Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spięcie w sądzie. Były burmistrz znowu na ławie oskarżonych

Dariusz Brożek
Dariusz Brożek
Dariusz Brożek
W sądzie okręgowym w Gorzowie trwa proces byłego burmistrza Międzyrzecza Tadeusza Dubickiego oraz kilku byłych urzędników i przedsiębiorców, oskarżonych w głośnej i wielokrotnie opisywanej przez nas aferze ratuszowej.

W minionym tygodniu odbyły się dwie rozprawy. We wtorek sąd wysłuchał zeznań urzędniczki Ewy H., która jest jednym ze świadków. Przed laty zasiadała w komisjach przetargowych. Tymczasem prokuratura oskarżyła jej byłego szefa za przekroczenie uprawnień, fałszowanie dokumentacji dotyczącej wycen nieruchomości oraz wyprzedaż gminnego majątku po zaniżonych cenach.

Zeznania urzędniczki nie wniosły nic nowego do sprawy. - Sprawa jest tak rozległa, że nic nie pamiętam. Pamiętam tylko, że w komisjach przetargowych zasiadałam, ale nie pamiętam w jakich - mówiła Ewa H.

W piątek odbyła się kolejna rozprawa. Tym razem zeznawał Stanisław F., prawnik urzędu miejskiego. Pytany o umowę dzierżawy trasy turystycznej w Międzyrzeckim Rejonie Umocnionym odpowiedział, że pamięta o tym, że coś takiego miało miejsce, ale osobiście nie uczestniczył w rozmowach. Dlatego też nie zna warunków tych umów. - Wiem, że coś takiego było. Znam to tylko z relacji byłego prawnika urzędu miejskiego - powiedział.
Atmosfera zrobiła się napięta, kiedy oskarżyciel zapytał Stanisława F. o to, czy podlegał Adamowi F, który w tym czasie także był prawnikiem magistratu i obecnie zasiada na ławie oskarżonych.

- Pracowaliśmy z panem Adamem F. na równorzędnych stanowiskach. Ale pan Adam F. miał większe zaufanie ode mnie u burmistrza - mówił świadek Stanisław F.

Wypowiedź prawnika wzburzyła byłego burmistrza. Wstał i zaczął ją kwestionować. Sędzina musiała go przystopować i zapytała, czy ma pytanie do świadka, czy też występuje z wnioskiem formalnym. Kiedy T. Dubicki ochłonął, zwrócił się z wnioskiem i chciał sprostować słowa zeznającego prawnika urzędu miejskiego. - Pan Adam F. był bardziej zaangażowany na zewnątrz w sądach gdyż pan Stanisław F. ograniczał reprezentowanie gminy na zewnątrz. Dlatego też pan Adam F. musiał reprezentować gminę - mówił były burmistrz.

Wszystko wskazuje na to, że sprawa byłego burmistrza może potrwać jeszcze bardzo długo. Został powołany biegły sądowy z zakresu finansowości. Ma ustalić, jak na finanse gminy Międzyrzecz wpływała sprzedaż nieruchomości w parku przemysłowym i prowadzenie tam działalności gospodarczych. Nie będzie to łatwe, gdyż kilka firm już wcześniej działało w Międzyrzeczu, ale w innych miejscach. Zatrudniały pracowników i płaciły podatki, które wpływały do budżetu zanim powstał park.

W ostatnim dniu lutego zaznania złoży świadek, który jest kluczową osobą w jednym z wątków postępowania. Przed laty ujawnił śledczym fałszowanie wycen nieruchomości przed sprzedażą dla strefy.

Przypominamy, że afera wybuchła jesienią 2008 r. Policjanci z Gorzowa zatrzymali wtedy kilku urzędników i przedsiębiorców, którym zarzucono m.in. ustawianie przetargów, korupcję i wyprzedaż gminnego majątku po zaniżonych cenach. Aresztowania odbywały się falami. Śledczy przyjeżdżali we wtorki i wygarniali podejrzanych z ich biur. Burmistrz, jego ówcześni zastępcy, prezes jednej ze spółek i kierowniczka oczyszczalni zostali nawet aresztowani.

Po wyjściu na wolność na początku 2009 r. T. Dubicki wrócił do ratusza, ale kilka tygodni później został zawieszony w obowiązkach przez sąd i następnie przez premiera Donalda Tuska.

Kilka miesięcy przed wyborami w 2010 r. sąd anulował swoją wcześniejszą decyzję i T. Dubicki wystartował w wyścigu po najwyższy urząd w gminie. Wygrał go w drugiej turze i wrócił do ratusza. Potem rozpoczął się jego proces. W lutym 2014 r. w sądzie okręgowym w Gorzowie zapadł pierwszy, nieprawomocny jeszcze wyrok. Burmistrz został uniewinniony od ośmiu zarzutów, ale za osiem kolejnych sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata i orzekł wobec niego m.in. czteroletni zakaz zajmowania stanowisk w administracji.

Pod koniec 2014 r. T. Dubicki przegrał wybory, a w lutym ub.r. usłyszał kolejny wyrok. Sąd apelacyjny w Gorzowie oddalił kilka zarzutów, kilka innych umorzył ze względu na przedawnione. Pozostała część orzeczenia była jednak dla niekorzystna dla samorządowca. Został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata za łapówki o łącznej wartości około 2 tys. zł, które przekazywał mu prezes jednej z firm podlegających władzom miejskim (były już burmistrz tłumaczył, że chodzi o fundowanie obiadów dla przyszłych inwestorów).

Przed rokiem sąd w Szczecinie skierował kilka zarzutów do ponownego rozpatrzenia przez gorzowską Temidę. Proces ruszył dopiero jesienią ub.r, gdyż inni oskarżeni zasłaniali się zwolnieniami lekarskimi. Wiosną powinniśmy usłyszeć tzw. mowy końcowe i kolejne orzeczenie. Na finał prawnych perypetii byłego samorządowca poczekamy jednak prawdopodobnie jeszcze co najmniej pół roku, gdyż wyrok znowu trafi do sądu apelacyjnego.

Były burmistrz nie wygląda na zbyt przejętego procesem. Jest bardzo aktywny. Jeździ rowerem, codziennie spaceruje po mieście. Przychodzi też na mecze siatkówki. W Międzyrzeczu coraz głośniej o tym, że chce wrócić do ratusza. Sam tego nie potwierdza, ale - mimo afery, prokuratorskich zarzutów i wyroku - może liczyć na poparcie wielu mieszkańców.

- Jeśli zostanie uniewinniony, ma spore szanse wygrać najbliższe wybory - przekonywał nas w piątek były radny Tadeusz Filus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska