Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierze z Międzyrzecza w środku konfliktu między Alicią a Relinezją

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
W styczniu 2013 żołnierze z Międzyrzecza i Wędrzyna rozpoczną półroczny dyżur w europejskich siłach szybkiego reagowania
W styczniu 2013 żołnierze z Międzyrzecza i Wędrzyna rozpoczną półroczny dyżur w europejskich siłach szybkiego reagowania Dariusz Brożek
Od kilku miesięcy żołnierze z brygady w Międzyrzeczu szykują się do dyżuru w europejskich siłach szybkiego reagowania. Kolejnym akordem przygotowań były ostatnie manewry "Wyzwanie 12" na poligonie w Wędrzynie.

Przez cały tydzień na wojskowych mapach Międzyrzecz figurował jako Bilisi, a Wędrzyn przemianowano na Bukavu. To nazwy miejscowości w fikcyjnym kraju Alicia, który toczy spór z sąsiednią Relinezją. Powodem są konflikty etniczne, ale też walka o dominację w regionie i dostęp do bogatych złóż surowców energetycznych. Zagotowało się na granicy obu państw. Uzbrojone bojówki atakują cywili i konwoje z pomocą humanitarną. Politycy z Brukseli zdecydowali o wysłaniu tam unijnych sił zbrojnych, które zajęły strefę buforową na targanym zamieszkami pograniczu. To scenariusz manewrów "Wyzwanie 12", które zakończyły się w piątek na poligonie w Wędrzynie.

- Ćwiczenie odbywało się także na terenie Wielkopolski i Zachodniopomorskiego, ale sercem były pasy taktyczne poligonu w Wędrzynie. Celem było sprawdzenie, czy batalion manewrowy jest gotowy do dyżuru w Weimarskiej Grupie Bojowej Unii Europejskiej - informuje kpt. Artur Pinkowski z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza i Wędrzyna.

Od stycznia do lipca 2013 batalion manewrowy z brygady w Międzyrzeczu ma być filarem europejskich sił szybkiego reagowania. Weimarskie Grupy Bojowe tworzą najlepsze jednostki państw unijnych, które podczas półrocznego dyżuru muszą być przygotowane do natychmiastowego wyjazdu do kraju dotkniętego klęską żywiołową lub targanego wewnętrznymi zamieszkami. Ich promień działania wynosi 6 tys. km od Brukseli. Podczas dyżuru naszych mają wspierać logistycznie Niemcy, a za sprawy medyczne opowiadać będą Francuzi.

- Musimy być przygotowani na rozmaite scenariusze. Od pomocy humanitarnej, po działania bojowe. Dlatego trenujemy desantowanie ze śmigłowców i strzelania, rozpraszanie agresywnie zachowujących się demonstrantów - mówi dowodzący batalionem ppłk Rafał Miernik, jeden z najlepszych oficerów liniowych w 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Batalion Miernika liczy 900 żołnierzy. Załogi transporterów rosomak wspierają zwiadowcy, saperzy i inne specjalistyczne pododdziały, m.in. pluton przeciwlotniczy, składający się z czterech zestawów hibneryt. To zamontowane na ciężarówkach i opancerzone działka ZU kal. 23 mm, które potrafią wystrzelić kilkaset pocisków na minutę. - Służą do zwalczania celów powietrznych i naziemnych. W Iraku i Afganistanie doskonale się sprawdziły jako elementy obrony naszych baz. Mamy też operatorów ręcznych wyrzutni grom - mówi por. Jakub Hofman, dowódca plutonu przeciwlotniczego.

Żołnierzy ma wspierać także artyleria i śmigłowce. Dlatego w liczącej około 3 tys. żołnierzy grupie bojowej będzie aż 1,7 tys. Polaków. - Większość ma za sobą misje w Iraku i Afganistanie - zaznaczają sztabowcy.

"Mózgiem" manewrów było kilka metalowych kontenerów. Czyli sztab grupy. W środę zastaliśmy tam kilkunastu oficerów przy komputerach i telefonach. Odbierali meldunki o położeniu poszczególnych pododdziałów, przekazywali rozkazy i wyznaczali kolejne cele. - W tych kontenerach jesteśmy bezpieczni przed ogniem z broni ręcznej i moździerzy. Mamy tu nawet klimatyzację - mówi ppłk Arkadiusz Mikołajczyk, szef sztabu 17. WBZ.

Grupy bojowe tworzone są od kilku lat z inicjatywy Niemiec i Francji. Do tej pory żadna nie była aktywowana. Sytuacja w Libii, Iranie czy Syrii jest jednak bardzo napięta, dlatego żołnierze z Międzyrzecza muszą się liczyć z tym, że na rozkaz z Brukseli wyjadą do Azji, na Bliski Wschód lub do północnej Afryki.

Międzynarodową formacją ma kierować gen. bryg. Rajmund Andrzejczak, dowódca brygady w Międzyrzeczu. Zaznacza, że tak ulubione przez dziennikarzy sprawy taktyczne - np. walki z rebeliantami - są może bardziej widowiskowe i lepiej sprzedają się w mediach, ale podczas przygotowań równie ważna jest logistyka, m.in. transport żołnierzy i sprzętu. - Dlatego ćwiczenie zaczęliśmy od przewiezienia części pododdziałów transportem kolejowym z Żagania do Wędrzyna. Kolejne kompanie pojechały do portu morskiego w Świnoujściu i na lotnisko w Powidzu, gdzie przećwiczyły załadunek na okręty i do samolotów transportowych. Obserwatorzy z Niemiec byli zaskoczeni rozmachem tych manewrów - mówi.

Ostatnią odsłoną przygotowań grupy bojowej ma być ćwiczenie "Common Chalange 12", w którym obok Lubuszan mają uczestniczyć Niemcy i Francuzi.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska