 24 lata pracuję jako nauczyciel wf w ZSP 5 w Nowej Soli, gdzie także promuję zapasy.
Jednak największą pasją pozostaje przyroda...
- Dwa lata temu ukończyłem podyplomowe studia w Brwinowie k. Warszawy, w specjalności botanika z ornitologią. To jest tak trudna dziedzina, że nie sposób wiedzieć o niej wszystkiego. Same studia to nie wszystko, trzeba się kształcić cały czas. Niektóre ptaki naśladują głosy innych ptaków... Np. sójka potrafi naśladować myszołowa, kosa, szpaka, a nawet miauczenie kota i szum maszyny rolniczej! Jestem pod urokiem ślicznego śpiewu kosów. Marek Kruszewicz trzymał kosa, który uwielbiał muzykę poważną i naśladował ulubioną arię.
Pana piękne fotogramy zachwycają na wystawach...
- Pierwszą wystawę miałem w ub. roku w nowosolskim muzeum w czasie Nocy Muzeów. Obecny na niej Andrzej Kruszewicz, ornitolog, fotograf, botanik i dyrektor ZOO w Warszawie był pod wrażeniem moich zdjęć. Miałem też przyjemność oprowadzać go po muzeum, a on nie mógł się nachwalić naszym zbiorom. Obecnie wystawa gości w murach Uniwersytetu Zielonogórskiego, będzie jeszcze tam do końca stycznia. Jesteśmy umówieni z nowosolskim muzeum na drugą wystawę za ok. półtora roku.
Jest większe przesłanie Pańskiej działalności fotografika przyrody...
- Mam nadzieję, że dzięki tym fotogramom ludzie będą bardziej szanować i chronić przyrodę. W kontaktach z dorosłymi i pracy z dziećmi uświadamiam je, jaka potrafi być przyroda, uczę je poznawać ją bliżej. Łatwiej jest uczyć od małego. Cała moja bliższa i dalsza rodzina także jest zarażona moją pasją miłości przyrody.
Czy jest to działalność, która dawałaby materialne korzyści?
- Niestety, do fotografii trzeba dokładać. Zajmuje się nią hobbystycznie. Może w przyszłości zajmę się nią bardziej profesjonalnie. Chciałbym zająć się stawami przemkowskimi, gdzie gnieździ się ok. 150 gatunków ptaków, m.in. pelikan (!) kędzierzawy, wąsatek, perkoz rdzawoszyi, perkoz zausznik, czapla siwa i czapla czarna.
Na zakończenie chciałbym podziękować nowosolskiemu muzeum za zorganizowanie moich wystaw. Dziękuję też wszystkim, którzy oddali na mnie głos w plebiscycie "Człowiek Roku Krono 2017" Gazety Lubuskiej.
Zobacz wideo z wręczenia nagród laureatom kapituły:
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?