Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apel rodziny: Pomóżcie znaleźć Andrzeja!

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Żona i córka za wszelką cenę chcą wyjaśnić, co stało się z panem Andrzejem.
Żona i córka za wszelką cenę chcą wyjaśnić, co stało się z panem Andrzejem. Michał Szczęch
W poniedziałek rodzina Andrzeja Kaczyńskiego chwyci za szpadle i kije. By zademonstrować swoją bezsilność, ruszą przekopać wysypisko. Tutaj urywa się ślad po panu Andrzeju. Zaginął w maju.

- Coś mnie tknęło. Była 17.00, czekałam z obiadem, a mąż nie wracał - wspomina Urszula Kaczyńska. - Mówię wtedy do córki: chodź, jedziemy na wysyp. Wózek męża stoi, rower stoi. Przy nim śniadanie, nie ruszył. Picia nie ruszył. Marynarka leżała pod rurą, jak zostawił. Nie mógł sobie tak po prostu pójść. Papierosy przecież zostawił, a on nałogowy palacz. Nigdzie bez nich się nie rusza.

Czekałam do rana. Myślałam, że błądzi. Że wyjść z lasu nie może, bo wokół wysypu las. Rozwidniło się. I nic. I tak leciał dzień po dniu, dzień po dniu... Andrzej Kaczyński pracował kiedyś w gubińskiej Carinie. Gdy zakład padł, zaczął zbierać puszki i złom. Jak wielu w okolicy. Przygotował rower, wózek, haczkę. Było ciepło. Bluzkę miał w pasy. Założył starą marynarkę. 9 maja o godz. 6.00, jak zwykle, wyruszył na wysypisko. Nie wrócił do dziś.

Więcej o całej sprawie przeczytasz w poniedziałek w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska