Pani Krystyna z Kostrzyna jeszcze dwa lata temu pracowała w jednym z tutejszych spożywczaków. - Zarabiałam grosze, w dodatku nie płacili na czas... Co było robić? Zaczęłam rozglądać się za robotą u sąsiadów - opowiada. Znalazła ją dość szybko - w jednej z wysyłkowych firm, gdzie pakuje towar dla klientów. - Nie od dziś wiadomo, że Polak Polakowi wilkiem... Kablują, intrygują, zazdroszczą... Są też dziewczyny, które prześpią się z kierownikiem i wtedy "rządzą" na hali. Takie są najgorsze - twierdzi kostrzynianka, która "wyciąga" miesięcznie ok. 500 euro.
Z kolei pan Arkadiusz z Górzycy, który dwa lata przepracował w sortowni butelek niedaleko Fuerstenwalde chwali sobie pracę u Niemca, mimo że lekko nie jest. - Najgorsze są te dojazdy. Ale kiedy człowiek już się znajdzie na miejscu, wie, że dobrze trafił. U nas kilkanaście lat bez roboty byłem. Tu czuję się potrzebny - opowiada.
Więcej we wtorek 16 czerwca w ,,Gazecie Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?