Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sanepid: wiemy, co było przyczyną zatrucia w szpitalu w Obrzycach

(pik)
Dorota Konaszczuk, szefowa lubuskiego sanepidu.
Dorota Konaszczuk, szefowa lubuskiego sanepidu. Jakub Pikulik
Lubuski sanepid na zwołanej w poniedziałek, 15 grudnia, konferencji prasowej przedstawił wyniki badań w sprawie zatrucia w szpitalu w Obrzycach. Pacjenci dostali zepsuty gulasz.

- Rozpoczęliśmy badania od sprawdzenia, czy w jedzeniu nie było bakterii, które są najczęstszą przyczyną zatruć, czyli np. salmonelli i gronkowca - mówi Dorota Konaszczuk, dyrektor lubuskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej. Pierwsze badania nie wykazały bakterii, dlatego pracownicy sanepidu skupili się na innych, rzadszych przyczynach zatruć. Okazało się, że w pożywieniu, które firma cateringowa dostarczyła do szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych w Obrzycach pod Międzyrzeczem, były bakterie z grupy beztlenowej.

Krótko mówiąc, jedzenie było zepsute. Co więcej, w niektórych próbkach zabezpieczonej do badań żywności, dało się to wyczuć organoleptycznie, np. węchem. Dlaczego pracownicy, ani pacjenci szpitala pod Międzyrzeczem tego nie wyczuli? Do gulaszu dodano sos pomidorowy, a on często skutecznie maskuje smak i zapach nieświeżej potrawy. Do zatrucia nie doszło tylko na jednym oddziale obrzyckiego szpitala. Tu jedzenie było w tak dalekim stadium zepsucia, że zauważył to personel.

Zobacz też: 142 pacjentów szpitala w Obrzycach zatruło się obiadem

Na razie nie wiadomo, kiedy doszło do zepsucia gulaszu. Inspektorzy przypuszczają, że potrawa musiała być źle przechowywana. Gulasz został przyrządzony wcześniej, być może nie był dostatecznie dobrze schłodzony, a podgrzanie przyspieszyło tylko rozwój bakterii. Jedzenie było dostarczone do szpitala w dużych termosach, bakterie beztlenowe rozwijały się w jego głębszych partiach, czyli, tam, gdzie nie dochodzi już tlen. Popsute jedzenie w różny sposób działało na pacjentów. - Zależy to od wieku, poziomu odporności, stanu zdrowia - wylicza D. Konaszczuk. Niektórzy mieli intensywne biegunki, bóle brzucha i wymioty. Inni po zjedzeniu gulaszu nie mieli objawów zatrucia.

Przypomnijmy, do zatrucia doszło w sobotę, 6 grudnia, po południu. W sumie objawy miało 142 na 450 pacjentów obrzyckiej lecznicy. Wszyscy poczuli się źle po zjedzeniu obiadu.

Firma, która dostarczała catering do szpitala otrzyma karę finansową. Nie wiadomo jeszcze, czy, a jeśli tak to jakie konsekwencje czekają szpital w Obrzycach. O tym zdecyduje powiatowy inspektor sanitarny.

W poniedziałek, 15 grudnia, w lubuskim sanepidzie zorganizowano natomiast szkolenie dla dyrektorów szpitali i domów pomocy społecznej. Ma ono na celu uświadomić ich, jak ważne jest dbanie o posiłki, serwowane w tych placówkach. - Dyrektorzy muszą pamiętać, że mają możliwości prawne, żeby sprawdzać firmy, które dostarczają im jedzenie. My wykonujemy jedną rocznie kontrolę w każdym ze szpitali. Ale dyrektorzy mogą kontrolować podawane w ich placówkach posiłki częściej - zaznacza D. Konaszczuk.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska